O ewolucji wszechświata, roli przypadków i przesądach wierzących z ks. prof. Michałem Hellerem rozmawia Jacek Dziedzina .:::::.
Jacek Dziedzina: Niektórym trudno pogodzić teorię ewolucji z wiarą. Czy rzeczywiście istnieje konflikt?
Ks. Prof. Michał Heller: Trzeba sobie zadać pytanie, z czego ten problem wynika. Najogólniej rzecz biorąc, ma on dwa źródła. Pierwsze to niski poziom wiedzy religijnej, a drugi to niezrozumienie, czym jest nauka i teoria naukowa. Często ta ignorancja jest niezawiniona. Poziom wiedzy religijnej na świecie bardzo się obniżył. Wiedza i wykształcenie stały się bardziej powszechne, a tym samym bardziej płytkie. Dotyczy to także wykształcenia religijnego. Skutkiem tego są fałszywe wyobrażenia na temat Boga i dzieła stworzenia świata: Bóg jest gdzieś tam w górze i w razie potrzeby interweniuje w dzieje świata jakimiś swoimi nadzwyczajnymi pchnięciami.
Przeciwnicy teorii ewolucji zarzucają jej, że traktuje świat jako efekt działania przypadków, a nie Bożego planu.
Takie twierdzenie jest oparte na głębokiej nieznajomości teologii. Zakłada ono, że Pan Bóg nie jest również Panem przypadku, że przypadek jest czymś niezależnym od Boga, czymś, co nie podlega Jego władzy. Rozważmy sytuację, zaczerpniętą ze sfery zwykłej ludzkiej pobożności. Ktoś sobie mówi: szedłem dzisiaj ulicą i gdybym przypadkiem wyszedł z domu pół sekundy wcześniej, to by mi ta cegła spadła na głowę, a tak spadła tuż przede mną. I jestem wdzięczny Panu Bogu, że mnie ocalił. Był to przypadek, a jednak przypisuje się go Bożej Opatrzności. Myślę, że to jest zdrowe podejście. Spójrzmy na to trochę głębiej.
Ewolucja świata jest wynikiem działania praw przyrody, ale w to działanie jest wkomponowana także strategia przypadków. Na przykład grawitacja sprawia, że gwiazdy – takie jak nasze Słońce – mogą wytwarzać wokół siebie układy planetarne. Ale to, że w naszym układzie tych planet jest akurat tyle – ani więcej, ani mniej – jest dziełem przypadku, bo akurat takie, a nie inne warunki fizyczne panowały wtedy, gdy układ planetarny powstawał.
Mamy tu więc do czynienia ze współdziałaniem praw i przypadków. Według teologicznej doktryny o stworzeniu świata, to Pan Bóg stworzył prawa przyrody i wkomponował w nie także działanie przypadków. I dlatego doszukiwanie się antagonizmu między działaniem przypadku a planem Bożym jest głębokim niezrozumieniem teologii stworzenia.
A kiedy Benedykt XVI mówił: „nie jesteśmy przypadkowym produktem ewolucji”…
Bo jesteśmy dziełem Boga, który posłużył się strategią współdziałania praw przyrody i przypadków. Benedykt XVI jest zbyt wyrafinowanym teologiem, żeby występować przeciw teorii ewolucji.
Niektórym ewolucja pomaga ugruntować niewiarę…
Teorię ewolucji można łączyć, podobnie jak i inne teorie naukowe, z przekonaniami ateistycznymi: nie ma Boga, prawa przyrody są też tylko dziełem przypadku. Takiego poglądu nie da się, rzecz jasna, pogodzić z chrześcijaństwem i z nauką Kościoła. Ale to nie jest teoria ewolucji. To jest jej ateistyczna interpretacja.
Nadal wielu ludzi uważa, że istnieje sprzeczność między biblijnym opisem stworzenia a ewolucyjnym powstawaniem gatunków.
Wchodzimy tu w kwestię interpretacji Pisma Świętego. Przeciwnicy teorii ewolucji z reguły opowiadają się za dosłownym odczytywaniem Pisma Świętego. Ale zauważmy, że nie ma czegoś takiego jak dosłowna interpretacja jakiegoś tekstu. Zawsze interpretujemy tekst w świetle posiadanej wiedzy. Także interpretacja tekstów biblijnych zmienia się wraz z rozwojem naszej wiedzy. W starożytności przeważała interpretacja alegoryczna. Średniowiecze zaczęło rozumieć Pismo Święte bardziej dosłownie.
W Biblii, może bardziej niż w wielu innych tekstach (bo jest to księga bardzo odmienna od dzieł bliższych nam czasowo), trzeba rozróżnić formę i treść. Od właściwego rozpoznania formy literackiej zależy poprawne odczytanie treści. Innej prawdy żądamy od liryki, innej od podręcznika historii. Warto przypomnieć, że w 1993 r. Jan Paweł II podpisał ważny dokument, skierowany do teologów. Nosi on tytuł „Interpretacja Pisma Świętego w Kościele” i zawiera przestrogę przed fundamentalistycznymi interpretacjami Biblii.