Podziemny Płońsk. Obiecująco rozpoczęły się prace archeologiczne na skwerze przy ulicy 19 Stycznia. Znany badacz Marek Gierlach szuka śladów kościoła farnego, prawdopodobnie z początku XV w. Czas ma ograniczony, bowiem wczesnym popołudniem musi wracać już do... więziennej celi.
Historia płońskich doświadczeń archeologicznych sięga lat 70. ub.w., kiedy to prowadzono stacjonarne badania wczesnośredniowiecznego grodziska, rozpoczęte z inicjatywy ówczesnych władz miejskich. W XI w. prawdopodobnie istniał już na podgrodziu kościół św. Piotra, być może zniszczony w czasie najazdów księcia Brzetysława.
Miasto bez fary?
Mapa podejrzeń archeologicznych określa, że na terenie miasta lokacyjnego, z racji jego chronologicznego usytuowania w XV w., musiał znajdować się kościół gotycki. – Nie dość, że fara istniała w tradycji lokalnej – przekazie ustnym, to na dodatek znajdujemy opisy sięgające XVI w., które wspominają o dużej murowanej świątyni. Wiemy o wizytacjach biskupich z przełomu XVIII i XIX w. Szczęśliwie, co rzadko się zdarza, jest też kopia planu z początku XIX w., uwzględniająca ówczesne możliwości techniczno-pomiarowe, która bardzo wyraźnie lokuje ów kościół na placu między ulicą 19 Stycznia a ulicą Przejazd – mówi archeolog Marek Gierlach, wymieniając źródła, na których oparto badania.
– Moje serce badacza bije właśnie tu, na północnym Mazowszu: od krańca Płockiego przez Ciechanowskie po Ostrołęckie – przyznaje.
Z aresztu na wykopaliska
Pan Marek jest doświadczonym archeologiem, ale także człowiekiem doświadczonym przez życie. Obecnie odbywa karę 5 lat i 8 miesięcy więzienia. Prawomocnym wyrokiem sądu skazano go za korupcję.
W swoim czasie był dyrektorem ministerialnego Ośrodka Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego, które czuwało nad negocjowaniem kontraktów na archeologiczne badania ratownicze poprzedzające duże inwestycje liniowe, jak np. budowa autostrad. Zlecenia szły w miliony złotych, a chętnych do kopania nie brakowało. M. Gierlach nie przyznaje się do winy, walczy o oczyszczenie z zarzutów. Uważa, że w „aferę łapówkarską” został „wkopany”, bo nie godził się, aby prywatne firmy archeologiczne brały publiczne pieniądze.
Z więzienia w Czerwonym Borze pod Łomżą z racji prac wykopaliskowych archeologa przeniesiono do aresztu śledczego w Płońsku. Przez pięć dni w tygodniu, od rana do godz. 13, z dwoma innymi więźniami do pomocy przy kopaniu odczytuje znaki zamierzchłych czasów, prowadząc skrupulatną dokumentację.
Od wieków parafialny
Cenne źródło opisu kościoła, którego patronem był św. Michał, znajdujemy w dekrecie sporządzonym po biskupiej wizytacji w 1775 r. „Świątynia była murowana prostym sposobem w kwadrat, o dwóch chórach, z murowanymi facjatami. Kościół zorientowany był klasycznie, czyli prezbiterium zwrócone było na wschód. Posiadał jedną kruchtę, zachodnią murowaną, oraz drugą na południe, pobudowaną z drewna. Dach był dawniej pokryty gontem, a później, po remoncie, w części pokryty został kleńcem, a częściowo dachówką. Świątynia miała małą wieżyczkę obitą naokoło deskami, z sygnaturką i zwieńczoną gałką blaszaną z krzyżem” – czytamy w monografii „Parafia św. Michała Archanioła w Płońsku” ks. Huberta Komorowskiego.
