Samice pająków, które zjadają swoich partnerów wydają zdrowsze i liczniejsze potomstwo. To wnioski z badań hiszpańskich naukowców, którzy opublikowali swoje odkrycie na łamach „Public Library of sciences". Warto jednak przyjrzeć się temu zachowaniu bliżej. .:::::.
Jak pisze Dziennik, obiektem badan były tarantule włoskie (Lycosa tarantula), a badał je zespół naukowców z instytutu Estacion Experimental de Zonas Aridas pod kierunkiem dr Jordi Moya-Larano. Obserwacje zwyczajów pająków przyniosły ciekawe informacje: otóż samice chętnie zjadały samce, ale nie koniecznie te z którymi kopulowały. Warto zatem zastanowić się dlaczego wyewoluowało właśnie takie zachowanie.
Dobór naturalny doskonale obrazuje, że na przestrzeni lat pozytywnie selekcjonowane są tylko takie cechy, które ewolucyjnie przynoszą korzyść. Dotyczy to zarówno lepszej, bardziej dostosowanej do środowiska budowy ciała, sprawniejszych procesów metabolicznych jak i określonego zachowania. Każdy gen zwiększający szanse na przeżycie sprawia, że więcej młodych osiąga wiek rozrodczy i wydaje na świat swoje młode. A zatem geny korzystne dla zwierzęcia pod względem określonej cechy, stopniowo będą zwiększały swój udział w puli genów całej populacji. Geny są nośnikiem informacji – równie dobrze mogą kodować produkcję określonego białka, określony szlak metaboliczny jak i przynajmniej w sposób pośredni zachowanie.
O tym że pewne zachowania także są dziedziczne świadczy selekcja prowadzona w sposób sztuczny, czyli przez człowieka. Hodowcy zwierząt już dawno zauważyli, że potomstwo łagodnych i ufnych rodziców jest bardziej przyjazne i ufne. A zatem świadomie pod kątem także tej cechy selekcjonują zwierzęta i do dalszej hodowli dopuszczają tylko takie o odpowiadających im cechach. W efekcie otrzymujemy łagodne (lub agresywne zależy od preferencji) rasy psów czy spokojne kotów. Ludzie otrzymują zatem zwierzę o określonych cechach. Rozważając zagadnienie w kategoriach biologicznych geny kodujące określone cechy odniosły sukces, bo zwiększył się ich udział w populacji.
Oczywiście selekcja prowadzona w sposób świadomy szybciej przynosi efekty, stąd tak szybkie powstawanie nowych ras psów czy bydła. Dobór naturalny działa co prawda znacznie wolniej, ale równie bezwzględnie jak wprawne oko selekcjonera. W efekcie na przestrzeni tysięcy lat powstają rośliny i zwierzęta coraz lepiej przystosowane do środowiska. Takie adaptacje są niekiedy na tyle „małe” że zwiększają „tylko” udział danych genów w populacji. Z czasem określone cechy mogą na tyle ewoluować, że powstają nowe gatunki.
Skoro określone zachowania mogą stać za większym sukcesem ewolucyjnym zwierząt, nic nie stoi na przeszkodzie, by były utrwalone i przekazywane dalej. Z biologicznego punktu widzenia kanibalizm wśród pająków (ale nie tylko u nich) ma swoje uzasadnienie. Samica w lepszej kondycji, dobrze odżywiona z pewnością wyda na świat więcej, zdrowych młodych. Jednak każde polowanie oznacza wydatek energii a nie zawsze zdobycz jest na tyle duża, by samica się najadła. Ponadto wydatki energetyczne związane z budową jajeczek i ich składaniem są wysokie. A zatem prościej jest upolować samca swojego gatunku, który nie tylko jest duży (więc pożywny) ale i sam często poszukuje samicy. Nic więc dziwnego, że samice będące kanibalami wydawały na świat więcej młodych a takie zachowanie było promowane ewolucyjnie.
U niektórych gatunków, jak np. osławiona czarna wdowa (Latrodectus mactans) w trakcie samej kopulacji samiec wykonuje przewrót, w efekcie którego jego odwłok znajduje się tuż pod szczękoczułkami samicy. Ta wykorzystuje sytuację i zaczyna pożerać partnera. Obok zapewnienia pokarmu samicy, takie zachowanie przynosi korzyści, co paradoksalne także samcowi. Dłuższa kopulacja to więcej zapłodnionych jajeczek i w efekcie także większy sukces genów ojca. Budowa układu nerwowego umożliwia zaś funkcjonowanie układu rozrodczego samca, nawet gdy ten jest już zjadany.
Hiszpańscy naukowcy dowiedli to, co od lat obserwuje wielu terrarystów hodujących pająki ptaszniki. Łączenie pająków w pary, poza nielicznymi wyjątkami niesie ze sobą ryzyko zjedzenia samca. Rzecz jasna w hodowli każda strata samca jest niekorzystna, zwłaszcza że hodowca dba o to, by samicy nie zabrakło pokarmu. Jednak samica nie wie o tym, dla niej samiec to kolejny łatwy posiłek. Oczywiście korzyści ewolucyjne i większa ilość potomstwa to jedno a instynkt samozachowawczy drugie. A zatem samiec o ile to możliwe stara się uciec spod kłów jadowych samicy. Między innymi dlatego tak ciekawe jest zachowanie czarnych wdów, gdzie samce dokonują wyrafinowanego samobójstwa.
Czy zatem możliwy jest jakiś kompromis między kanibalizmem a instynktem samozachowawczym samca? Okazuje się że tak, przynajmniej częściowo. Jak zaobserwowali hiszpańscy naukowcy badający tarantule, samice najchętniej pożerały samce, z którymi nie odbywały godów. A zatem samica była najedzona, samiec zalotnik przeżywał, a mimo to jego potomstwo było liczne. Najmniej szczęścia miał rzecz jasna zjedzony samiec, który zginął nie przekazując nawet swoich genów. W całej tej historii zastanawiające są dwie sprawy. Po pierwsze dlaczego samce mimo wszystko padają ofiarą samic? Być może w okresie godów samce, wiedzione chęcią przekazania genów, mało zwracają uwagę na otoczenie i łatwiej padają łupem samic. Zastanawiające jest także, dlaczego nadal utrzymuje się kanibalizm u tego gatunku? Być może to utrwalone ewolucyjnie zachowanie nie zdążyło się jeszcze zmienić, a być może nadal łatwiej jest upolować samca niż inną, odpowiednio dużą ofiarę. Jak widać zachowanie zwierząt ma przed nami jeszcze dużo tajemnic.
Artykuł ten pochodzi z portalu ekologia.pl
Serdecznie dziękujemy za zgodę na zamieszczenie go w naszym serwisie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.