W zagrodzie królów puszczy

Szantrapy, Myszki i Popłocha nie peszą błyski fleszy. Obecność gapiów znoszą z cierpliwością i godnością, jak przystało na członków rodziny królewskiej. Tym bardziej że w grę wchodzą… marchewki.

O tak, marchewki i jabłka w każdej ilości. Mogłyby jeść kilogramami – śmieje się Magdalena Tracz. Smakołyki kuszą też Mamę i Pulę, które niespiesznie podchodzą do odgradzającej nas od żubrów barierki i zaraz pokazują, kto ma najwyższą pozycję w stadzie. Jest jeszcze Gryfuś, żubr-niespodzianka, który urodził się na początku czerwca. Oficjalnie, podobnie, jak reszta urodzonych w Polsce żubrów, będzie nosił imię zaczynające się na „Po”, ale każdy mieszkaniec Jabłonowa ma też swojsko brzmiące, na domowy użytek nadane imię. Jak to w rodzinie.

– Gryfuś to nieplanowany bonus. Kiedy sprowadzaliśmy Mamę, wręcz nam mówiono, że nie powinniśmy się niczego spodziewać. A tu taka niespodzianka! – opowiada pani Magda. Malec to pierwsze żubrzątko, które przyszło na świat w pokazowej zagrodzie w Jabłonowie koło Mirosławca. Sama żubrza zagroda to także zupełnie świeża atrakcja regionu. Istnieje od marca tego roku, a latem zaczęła przyjmować pierwszych turystów, którzy chcieliby z bliska spotkać króla puszczy. To przedsięwzięcie Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego, które czuwa nad projektem wzmocnienia populacji żubra w województwie. Zagroda jest położona w rejonie występowania wolnego stada żubrów, na kilkunastu hektarach lasów i łąk Nadleśnictwa Mirosławiec, Wałcz i Świerczyna.

– Nasza zagroda jest elementem ochrony populacji dzikiej. To genetyczne wsparcie dziko żyjących żubrów, bo młode, które urodzą się w naszej zagrodzie, będą wychodziły na wolność. Drugi aspekt to przechwytywanie turystów. Jest wiele osób, które chciałyby poznać się z żubrami, a my nie chcemy, żeby biegały za zwierzętami po krzakach. Dzięki temu dzika populacja będzie miała większy komfort życia – wyjaśnia Magdalena Tracz.

Żubry reaktywacja
Dla pani Magdy i jej męża Macieja żubrowa przygoda zaczęła się blisko dekadę temu. – Od zawsze zajmowaliśmy się przyrodą. W Ińskim Parku Krajobrazowym prowadziliśmy karmnisko dla bielików, więc szukaliśmy dla nich pokarmu. Ktoś nam podpowiedział, że na drodze krajowej nr 10 zginął żubr. Zaraz potem spotkało to następnego. Zainteresowaliśmy się tym, dlaczego te żubry tak giną. Wiedzieliśmy, że tych zwierząt jest niewiele i nie bardzo mogliśmy się pogodzić z tym, że jeszcze tracą życie na drodze. Tak się zaczęło – opowiada.

Żubry na tych terenach zamieszkały w 1980 roku. Przyczynił się do tego prof. Ryszard Graczyk z Poznania, który sprowadził w okolice Wałcza osiem osobników z Białowieży. Stado, choć się rozmnażało, z czasem zaczęło wymierać z powodu dużego pokrewieństwa uniemożliwiającego dostawę nowych genów i braku opieki.

– Gdyby wtedy nie zostały podjęte radykalne działania, stado pewnie już by nie istniało – kiwa głową pani Magda. – Zaczęliśmy od zasilenia genów. Przyjechało kolejne 8 żubrów i to był impuls. Teraz rodzi się po kilkanaście cieląt rocznie, więc stado stale się powiększa. Następny duży krok to stworzenie w 2008 r. przez Towarzystwo drugiego dużego stada na poligonie drawskim.

– Chcieliśmy, żeby było to stado satelitarne, które będzie się kontaktować z tutejszymi żubrami i wymieniać genami. Odległość między jedną a drugą grupą wynosi w linii prostej około 30 km, ale na razie tej wymiany nie stwierdziliśmy bezpośrednio. Podejrzewamy jednak, że w tym roku byk stąd dotarł na poligon. Planujemy jeszcze stworzenie jednego stada – pomostu pomiędzy dwoma istniejącymi – wyjaśnia. Dzisiaj liczba żubrów w tych obydwu stadach przekracza 130 osobników. To sporo, jeśli weźmie się pod uwagę, że 90 lat temu w Polsce nie było ani jednego żyjącego na wolności żubra, ale to wciąż za mało, by przestać uważać gatunek za zagrożony wymieraniem. – W Polsce żyje na wolności ok. 1,3 tys. żubrów, na świecie ich liczba nie przekracza 5 tysięcy. Dolna granica bezpieczeństwa populacji to 10 tys. – zauważa ze smutkiem pani Magda.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| NAUKA, PRZYRODA

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg