O nadużywaniu nauki w sporze pomiędzy teizmem a racjonalizmem (i ateizmem) .:::::.
Bóg i nauka
Ale jak te wszystkie przykłady mają się do kwestii nauka versus Bóg, o której wspomniałem na początku tekstu? Celowo wybrałem dwa przykłady z historii nauki, ponieważ ukazują nam one, że nauka w swych wstępnych ustaleniach co do zakresu badanej rzeczywistości może z góry wykluczać coś co jednak istnieje. Nie oznacza to oczywiście, że nauka nagle powinna zacząć poszukiwać Boga. To nie o to chodzi. Chodzi tylko o to, że nie mamy prawa, jak to często czynią racjonaliści, powoływać się na naukę jako na ostateczne kryterium mówiące nam w sposób wyczerpujący o tym, gdzie zaczyna a gdzie kończy się świat rzeczywisty. Od tej pory nikt nie ma prawa powiedzieć: świat nadnaturalny nie da się badać metodami naukowymi, one go nie wykazują, a zatem zajmowanie się nim jest bez sensu, można uznać, że on nie istnieje. Jak widzieliśmy po powyższych przykładach z tlenem i promieniami X, nauka może być nieszczelna czy niekompletna w swym opisie nawet naszej materialnej rzeczywistości, nie wyczerpuje tej rzeczywistości w swym opisie, a zatem nieuprawnione jest wykorzystywanie jej do formułowania ostatecznych osądów o granicach naszego świata materialnego, a tym bardziej nieuprawnione jest wykorzystywanie jej do takich osądów, które wykraczają poza zakres tego świata. To tak jakby ktoś chciał stwierdzić, że nie da się szukać bursztynów przy pomocy wykrywacza metalu, zatem poszukiwanie go jest bezsensowne i z góry skazane na niepowodzenie. Nawet jeśli nie da się poszukiwać śladów świata nadnaturalnego za pomocą nauki, to jeszcze nic straconego, skoro ona nie jest w stanie dać nam nawet gwarancji na to, że wyczerpująco opisuje lub kiedykolwiek opisze wszystkie zjawiska świata materialnego. Widać to po tym, że gdyby nie czysty przypadek związany z osobą Roentgena, to do dziś nikomu mogłoby nawet nie przyjść do głowy, że istnieją promienie X. To samo tyczy się odkrycia tlenu i setek innych odkryć, których dokonano w nauce przypadkowo, nie zaś w skutek metodycznego i przemyślanego odkrywania naszej rzeczywistości warstwa po warstwie. Dobitnie potwierdza to opinia Francisa Cricka, jednego z największych uczonych naszych czasów, który powiedział: „Prace badawcze są naprawdę jak wędrówka we mgle. Nie wiesz dokąd idziesz. Szukasz po omacku” [3].
Niektórzy racjonaliści mogą jednak zaoponować, że mimo pewnych perypetii nauka doszła w końcu do wykrycia promieni X i tlenu, natomiast śladów istnienia świata nadprzyrodzonego mimo tak długiego okresu jednak nie znalazła, dlatego, mimo tych przypadków nadal uzasadniona jest teza o wnioskowaniu ex silentio o nieistnieniu takiego świata. Argumentacja taka byłaby jednak nadal błędna, ponieważ wykrycie tlenu i promieni X wciąż w dużej mierze było uzależnione od przypadku i zmiany w pojmowaniu rzeczywistości. Mówiąc nieco potocznie, odkrycia te nastąpiły „jakoś tam”. Posługując się pewną analogią, argumentowanie racjonalistyczne byłoby w tym wypadku nadal tak samo błędne, dokładnie tak jak argumentowanie kogoś kto twierdziłby, że skoro raz przypadkowo wygrał w totolotka, to teraz lub wcześniej czy później zgarnie wszystkie wygrane. Zawsze byłyby wygrane, których nie zgarnąłby (nawet gdyby dysponował tak dużą ilością czasu, jaką miała dotychczasowa nauka), tak samo z powodu nieszczelności nauki w zakresie jej opisu rzeczywistości zawsze będą istniały aspekty, których nie będzie dało się za jej pomocą opisać lub wykryć. Jest tak również dlatego, że (jak już wspomniałem wcześniej) nie zakłada ona istnienia świata nadprzyrodzonego, a tego czego nie zakłada po prostu nie wykrywa, co pokazuje dobitnie właśnie opisany przypadek odkrycia tlenu i promieni X. Dopiero zmiana założeń co do istnienia tlenu i promieni X pozwoliła je wykryć, natomiast jak dotąd nauka nie zmienia założeń co do istnienia świata nadprzyrodzonego, po prostu nie bierze go w ogóle pod uwagę, więc o wykrywaniu przez nią jego przejawów nadal trudno mówić w tym przypadku. Dlatego taka ewentualna kontra racjonalistyczna również byłaby chybiona.
________________
[3] 3 Za: John Horgan, Koniec nauki czyli o granicach wiedzy u schyłku ery naukowej, Warszawa 1999, s. 204. O przypadkowości w odkryciach naukowych patrz też w cytowanej pracy Kuhna, Struktura rewolucji naukowych, dz. cyt., s. 110, 150-151, 162.