Ministerstwo obrony Rosji podało w poniedziałek, że rebelianci ze wschodnich dzielnic Aleppo na północy Syrii użyli broni chemicznej, w wyniku czego ucierpiało ok. 30 syryjskich żołnierzy. Według ministerstwa, do ataku doszło w niedzielę wieczorem.
Rosja wspiera politycznie i militarnie prezydenta Baszara el-Asada, który próbuje przejąć kontrolę nad całym Aleppo. Od 18 października nie prowadzi jednak nalotów na pozycje rebeliantów, którzy wciąż kontrolują część dzielnic na wschodzie.
W piątek rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało Organizację ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) do pilnego przysłania do Aleppo misji, która miałaby zbadać przypadki używania przez rebeliantów broni chemicznej.
W piątkowym komunikacie rosyjska armia podała, że znalazła dowody na to, że rebelianci w Aleppo stosują broń chemiczną.
"Eksperci rosyjskiego ministerstwa obrony znaleźli zawierające toksyczne substancje pociski artyleryjskie, które nie eksplodowały, należące do terrorystów" - głosił komunikat. Dodano, że ze wstępnych analiz wynika, że pociski zawierały chlor i fosfor biały.
OPCW potępiła w piątek używanie w wojnie domowej w Syrii zakazanej broni chemicznej przez siły reżimu, jak i dżihadystów z Państwa Islamskiego. OPCW zaapelowała do władz w Damaszku o umożliwienie inspekcji na miejscu. Wyraziła także współczucie ofiarom ataków chemicznych i podkreśliła, że "każdy, kto stosuje broń chemiczną, powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności".
Władze Syrii zaprzeczają oskarżeniem o stosowanie przez siły rządowe broni chemicznej.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.