Czyli rzecz o owocach, warzywach i hormonie szczęścia.
Jak wynika z badania przeprowadzonego na potrzeby kampanii „Warzywa i owoce – na szczęście!”, jedynie 5% Polaków ma świadomość, że każdego dnia powinno się spożywać co najmniej pięć porcji warzyw i owoców. Są one źródłem wielu witamin i minerałów, które przyczyniają się do prawidłowego funkcjonowania organizmu, a w konsekwencji – do lepszego samopoczucia. W jaki sposób? Nasza dieta bezpośrednio wpływa na pracę jelit, a zgromadzonym w nich bakteriom służą tzw. prebiotyki, zawarte głównie w świeżych warzywach i owocach. Warto zatem jeść je codziennie w odpowiedniej ilości. Eksperci kampanii „Warzywa i owoce – na szczęście!” wyjaśnią, jak działanie jelit zwiększa nasze poczucie szczęścia.
Jelita są precyzyjnie unerwione i wyposażone w skomplikowane sieci neuronowe. Znajduje się w nich około 100 milionów neuronów – mniej niż w mózgu, ale więcej niż np. w rdzeniu kręgowym. Jelitowe komórki nerwowe są identyczne jak te, które budują korę mózgową, a jelitowy układ nerwowy reaguje bardzo szybko w sytuacjach stresowych, kontroluje szczelność i przepuszczalność bariery ochronnej jelit, chroniąc w ten sposób przed mikroorganizmami i alarmując w przypadku zagrożeń.
Co ważne – w jelitach powstaje 90% serotoniny, czyli „hormonu szczęścia”. Hormon ten produkowany jest przez kilka rodzajów komórek jelit: komórki odpornościowe, nerwowe i przede wszystkim enterochromatofilne (EC). By te ostatnie wytwarzały odpowiednią ilość serotoniny, potrzebują bakterii probiotycznych. Istotne jest więc, by zadbać o odpowiednią mikrobiotę jelitową i solidnie ją „nakarmić”, aby spełniała swoje ważne funkcje w organizmie.
– Według innych badań, bakterie rodzaju Lactobacillus i Bifidobacterium zwiększają aktywność jednego z neuroprzekaźników (GABA), którego niedobór pogarsza samopoczucie, a nawet może powodować depresję. Bakteriom jelitowym, czyli probiotykom, zawdzięczamy podwyższenie poziomu m.in. serotoniny i dopaminy oraz – w pewnym stopniu – prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego – podkreśla Magdalena Jarzynka-Jendrzejewska, specjalistka ds. żywienia, ekspert kampanii „Warzywai owoce – na szczęście!”.
Z drobnoustrojami zamieszkującymi jelita na ogół żyjemy w zgodzie. Gdy jednak równowaga ta zostanie zaburzona (np. przez niesłużącą im dietę lub szerokospektralne antybiotyki), zaczynają się nieprzyjemne problemy, do których możemy zaliczyć nie tylko bóle i wzdęcia brzucha, ale także osłabienie odporności, alergie i schorzenia skórne, a nawet uczucie zmęczenia.
– Wyobraźmy sobie, jak to jest być bakterią jelitową: żyje się w metropolii o łagodnym klimacie (37 st. C.), którą zamieszkuje ponad miliard mieszkańców tysiąca różnych gatunków w jednej kropli! Codziennie przejeżdża tędy wielu „nowych”, którzy chcieliby zostać na dłużej, jednak nie jest łatwo się tu „zaczepić”. Ponieważ miejsce jest przytulne, mieszkańcy strzegą granic przed nieprzyjaciółmi, w wolnym czasie produkując witaminy (biotynę i kwas foliowy) i rozkładając substancje odżywcze. Jest tu też grupa rzezimieszków, lecz stanowią mniejszość i raczej nie są szkodliwi. Zdarzają się również okresy głodu, które przypadają na wakacje pod namiotem i obiady z zup w proszku. Warto zadbać o ekosystem naszych jelit. Zyskamy lepszą odporność i samopoczucie oraz utrzymamy szczupłą sylwetkę – zapewnia Aleksandra Stasiewicz, lekarz internista, ekspert kampanii „Warzywa i owoce – na szczęście!”.
Produkty służące naszym bakteriom to tzw. prebiotyki, które znajdziemy głównie w świeżych warzywach i owocach. Prebiotyki w nienaruszonej formie docierają do jelita grubego, gdzie są rozkładane przez bakterie do krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych, a to crème de la crème dla jelit.
– To grupa substancji, które odżywiają komórki przewodu pokarmowego, działają przeciwzapalnie i przeciwnowotworowo. Szczególnie polecane produkty to m.in. zielony groszek, soczewica, biała fasola, karczochy, por, cebula, czosnek, cykoria i szparagi. Optymalny z punktu widzenia naszych bakterii posiłek zawiera przede wszystkim produkty roślinne. Jeśli decydujemy się na mięso, niech będzie dodatkiem, a nie głównym punktem programu. „Dobry gospodarz” unika nadmiaru tłuszczu i słodyczy, gdyż stanowią one przynętę na gorszy sort mikrobów – zaleca Aleksandra Stasiewicz.
Pożyteczne bakterie znajdziemy też w kiszonkach. Fermentacji można poddać np. ogórki, buraki, paprykę, wszelkiego rodzaju kapusty, marchewkę, kalafiora czy jabłka.
– Warto też wspomnieć o tzw. skrobi opornej, która jest prebiotykiem i stymuluje rozwój korzystnych dla organizmu grup bakterii. To jedna z frakcji błonnika nierozpuszczalnego w wodzie, opornej na działanie enzymów trawiennych, która ulega fermentacji w jelicie grubym przez zasiedlające je szczepy korzystnych bakterii. Naturalnie skrobia oporna występuje m.in. w ziemniakach i warzywach strączkowych – mówi Magdalena Jarzynka-Jendrzejewska.
Odpowiednią dietą, bogatą w różnorodne warzywa i owoce, możemy oddziaływać na właściwą pracę jelit, co pośrednio – poza zdrowiem i lepszą odpornością – wpłynie także na nasze samopoczucie. Wówczas nawet drobne występki dietetyczne nie zaburzą istotnie prawidłowego funkcjonowania organizmu.
Ogólnopolska kampania informacyjno-edukacyjna „Warzywa i owoce – na szczęście!” sfinansowana jest ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw. Organizatorem kampanii jest Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych.
Więcej informacji o kampanii znajduje się na stronie internetowej oraz na profilu na Facebooku:
www.warzywaiowocenaszczescie.pl, www.facebook.com/warzywaiowocenaszczescie
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.