Autor podaje również, że po znakach na ścianach oraz z zapisów dawnych wizyt wiemy, że fara była konsekrowana, a dzień konsekracji obchodzono razem z kościołem katedralnym w Płocku. Po najazdach szwedzkich dawny kościół parafialny popadł w ruinę. Został rozebrany w latach 1819–1825. Na jego miejscu, tam gdzie dziś trwają archeologiczne prace, stoi figura Matki Bożej Niepokalanie Poczętej z końca XIX w.
Archeologiczne życzenia
Wokół figurki przebiegają wąskie przekopy, w których trwają poszukiwania konkretnych reliktów, bądź chociaż negatywu budowli.
– Jeśli mamy tyle czasu, ile mamy, czyli teoretycznie do końca bieżącego roku, i niewielkie możliwości sprawcze, to pozostają nam sondaże – tłumaczy Marek Gierlach. – Jeżeli fundament obiektu był gdzieś w szczątkach, to „łapiąc go” w kilku miejscach, przy pomocy planu i dokumentacji, już jesteśmy w stanie odtworzyć zarys kościoła. Więcej. Jak mamy dwa punkty, które tworzą linię, to już możemy biec wąską przestrzenią, bez rozszerzania wykopu. Takie są nasze życzenia, założenia i nadzieje... – przyznaje.
Fragment stopy fundamentowej, najprawdopodobniej prezbiterium, już odkopano. Z ziemi udało się wydobyć materiał rozbiórkowy z kościoła w postaci odłamków cegieł gotyckich i barokowych, fragmenty dachówki, ceramiki, gwoździe ciesielskie oraz szczątki ludzkie, których, jak twierdzi badacz, będzie jeszcze więcej z racji bliskiego sąsiedztwa ówczesnego przykościelnego cmentarzyska.
– Co mnie intryguje? Zwykle w takim kościele były epitafia i nagrobki. Bardzo chciałbym natknąć się na pogruchotane cząstki jakiejś rzeźby, bo to ożywia wyobraźnię – życzy sobie Gierlach, choć zdaje sobie sprawę, że o takie znalezisko będzie niezwykle trudno, bo marmur jako cenny materiał najprawdopodobniej został wyrwany i wywieziony. Archeolog zakłada, że reszta kościelnej budowli, której długość szacuje na ok. 50 m, znajduje się pod zabudową, po stronie pawilonu handlowego. Nieopodal, na dzikim parkingu, powinna być partia zachodnia fary z ewentualnym wejściem.
Coś jeszcze
Na tym nie kończą się archeologiczne wyzwania w opisywanym rejonie wykopalisk. Marek Gierlach mówi ponadto o zamiarach odkrycia śladów kaplicy szpitalnej św. Anny wraz z przytułkiem dla ubogich, które stanęły w odległości około 30 kroków od kościoła.
– Znając sposób wznoszenia takich obiektów z podwaliną na głazach, będziemy mieli szczęście, jak „złapiemy” właśnie to kamienisko – ocenia historyk sztuki i wspomina również o wolnostojącej drewnianej dzwonnicy z trzema dzwonami, która spełniała dodatkowo rolę składu przeciwpożarowego. Archeolog akcentuje, że celowo wybrał, zamiast szczelnego płotu, prowizoryczne ogrodzenie z siatki, żeby zainteresować wykopaliskami mieszkańców. Bez wahania zaakceptowały ten pomysł władze miasta, które zleciły podjęcie badań przy ulicy 19 Stycznia.
– To tam stał pierwszy katolicki kościół, a przecież to przy parafii niegdyś skupiało się całe życie miejscowych ludzi, nie tylko religijne. Świątynia była bardzo ważnym elementem spajającym tamtejszą społeczność – uważa Andrzej Pietrasik, burmistrz Płońska, który planuje zorganizować ekspozycję znaleziska i poszerzać horyzonty badań dokumentacyjnych oraz odkrywkowo-wykopaliskowych w zabytkowej części miasta. To niezbędny warunek w kontekście zapowiadanej, aczkolwiek bliżej niesprecyzowanej czasowo rewitalizacji „starego” Płońska.
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.