Gołym okiem można zobaczyć cztery planety.
W najbliższych tygodniach, przy dobrej pogodzie, na nocnym niebie można obserwować: Marsa, Jowisza, Wenus i Saturna, zaś Urana i Neptuna - z pomocą np. lunety. Pod koniec lutego dołączy do nich Merkury. Dla amatorów obserwacji to dobry moment na spojrzenie w niebo - powiedział PAP astronom Jerzy Rafalski.
"Te najjaśniejsze planety, które doskonale widać gołym okiem nawet z rozświetlonego centrum miasta, są po prostu na wyciągnięcie dłoni, a przynajmniej tak nam się wydaje. One rzeczywiście dominują na niebie wieczornym" - mówił PAP Jerzy Rafalski z Centrum Popularyzacji Kosmosu Planetarium w Toruniu.
Gołym okiem można więc zobaczyć cztery planety. Kolejne dwie - przy pomocy na przykład lunety i map nieba.
"Obecnie po zachodzie Słońca nad południowo-zachodnim horyzontem dominuje bardzo jasny punkt, który wygląda jak niezwykle jasna gwiazda, ale to Wenus. Z kolei nad południowo-wschodnim horyzontem znajduje się Jowisz - największa planeta Układu Słonecznego; jest jednym z najjaśniejszych obiektów" - opisał astronom Planetarium w Toruniu.
W pobliżu Wenus widoczny jest także Saturn, zaś na wschodzie widać czerwony, pomarańczowy punkcik. To Mars, który w połowie stycznia był akurat najbliżej Ziemi, w tak zwanej opozycji, czyli w przeciwstawieniu do Słońca. "Wtedy zawsze są najlepsze warunki do obserwacji tej planety. Wręcz nie sposób go przegapić, bo nawet wyróżnia się barwą" - powiedział Rafalski.
Na niebie można też odszukać Urana i Neptuna, ale to już pozycje dla "orłów". "Jeśli chcemy odszukać Urana, to najlepiej posługujmy się lornetką i mapą nieba. Musimy wiedzieć dokładnie, gdzie go szukać, bo jest dość słaby, więc łatwo pomylić go z innymi słabymi gwiazdami, których na niebie jest mnóstwo" - opisał Rafalski.
Nieco podobnie jest z Neptunem, do którego obserwacji przyda się duża lornetka, a najlepiej teleskop i również bardzo precyzyjna mapa nieba. To bardzo słaby punkcik, wśród mrowia gwiazd.
Pod koniec lutego i na początku marca planety trochę się już poprzesuwają na niebie, ale do wcześniej wymienionych dołączy Merkury.
"Jeśli więc chcemy zainteresować się astronomią, planetami, obserwacjami, to w najbliższych tygodniach jest naprawdę świetny czas, bo po prostu wieczorem te planety możemy obserwować" - mówił Rafalski.
Mateusz Kalisz, popularyzator astronomii, prowadzący kanał AstroLife, wyjaśnił z kolei, że choć pojawiają się określenia, jakoby planety układały się w jednej linii - to wręcz niemożliwe jest, by niemal wszystkie planety fizycznie ustawiły się w ten sposób.
"Jeśli chcemy osiem planet ustawić w jednej linii, to to się praktycznie nie może wydarzyć, bo mają różne rezonansy orbitalne, które się ze sobą po prostu nie zgrają. W 2079 roku ma wystąpić zjawisko, w którym planety ustawią się niemal w jednej linii, ale dwie będą po drugiej stronie Słońca. Jednak nawet w tym przypadku idealnej linii nie da się osiągnąć" - podkreślił w rozmowie z PAP Mateusz Kalisz.
Mateusz Kalisz tłumaczył, że planety krążą z grubsza w jednej płaszczyźnie, więc zawsze, gdy na niebie widać więcej niż jedną planetę, to są one ustawione prawie w jednej linii, przemieszczając się w pobliżu ekliptyki.
Jerzy Rafalski porównywał to ustawienie do statków na morzu: "To troszeczkę tak, jakbyśmy sobie wyobrazili, że jesteśmy na morzu, a dookoła nas są różne statki. Jak się rozejrzymy, to wszyscy widzimy statki ułożone na jednej linii horyzontu. Mimo tego, że są w różnych odległościach. Podobnie jest z planetami" - opisał Jerzy Rafalski.
Zdaniem Mateusza Kalisza opisywana często przez media tzw. parada planet, która odnosi się do zjawiska kilku planet widocznych jednocześnie na niebie, to określenie bardziej medialne i internetowe niż naukowe.
"Nie da się określić, od kiedy możemy mówić o paradzie planet - a kiedy jeszcze nie, na przykład poprzez określanie odległości pomiędzy planetami. Można o nim mówić, gdy naprawdę widocznych planet jest dużo i są blisko siebie. Z czymś takim będziemy mieli do czynienia w 2040 roku we wrześniu. Wtedy rzeczywiście wszystkie jasne planety będą niemalże w jednym miejscu na niebie. Niestety zjawisko to nie będzie dobrze widoczne z Polski, najlepiej będzie je obserwować z półkuli południowej" - podkreślił.
Ewelina Krajczyńska-Wujec
Piękno tego typu opakowań polega na tym, że są aktywne, gdy produkt znajduje się na półce.
Nowe pojawienie się wirusa i stan epidemii ogłoszono w zeszłym tygodniu.
Nowe badania mogą mieć kluczowe znaczenie m.in. dla teorii powstania życia.
Według ekspertów wiele ze sprzedawanych jako świeże ryb, wcale takimi nie jest.
Naukowcy zrobili elektrolizer do produkcji wodoru na bazie odpadów chemicznych.