Pot, łzy i krew – tego doświadczają najlepsi kolarze świata. Właśnie rozpoczął się jeden z trzech największych wyścigów świata. Vuelta a España będzie trwał trzy tygodnie. Kolarze przejadą 3266,5 km. .:::::.
Fizyka jest wszędzie
Sukces kolarza to efekt długotrwałych treningów, ale także… pokory wobec nieubłaganych praw fizyki. Na jadącego kolarza działają bowiem opory. Przede wszystkim wzrastający z prędkością opór powietrza, ale także opory toczenia po asfalcie (albo innej powierzchni) czy te związane z obracaniem się kół, zębatek i łańcucha. Co zrobić, by opory były jak najmniejsze? Najważniejsza jest pozycja kolarza. Jego plecy powinny być idealnie równoległe do drogi, po której się porusza. Jeżeli głowa i barki będą znacząco wyżej niż miednica, brzuch cyklisty będzie działał jak żagiel. Z drugiej strony im bardziej płasko są plecy, tym mniej wygodna jazda. W czasie pedałowania kolana obijają się o żebra. W czasie wyścigów na czas kolarze noszą też specjalne kaski, które z tyłu zachodzą na plecy. To po to, by pomiędzy uniesioną głową a górną częścią pleców nie było „dołka”, w którym mogłyby powstawać zawirowania. Ważne jest, by kolarz w czasie jazdy miał jak najbardziej zbliżone do siebie łokcie. Jeżeli wystawi je na zewnątrz, będą działały jak lusterka w samochodzie. Będą elementem wystającym poza obrys, a to zawsze zwiększa opór. To samo zresztą dotyczy kolan. Odpowiednia pozycja ciała jest niezwykle istotna. Ale ważna jest także konstrukcja samego roweru.
Opór - wróg kolarza
Odpowiednio wyprofilowane felgi oszczędzają do 1 minuty i 30 sekund (na trasie 40-kilometrowej). Podobnie istotny jest kształt ramy. Z badań prowadzonych na University of Utah w USA wynika, że opływowa rama to na dystansie 40 km czasowy zarobek ponad 1 minuty. Zarówno te, jak i poprzednie wyliczenia przeprowadzane są dla płaskiego terenu i bezwietrznej pogody. Najmniejszy wiatr w plecy mocno ułatwia kolarzowi życie. Najmniejszy wiatr wiejący przeciwnie do kierunku jazdy mocno jazdę utrudnia. Na dystansie 40 km lekki wiaterek wiejący w twarz z prędkością poniżej 10 km/h powoduje stratę na mecie w granicach 40 sekund. Ale już wiatr z prędkością 15 km/h to strata 2 minut i 40 sekund. Im większa prędkość kolarza (czy wiatru), tym bardziej wzrasta opór. Przy prędkości 45 km/h ponad 85 proc. rozwijanej mocy kolarz traci na pokonanie oporów. Z kolei – tak przynajmniej wynika z symulacji i doświadczeń – masa roweru szczególnie wpływa na wyniki wyścigu, gdy etap jest górzysty. Na płaskim uszczknięcie kilograma czy dwóch nie ma wielkiego znaczenia.
Coraz lepsze rowery, bardziej opływowe kaski, czasami nawet skafandry. Także zawodnicy potrafią coraz więcej. Kolarstwo to jedna z najbardziej wysiłkowych dyscyplin sportu. Wymagania, jakie kolarz stawia przed swoim organizmem, bardzo często prowadzą do kalectwa, mogą być zabójcze. W wielu dyscyplinach sportu startują coraz młodsi zawodnicy, w kolarstwie jednak takiej tendencji nie widać. Szczyt kariery przypada na wiek 25–35 lat, bo dopiero wtedy, gdy ciało zawodnika jest w pełni dojrzałe, jest w stanie sprostać wymaganiom, jakie się przed nim stawia. Tylko czy zawsze bez niedozwolonego wspomagania? W pierwszych latach wyścigów zawodnicy pomagali sobie głównie alkoholem i eterem. I nie po to, by ich wyniki były lepsze, ale by wytrzymać ból, jaki wiąże się z wielogodzinną jazdą. W 1967 roku brytyjski kolarz Tom Simpson zmarł na zawał serca w trakcie wyścigu. Jak się później okazało, przedawkował amfetaminę. Dzisiaj najpopularniejsza jest erytropoetyna – substancja hormonalna stymulująca czerwone krwinki, a przez to polepszająca transport tlenu w organizmie. Drugim specyfikiem jest efedryna, substancja, która stymuluje centralny układ nerwowy. Zwiększa koncentrację i utrzymuje szybkie tempo przemiany materii.
Gość Niedzielny 35/2009