Taniej w kosmos

Środek Pacyfiku. Równik. Z dala od kamer, bez tłumu obserwatorów,z samotnej platformy odpalane są rakiety, które czynią życie wygodniejszym. .:::::.

Z dala od szlaków

Zanim platforma osiągnie 154 stopień długości zachodniej, mijają dwa tygodnie pełne napięcia i nieprzespanych nocy. Samo obliczenie trajektorii lotu zajmuje rok! Satelita z rakietą warte są, bagatela, 300 mln dolarów. A płacą za nie np. Zjednoczone Emiraty Arabskie, a konkretnie firma telefonii komórkowej. Umieszczenie satelity na orbicie dla użytkowników komórek w ZEA oznacza połączenia o wiele tańsze niż w Polsce!

Zmorą załogi są wiatry. Miejsce, do którego płyną oddalone jest od wszelkich szlaków komunikacyjnych na Pacyfiku. Po dotarciu do celu napięcie sięga zenitu. Następuje stabilizacja platformy. Niezależnie od wysokości fali nie może się przechylić nawet o metr! Na 15 wystrzelonych do tej pory satelitów nie doleciał tylko jeden.

Odliczanie

Po miesiącach przygotowań, dla ludzi, którzy nie tylko posiadają wyrafinowaną wiedzę techniczną, ale zarazem są wrażliwymi humanistami, stosunek do tej pracy ma charakter emocjonalny.
Generał – lejtnant Aleksiej Aleksandrowicz Szumilin, bohater Związku Radzieckiego, dzisiaj w kompanii jest mózgiem sektora rakietowego. Przez siedem lat był szefem Bajkonuru. Wystrzeliwał Hermaszewskiego, witał się z Jaruzelskim, a ponadto znał Gagarina i Tiereszkową, którzy za oknem w kosmosie Boga nie widzieli. Jemu nigdy nie zdarzyło się powiedzieć: Boga niet!

Na dwie godziny przed odpaleniem na pokładzie platformy nie ma żywej duszy. Helikopter przewozi ostatnich ludzi do oddalonego o 3 mile morskie statku dowódczego. Nigdy do końca nie wiadomo, co się stanie. Nie tyle z rakietą, co z 540 tonami paliwa. Ciekły azot i tlen, nitrogen, który pali się zmieszany z powietrzem i kerazyną, czyli z najwyższej klasy paliwem lotniczym, oraz helium.

Z piekła w niebo

W centrum dowodzenia na „Commanderze” dziesiątki osób wpatrują się w monitory komputerów. Na rakiecie pojawiają się mgiełki. To systemy chłodzenia. Wysoka temperatura mogłaby zaszkodzić elektronice satelity. Komenda i odpalenie! Po dwudziestu sekundach dociera potworny ryk! Opadają łapy i rakieta napędzana trzydziestoma trzema milionami koni mechanicznych rusza na odległą o trzydzieści sześć tysięcy kilometrów orbitę.

Na platformie tymczasem piekło dantejskie. Z układów chłodzenia spadają duże bryły lodu, które zmieszane z ogniem zamieniają się natychmiast w parę. Pokład przypomina krater wulkanu. Pali się farba, relingi. Niektórzy modlą się. Wielu płacze. Tu nikt tego się nie wstydzi, tu nie ma mocnych.
Po 149 sekundach, gdzieś nad Brazylią, następuje odpalenie pierwszego segmentu. Po 8 minutach i 50 sekundach, gdzieś nad Oceanem Indyjskim, odpada drugi segment. Po około godzinie i dwudziestu minutach – w zależności od masy satelity (najcięższa miała 7 ton i jest to niepobity do tej pory rekord) – satelita jest na orbicie.

Po inspekcji z platformy powraca śmigłowiec. Wysiada pilot. Zdejmuje hełmofon, ognioodporne rękawice i otwartą dłonią czyni znak krzyża. W kabinie Mariana drewniany polski krzyżyk, zdjęcie kapliczki spod Ornety. Marian przechadzając się po spalonym pokładzie, odmawia Różaniec. Generał Szumilin patrzy w niebo. Wielu patrzy. Myślą o domu. Zachodzi słońce. Czas wracać.



Gość Niedzielny 32/2005
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg