Amerykańska armia zamawia nowe bombowce strategiczne. O zlecenie biją się dwie firmy. Boeing–Lockheed Martin i Northrop Grumman. .:::::.
To będzie prawdziwy myśliwiec XXI wieku. Co o nim wiadomo na pewno? Na razie niewiele. US Army ma ogłosić listę specyfikacji dopiero pod koniec tego roku, ale już dzisiaj wiadomo, że bombowiec będzie wybudowany w tzw. technologii stealth, a więc będzie niewidoczny dla radarów. Poza tym „na jednym baku” przelecieć musi ponad 3200 km (2000 mil) i unieść od 6,5 do 13 ton uzbrojenia. Nowy bombowiec musi też być przystosowany do przenoszenia broni jądrowej. I jeszcze jedno: może nie mieć kabiny pilota. Ten będzie niepotrzebny, bo maszyna ma być sterowana zdalnie.
Duch czy ptaszek?
Najdroższym samolotem, jaki człowiek kiedykolwiek wybudował, jest bombowiec strategiczny B-2. Czasami nazywany po prostu Skrzydłem albo Duchem. Skrzydłem, bo konstrukcja samolotu oparta jest na układzie latającego skrzydła, a Duchem, bo technologia stealth czyni go prawie niewidzialnym dla radarów. B-2, którego skrzydła rozpięte są na długości ponad 50 m, daje taki sam sygnał radarowy jak niewielki ptak. Jak to osiągnięto? Cały samolot ma bardzo opływowy kształt, a to powoduje, że fale radarowe nie załamują się na ostrych krawędziach. Poza tym wybudowane z kewlaru pokrycie w całości pomalowane jest pochłaniającą fale farbą. Za zaoszczędzone w ostatnich dniach przez rząd Donalda Tuska 19 mld złotych może udałoby się kupić dwa egzemplarze bombowca B-2. Ale astronomiczna cena nie jest jedyną wadą tej maszyny. Potrafi startować tylko ze specjalnie przystosowanych do tego lotnisk. Może co prawda tankować w powietrzu, ale wiąże się to z utrzymywaniem całej flotylli powietrznych tankowców. B-2 jest poza tym konstrukcją stosunkowo starą. Pomysł narodził się w latach 70., a konstrukcja maszyny pochodzi z pierwszej połowy lat 80. ubiegłego wieku.
Samolot doskonały
Dlatego armia postanowiła zamówić nowy samolot. Komputer tego starego jest wolniejszy niż komputery, które rządzą większością telefonów komórkowych. Procesor 286 był szczytem osiągnięć w roku 1982. Dzisiaj można go znaleźć tylko w muzeum. To właśnie wolny komputer ogranicza możliwości samolotu.
Do walki o kontrakty stanęły dwie renomowane firmy. Mają przedstawić swoje konstrukcje, a następnie wybudować prototypowe maszyny do 2018 roku. Co będzie je różniło od B-2? Mają być jeszcze mniej widoczne. O ile B-2 pozostawia na ekranie radaru ślad niewielkiego ptaka, to nowy bombowiec ma dawać sygnał jak komar. By to osiągnąć, trzeba na nowo przeliczyć kształt samolotu (choć nie ma wątpliwości, że będzie podobny do kształtu B-2) i opracować nowe materiały pochłaniające fale radarowe. Poza tym samolot ma mieć funkcję sterowania zdalnego. B-2 także w dużej mierze był sterowany komputerem, ale bez człowieka w środku nie potrafi latać. Zresztą jedyny wypadek B-2 spowodował właśnie komputer. Dokładnie rok temu zaraz po starcie z bazy na wyspie Guam na Pacyfiku samolot spadł. Okazało się, że zawilgocony komputer popełnił błąd i poderwał maszynę w momencie, gdy ta miała za małą prędkość. Prawie 8 mld złotych roztrzaskało się o ziemię. Jak bardzo autonomiczny będzie bombowiec kolejnej generacji? To już zaproponują producenci. Bez pilota na pewno będzie mniejszy, a przez to tańszy. Oczywiście bezzałogowe samoloty patrolowe już teraz służą w armii, ale żaden nie jest bombowcem zdolnym przenosić głowice nuklearne.
Gość Niedzielny 07/2009
«« | « |
1
| » | »»