Ziemia jest kołyską

Dziecko, rodząc się, opuszcza najbezpieczniejsze dla siebie miejsce, czyli łono mamy. Potem jest kołyska, łóżeczko, które ma szczebelki. Aż w końcu dom rodzinny. Opuszczamy miejsca, które są bezpieczne, idąc w nieznane. Inaczej nie potrafimy.

Opuszczamy bezpieczne miejsca, w których przygotowujemy się do zajęcia nowych terytoriów. Czasami to przygotowanie trwa 9 miesięcy, czasami kilka lat. Gdy tylko jesteśmy gotowi, powinniśmy ruszać dalej. Robić ryzykowne kroki w nieznane. Tak samo jest z Ziemią. Osiągnęliśmy poziom technologiczny, który umożliwia wydostanie się z niej. Nie są to jeszcze swobodne kroki, trochę przypominają potajemne wykręcenie szczebelka z łóżeczka i pierwsze niepewne stąpanie po nowym gruncie, ale trzeba docenić to, co nam się udaje. Nieraz się jeszcze przewrócimy, nieraz pożałujemy wyjścia na zewnątrz, ale nie ma mowy o powrocie.

Po co wychodzić w pełne morze, skoro mamy bezpieczną przystań? Powodów jest wiele. Ale pomijając je wszystkie… my po prostu inaczej nie potrafimy. Jesteśmy ludźmi także dlatego, że zdobywamy nowe tereny, jesteśmy ciekawi, chcemy próbować, zrozumieć. To na początku zawsze nazywa się wariactwem. Na początku zawsze pojawiają się głosy, że szkoda pieniędzy, że tu u siebie mamy wystarczająco dużo problemów do rozwiązania. Jakoś zapominamy, że te rozwiązania znajdują się także dzięki nowym technologiom. Podobnie jest z kosmosem. Nowe źródła energii, nowe sposoby na komunikację, nowe materiały (także w medycynie) i nowe idee – nie byłoby ich bez marzeń, za którymi idą konkretne czyny.

Ale opuszczenie Ziemi, a właściwie próba skolonizowania innych globów, to nie tylko kwestia niczym nieograniczonych ambicji człowieka. Ziemia jak każda planeta ma ograniczoną ilość zasobów. Nie twierdzę, że dobrze wykorzystujemy te, które mamy. Twierdzę, że jakkolwiek by je wykorzystywać, w którymś momencie ich zabraknie. Albo może zabraknąć, jeżeli nie nauczymy się mieszkać poza Ziemią. Innym argumentem jest ten, że kosmos nie jest miejscem. W Ziemię może uderzyć asteroida, na Ziemi może wybuchnąć superwulkan (jak chociażby ten, który buzuje pod amerykańskim parkiem Yellowstone). Na Ziemi może pojawić się bakteria, która nam zagrozi… Chyba nie trzeba wyliczać dalej. Zasiedlanie innych globów po to, by przetrwać takie katastrofy, wydaje mi się racjonalne. To ten sam rodzaj racjonalności, który każe robić kopie zapasowe twardych dysków z bardzo ważnymi danymi. Dzisiaj jeszcze nie potrafimy mieszkać na Marsie. Nie wiemy nawet, gdzie oprócz Czerwonej Planety życie byłoby dla nas znośne. Dopiero wyszliśmy z kołyski i stojąc na własnych nogach, jeszcze się chwiejemy. Ale za chwilę zaczniemy biegać. I mieszkać w kosmosie.•

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg