Wybór w warunkach niepewności

Czy możliwy jest dialog wierzących z niewierzącymi? .:::::.

Dialog i uprzedzenia

Sochoń rozważa również stanowisko Kościoła wobec ateizmu (ss. 227-233). Rezultaty Soboru Watykańskiego I grożące klątwą fideistom, tym, którzy wątpią lub uznają równorzędność wiary i niewiary, są właściwie przemilczane, a nawet niejako usprawiedliwione licznymi błędami owych czasów. Dokonania Vaticanum II mają być metodologicznie trudne dla ich popularnego przedstawienia. To zaskakujące, ponieważ na ogół myśli się o tym inaczej w Kościele, a próby popularyzacji są niezliczone. Po przeczytaniu stosownego fragmentu “Ateizmu” zacząłem mieć wątpliwości, czy rzeczywiście Sobór Watykański II odstąpił od wcześniejszych orzeczeń o “bezbożnym ateizmie”.

W każdym razie to, co uważa się za historyczne dokonanie ostatniego soboru, mianowicie dopuszczenie istnienia ateistów jako ludzi dobrej woli zostało opatrzone pytajnikiem, co sugeruje, że sprawa nie jest do końca klarowna. Jest to zgodne z ostatnim zdaniem książki, które wzywa do rozmowy o ateizmie, ale nie z ateistami. Ta postawa koresponduje z całkowitym brakiem samokrytycyzmu wobec własnego stanowiska u Sochonia. Przejawia się to nie tylko w autoocenach tzw. filozofii klasycznej i jej potencjału. W “Ateizmie” nie ma ani słowa o tym, że praktyka instytucji kościelnych zawsze była poważnym argumentem dla ateistów. Na s. 209 (przypis 140) omawiane są poglądy N. M. Wildiersa w sprawie stosunku Kościoła do nauki. Sochoń odrzuca oskarżenia tego autora, że Kościół był wrogiem nauki, oparte na losach kopernikanizmu, kazusie Galileusza czy historii ewolucjonizmu, krytykując Wildiersa za wieloznaczność, brak zrozumienia dla problematyki wolności i nadmierny optymizm w sprawie trwałości rezultatów nauki. Każdy, kto czytał dzieło Wildiersa “Obraz świata a teologia. Od średniowiecza do dzisiaj” (wyd. polskie, Warszawa 1985) może się z łatwością przekonać, że krytyka Sochonia jest bezpodstawna; warto w tym kontekście skonsultować opracowanie G. Minois (katolika), “Kościół i nauka. Dzieje pewnego nieporozumienia” (wyd. polskie, Warszawa 1995). Rzecz nie w tym, by twierdzić, że stanowisko Kościoła wobec nauki było zawsze jednoznacznie negatywne, by nie bronić własnej filozofii, własnego światopoglądu czy własnej instytucji, ale chyba trzeba w tym zachować jakiś umiar. I przynajmniej, by nie kwalifikować poglądów innych jako nieporozumienia, przynajmniej do czasu przeprowadzenia z nimi polemiki.

Stanowisko Gilsona-Sochonia w sprawie ateizmu oczywiście nie jest jedynym w ramach katolicyzmu, nie mówiąc już o chrześcijaństwie jako całości czy o innych religiach. Jest jednak dość rozpowszechnione, a ponadto bliskie oficjalnej doktrynie Kościoła katolickiego. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że opiera się na przeświadczeniu, iż kwestia istnienia Boga podlega racjonalnej argumentacji, przynajmniej do pewnego stopnia. Moim zamiarem było m. in. pokazanie, że dyskusja dotyka rozmaitych problemów, w tym także logicznych. Nie można przechodzić obok nich apelami do dowodów metafizycznych czy tajemnicy. Polemika pomiędzy teistami i ateistami jest zapewne wiecznotrwała. Ważne, by obie strony w punkcie wyjścia szanowały punkt widzenia oponentów, a przynajmniej traktowały go jako dopuszczalny, a nie wynikający z uprzedzeń czy nawet złej woli. Niestety referowane stanowisko teistyczne (dokładniej: jego dotychczasowa artykulacja) tego warunku nie spełnia. Jeśli jest rzeczywiście przeważające w Polsce, to nasz rodzimy katolicyzm ma jeszcze przed sobą podjęcie poważnego dialogu z niewierzącymi.



Tygodnik Powszechny 11/2005
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg