Nieczynny już niemiecki satelita badawczy ROSAT, który służył m. in. do obserwacji czarnych dziur i gwiazd neutronowych, ma wejść w niedzielę rano do atmosfery ziemskiej - poinformowało Niemieckie Centrum Aeorokosmiczne.
Większość satelity wielkości małej półciężarówki powinna spalić się w gęstszych warstwach atmosfery, ale kilkadziesiąt fragmentów o masie ok. 1,87 tony może spaść na powierzchnię Ziemi. W momencie uderzenia ich szybkość wyniesie ok. 450 km/godz.
Satelita wykonuje jeden obrót wokół Ziemi co 90 minut i może spaść w którymkolwiek miejscu leżącym na szlaku jego orbity - w tym w częściach Ameryki Północnej i Południowej i w Azji.
"Według posiadanych przez nas danych, nie powinien spaść w Europie, Afryce czy Australii" - powiedział rzecznik Centrum Andreas Schuetz. Wahania aktywności słonecznej oraz fakt, iż naukowcy nie mają łączności z nieczynnym satelitą utrudniają określenie miejsca jego upadku.
Wystrzelony w 1990 r. satelita ROSAT, poza obserwacją czarnych dziur i gwiazd neutronowych, wykonał pierwsze kompleksowe poszukiwania źródeł promieniowania rentgenowskiego we Wszechświecie.
Badacze wykorzystali dane z ponad 10 lat obserwacji pojawiających się na planecie zórz.
Mają posiadać cechy prehistorycznego, wymarłego ponad 10 tysięcy lat temu gatunku, wilka strasznego.
Pozwala przewidzieć zwiększone ryzyko śmiertelności i incydentów sercowo-naczyniowych.
Zakłócenia spowodowane przez człowieka mają znacznie szerszy wpływ, niż wcześniej sądzono.
Hiszpańsko-australijski zespół opracował pionierską metodę rozkładu plastikowych śmieci.
Odkryte w Alpach i Arktyce mikroorganizmy potrafią rozkładać plastik w niskich temperaturach.
Do substancji perfluoroalkilowych (PFAS) zaliczane są tysiące syntetycznych związków chemicznych.