Działacze na rzecz ochrony dzikiej przyrody, naukowcy i badacze z Namibii i Afryki Południowej ostrzegają przed zbliżającymi się działaniami prawnymi mającymi na celu zaprzestanie odstrzału dzikich zwierząt w ramach „strategii łagodzenia” problemu głodu.
Według ONZ głód dotyka w Namibii około 700 tys. ludzi, zwłaszcza na obszarach wiejskich i pogłębia się z powodu suszy, która dotyka region Afryki Południowej.
Dlatego władze Namibii rozpoczęły odstrzał dzikich zwierząt, z przeznaczeniem udostępniania mięsa potrzebującym społecznościom.
Odstrzał rozpoczął się 14 sierpnia. Obejmuje 723 zwierzęta: 30 hipopotamów, 60 bawołów, 50 impali, 100 gnu błękitnego, 300 zebr, 83 słoni i 100 antylop eland.
Decyzja rządu Namibii wywołała gniew działaczy na rzecz ochrony przyrody, wskazujących iż konstytucja Namibii przewiduje ochronę dzikiej przyrody, a odstrzał może mieć szkodliwy wpływ na jej równowagę.
Ekolodzy zagrozili podjęciem kroków prawnych, jeśli władze Namibii nie zaprzestaną odstrzału.
Romeo Muyunda, rzecznik Ministerstwa Środowiska Namibii, oponuje. „W kraju jest około ponad 3 miliony zwierząt. Tak więc 723 nie stanowi nawet 1 proc. całej naszej populacji. Innym przykładem jest 24 tys., słoni, które mamy w Namibii. Zamierzamy odstrzelić tylko 83 słonie, a to wciąż nie daje 1 proc. populacji słoni, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że słonie są obecnie głównym problemem” - argumentuje.
Zwierzęta przeznaczone do uboju będą przechowywane w różnych zakładach mięsnych w kraju i zostaną dystrybuowane w ramach programu walki z suszą.
Na jej czele stanie kancelaria premiera, a jej wspólnym wysiłkiem będzie rozwiązanie problemu suszy i głodu.
Odstrzał w Namibii trafił na pierwsze strony światowych gazet. Ekologowie obawiają się, że może stworzyć szkodliwy precedens dla innych krajów afrykańskich.
Nawet przy dawnej obecności wody, na powierzchni planety życie mogło mieć trudne warunki do rozwoju.
To dopiero drugi przypadek tatuowania ciała znany ze średniowiecznej Nubii.