Kiedyś, ucząc w szkole, zadałem uczniom pytanie, czy w chmurze woda jest w stanie ciekłym, stałym czy gazowym.
Intuicja i obserwacje sugerują, że chmura to gaz. Nie, gazem nie jest. Może być wodą albo lodem. Pozory często mylą. Rzeczy wydają się inne niż te, które widzimy niemal na każdym kroku. Metalowe przedmioty w naszym otoczeniu wydają się zimniejsze od drewnianych. A tymczasem i jedne, i drugie mają dokładnie taką samą temperaturę. Kolory to jedna wielka gra pozorów. Rację mają te panie, które dadzą się pokroić za to, że sukienka, którą właśnie kupiły, w sklepie miała inny odcień, niż ma w czasie przymiarki w domu. To kwestia specyficznego oświetlenia. No i wspomniane chmury. Unoszą się, kłębią jak dym. Jakże mogą być „zbudowane” z wody w stanie ciekłym, a tym bardziej stałym? Cóż, dym też nie jest gazem. To, co widzimy jako kłęby dymu, to maleńkie pyłki czy niedopalone resztki, które są ciałem stałym.
Z definicji gazu nie widać. Cząsteczki w gazie są tak bardzo od siebie oddalone, że nasz wzrok nie rejestruje warstwy gazu wprost. Pośrednio jak najbardziej. Słońce, które zachodzi na planecie pozbawionej gazowej atmosfery, nie zmienia koloru. Nasze tymczasem w czasie zachodu (i wschodu też) staje się najpierw żółte, potem pomarańczowe, aż w końcu czerwone (a czasami w ostatnich sekundach nawet zielone). Dzieje się tak, bo promienie światła są załamywane na cząsteczkach znajdujących się w gazowej atmosferze. Nie wchodząc za bardzo w szczegóły, z tego samego powodu niebo wydaje nam się niebieskie, choć gdyby nie gazowa atmosfera, byłoby czarne jak sadza.
Ale wracając do chmur: składają się one z wody, która wcześniej znajdowała się na powierzchni ziemi. Pod wpływem wysokiej temperatury woda jednak paruje, „porzuca” swój stan ciekły i zamienia się w gazowy. To, co cieplejsze, unosi się ku górze, ale im wyżej (w atmosferze), tym niższa panuje tam temperatura. Ciepłe i wilgotne powietrze w pewnym momencie znajduje się na takiej wysokości, że woda zaczyna się skraplać, czyli – w odwrotności do tego, co działo się na powierzchni ziemi – stan gazowy zostaje „zamieniony” w stan ciekły, a często także stały. Tak, całkiem sporo chmur składa się nie z kropelek wody, ale z maleńkich kryształków lodu. Zdarzają się także chmury mieszane, w których są i lód, i woda.
Skoro chmura to woda albo lód, dlaczego chmury nie spadają? Nie działa na nie siła grawitacji? Czasami spadają (deszcz!), ale choć siła grawitacji ciągnie je w dół, inne zjawiska powodują, że chmury unoszą się, jak gdyby nic nie ważyły. „Utrzymywać” je może chociażby wstępujący ruch ciepłego powietrza z powierzchni ziemi, czyli tak zwana konwekcja. W rzeczywistości chmury ważą. I to bardzo dużo. W chmurach wodnych kilka gramów (łyżeczka do herbaty) na metr sześcienny. W chmurach zbudowanych z kryształków lodu setne, a nawet tysięczne części grama na metr sześcienny. Mało? Pozory mylą. Duże cumulonimbusy mogą mieć „w środku” kilkaset tysięcy ton wody. To około 150 pełnych basenów olimpijskich. •
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.