Oświecony zdrowy rozsądek proponuje perspektywę bardzo zawężoną. .:::::.
Fascynujące zło i utopie
Andrzej Pawelec: Ciekawi mnie kwestia artykulacji zła w nowoczesnej kulturze. W ciągu stuleci to Kościół przypominał, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, przywoływał też pojęcie zła kosmicznego – diabła działającego w historii. Ze względu na utratę wpływu przez Kościół pojęcie „zła radykalnego” albo zniknęło, albo zamieniło się w coś zewnętrznego, co nie ma dostępu do naszego wnętrza. Czy pojęcie „zła radykalnego” można dzisiaj odzyskać?
Łukasz Tischner: Warto w tym kontekście dodać, że nowoczesność wyłączyła też zło z ram odkupienia.
Charles Taylor: Myślę, że musimy ujmować zło w perspektywie odkupienia, bo najpotężniejsze rodzaje zła wiążą się z odmianami demonicznego odkupienia, innymi słowy brakuje im czegoś, co dałoby się uzgodnić z celowością wpisaną w ludzkie pojmowanie dobra, na którym wspiera się nowoczesny porządek moralny, gdzie wszyscy są równi, mają jednakowe prawo do szczęścia itd. Dlaczego ludzie występują przeciwko temu dobrze toczącemu się światu? Oczywiście znów możemy przywołać argumentację psychologiczną – trudne dzieciństwo, potrzeba kompensacji, wypływająca z resentymentu żądza pieniędzy i władzy... Ale znów – patrzymy na Auschwitz i okazuje się, że te ramy nie wystarczają. Bo są zbrodnie całkowicie szalone, choć kieruje nimi jakaś obłędna logika. Można w nich dostrzec nawet jakąś straszliwą parodię odkupienia, która zakłada np. ideę „oczyszczenia” świata z Żydów. Oni naprawdę wierzyli w to maniakalne oczyszczenie! Do tego stopnia, że poświęcili żołnierzy na froncie wschodnim, by kontynuować eksterminację Żydów!
Zastanawiające jest, że epoka oświeconego zdrowego rozsądku, jaką był wiek XX, to równocześnie stulecie, które w przerażający sposób przypomniało o tym, co można rozumieć wyłącznie w kategoriach zła. Przez zło rozumiem w tym wypadku nie jakieś zaniedbanie czy błąd, ale rozpoznanie czegoś jako zło i zadurzenie się w nim. Istnieje coś ekscytującego w odwracaniu się od tego, co tradycyjnie wiążemy z odkupieniem i w rozmyślnym oddaniu się złu. Czyny, które są odwrotnością dobroczynności, miłosierdzia, szacunku dla słabego, potrafią dawać ludziom niebywałe poczucie uniesienia! To naprawdę przerażające. Wiedza o tym nie pozwala uśpić czujności.
Prawdziwe zło zatem zakłada jakąś fascynację tym, co jest dokładnym przeciwieństwem odkupienia. Przez destrukcję tego, co wcześniej było postrzegane jako ścieżka odkupienia, ludzie wznoszą się na inny poziom. Pojawia się wówczas nieprawdopodobne poczucie mocy. Warto przyjrzeć się pod tym kątem historii komunizmu. Na jej przykładzie widać, jak coś, co pierwotnie wyglądało na teorię czysto oświeceniową, zostaje zdominowane przez fascynację przemocą i terror. Stalinowskich czystek nie da się zrozumieć w kategoriach jakiejkolwiek rozsądnej teleologii – na przykład logiki utrzymywania władzy. W pewnych momentach władza kurczyła się do rozmiarów straży przybocznej Stalina. Słynne są reakcje komunistów, którzy przed egzekucją wykrzykiwali: „Powiedzcie o mnie towarzyszowi Stalinowi! To pomyłka! Jestem pewien, że on nic nie wie o moim wyroku! On mnie uwolni!” Stalin mordował swoich ludzi, co przecież nie miało żadnego sensu. Pojawia się tu jednak owa inna, przerażająca logika.
Trudno stawić czoło takiemu złu, bo musi ono wytrącić nas z równowagi. Pozbawia nas wygodnych złudzeń na temat tego, co kryje się w ludzkiej naturze. Ale trzeba się z nim zmierzyć właśnie na tym poziomie – zła jako fascynacji złem. Kiedy przekraczasz próg tej fascynacji, zyskujesz poczucie uniesienia. Pojawia się nawet rodzaj demonicznego odkupienia.
Szczególnie zatrważa to, że wielu ludzi uznaje, iż jest to zjawisko historyczne (jak mechanizm kozła ofiarnego). Wielbienie zła dla samego zła, kult diabła itp. to coś, co kojarzymy ze średniowiecznymi czarnymi mszami. To przecież nie ma prawa się już powtarzać – powinno być już dawno odczarowane... A jednak się zdarza.