Regularne badania kontrolne nie mogą być usprawiedliwieniem niezdrowego trybu życia. .:::::.
Krystyna Rożek-Lesiak - Doktor nauk medycznych, specjalista chorób wewnętrznych, onkolog. Wieloletni nauczyciel akademicki, prezes Stowarzyszenia Misericordia, członek zespołu promocji zdrowia w Zabrzu
Zdrowie to dobro dane i zadane, cenne i pożądane. O jego wartości i smaku dowiadujemy się dopiero wtedy, gdy się zepsuje. Dla podtrzymania go robimy – zwykle – niewiele, z czystego niedbalstwa, czasami nieświadomości. Poniewczasie, czekając w przychodni na wizytę u specjalisty, czytamy wypisane na plakatach hasła typu: „Twoje zdrowie w twoich rękach”. Wtedy – niestety – jest już za późno.
Dużo zależy od nas…
Nie na wszystko, co warunkuje nasze zdrowie, mamy wpływ. Tak jest np. z genami, które dziedziczymy po przodkach. Nie mamy też wpływu na to, czy właściwy i sprzyjający zdrowiu był tryb życia rodziców przed naszym poczęciem i czy higieniczny był tryb życia i właściwe odżywianie matki, kiedy nosiła nas w swoim łonie. Nic nie poradzimy, jeśli rodzice nie mieli świadomości, możliwości lub determinacji, aby nas odpowiednio odżywiać, zadbać o ruch na świeżym powietrzu czy wykształcić w nas odpowiednie nawyki (jak np. mycie rąk czy zębów). Przychodzi jednak moment, w którym sami wybieramy i decydujemy o naszych zachowaniach, także tych, które mają wpływ na nasze, i nie tylko nasze, zdrowie. Możemy decydować co najmniej o tym, by nie palić papierosów, nie nadużywać alkoholu, ograniczać używki czy nie siedzieć godzinami przed telewizorem czy komputerem.
Jeść regularnie i zdrowo, wysypiać się, przebywać jak najwięcej na świeżym powietrzu i… ruszać się, ruszać się i jeszcze raz się ruszać. To właśnie gimnastyka i aktywność ruchowa jest najważniejszym czynnikiem sprzyjającym zdrowiu. Badania wykazują, że zadowalający poziom aktywności fizycznej wykazuje tylko 30 proc. dzieci od 11 do 15 roku życia i zaledwie 10 proc. dorosłych. Młodzież, szczególnie żeńska, zaniedbuje lekcje gimnastyki. Wszystko dzieje się – o zgrozo – przy udziale rodziców i akceptacji wielu wystawiających zwolnienia lekarzy. A tymczasem korzyści z odpowiednio dobranych ćwiczeń fizycznych odnoszą dokładnie wszyscy. Młodzi, starzy, a nawet chorzy. Np. cierpiący na osteoporozę, nadciśnienie tętnicze, a nawet osoby w trakcie chemioterapii lub po przeszczepie szpiku.
…ale nie mniej od polityków
To nie służba zdrowia i lecznictwo, lecz właśnie styl życia, który zależy w dużej części od nas samych, ma wpływ na nasze zdrowie. Profilaktyka, rozumiana jako wizyty czy kontrola organizmu w różnych aspektach (w zależności od wieku i płci), jest uzupełnieniem. Nigdy nie może zastępować tego, co sami winniśmy czynić, dbając o te zasoby, w które został nasz organizm wyposażony. Profilaktyka nie może być alibi dla palenia czy nadużywania alkoholu. Bo w promocji zdrowia, którą już Tomasz z Akwinu odróżnił od misji naprawczej medycyny (remowens i promowens), nie chodzi o skupianie się na zapobieganiu chorobom (profilaktyka), tylko o tworzenie i rozwijanie zdrowego środowiska i odpowiednich warunków życia. Od przełomu lat 80. i 90. XX wieku coraz częściej podkreślano odpowiedzialność społeczną i polityczną za zdrowie.
Początek III tysiąclecia to coraz silniejszy akcent na prozdrowotną politykę publiczną i koncentrowanie się na odpowiedzialności systemów społecznych. Politycy i zarządzający powinni mieć świadomość, że ich obowiązkiem jest tworzenie warunków, w których „zdrowe” wybory będą ułatwione. Przecież nikt inny, tylko oni właśnie mają realne narzędzia do tworzenia czy zmieniania prawa. W końcu polityka to troska o dobro wspólne. By społeczeństwo – jako całość – było zdrowsze, muszą zostać zredukowane nierówności złych warunków życia i biedy. Z drugiej jednak strony trzeba rozwijać edukację zdrowotną. Bez niej nawet najbardziej sprzyjające rozwiązania systemowe czy wysoki poziom ekonomiczny nie pomogą. Przykładów nie trzeba daleko szukać.
Dlaczego w Polsce tak mało osób korzysta z darmowych badań w ramach finansowanych przez NFZ programów profilaktycznych? Mimo wysyłania pocztą imiennych zaproszeń ? Brakuje świadomości, a więc zawiodła edukacja zdrowotna. To ona pozwala wybrać odpowiednie postawy i podejmować decyzje osobiste „dla zdrowia”, ale także wpływać na polityków. Na promocję zdrowia można spoglądać z różnej perspektywy. Wiele do zrobienia mają ustawodawcy. Ale dużo zależy od nas samych. Pamiętajmy o tym, zanim będzie za późno.
Gość Niedzielny 45/2008
«« | « |
1
| » | »»