Fragment książki "Bóg, niepotrzebna hipoteza?", Wydawnictwo WAM, 2004 .:::::.
Jak o tym będzie mowa dalej, sama antropologia naukowa przyznaje, że wraz z pojawieniem się człowieka został przekroczony pewien próg. Wskazując na jego wspólną z całym światem organicznym naturę, której prawom podlega, nauka przyznaje mu jednak sytuację wyjątkową w relacji do niego. W tym „ludzkim zwierzęciu”, tak w całości biologicznym i tak zwierzęcym, niczego nie da się zredukować do zwykłej zwierzęcości, jeśli się nie chce przekreślić jego rzeczywistej specyfiki. „Ciągłość zjawiskowa w obrębie nieciągłości metafizycznej” – mówił już Sertillanges; to przecież nauka zmusza nas do bardziej precyzyjnego wykazania wyjątkowej rangi, do której został podniesiony człowiek: „bliski Bogu , tuż poniżej aniołów” – śpiewa psalmista.
Gdzie jeszcze nauka stawia wyzwania teologii? Przychodzą nam na myśl spektakularne osiągnięcia ostatnich dziesięcioleci w rozszyfrowywaniu cząsteczki DNA, interpretacyjnego klucza tożsamości. Otwarła sobie do niej dostęp inżynieria genetyczna, która potrafi już nadawać jej nowy kształt, modyfikować ją i dokonywać na niej „manipulacji” w celu korygowania wad dziedzicznych, zmieniania jej zachowań czy właściwości. Ponadto pojawia się kwestia, nie tylko etyczna – prawa dokonywania tego rodzaju interwencji, ale bardziej jeszcze podstawowa, związana z siedliskiem samej osobowości.
Pod naporem naszych zaawansowanych biotechnologii zamazuje się jak gdyby początek życia i śmierci; same pojęcia jednostki i osoby, poczęcia, życia i śmierci domagają się nowych definicji, a teolog czy nawet filozof nie mogą się dyspensować od podjęcia takiego obowiązku. Zadanie jest trudne, ale ma istotne znaczenie, bo jeśli wiemy, w jakim mniej więcej momencie zaczyna się życie, to ciągle jeszcze nie ma zgody co do momentu ujednostkowienia ani początku osoby ludzkiej. Trzeba też zadowolić się arbitralną decyzją przy ustalaniu momentu śmierci i przypomnieniem wynikających z tego konsekwencji etycznych, zwią-zanych z rodzajem szacunku należnego danemu podmiotowi w takiej krańcowej sytuacji.
Neurologia i psychologia ze swej strony stawiają teologii wyzwania, i to nader pożyteczne, w dwu dziedzinach: determinizmu i związanej z tym wolności oraz nieświadomości. W jednym i drugim przypadku ocieramy się w rzeczywistości o problem duszy. W pierwszym rzędzie stwierdzamy, że materialistyczne wyjaśnie-nia życia i psychiki czynią coraz większe postępy. W związku z tym można tu sformułować cztery wytyczne: (a) teoria ewolucyjna, jak wiadomo, proponuje w tym przypadku coraz bardziej spójną perspektywę sukcesji typów organizmów biologicznych; (b) biochemia molekularna krok po kroku zasypuje hiatus między materią nieożywioną i najbardziej pierwotnymi formami życia; (c) neurofizjologia coraz ściślej wiąże świadomość z warunkujący-mi ją procesami materialnymi: laboratorium i klinika dysponują rozlicznymi możliwościami naświetlenia tej trochę nieoczekiwanej tezy; (d) badania cybernetyczne zmuszają do zweryfikowania koncepcji działania umysłu, które okazuje się bardziej podatne na zabiegi mechanizacji – nawet jeśli działalności tej nie są w stanie u progu kolejnego stulecia przejąć ani tak zwane maszyny myślące, ani sztuczny umysł. Wśród naukowców istnieje dziś bez wątpienia powszechny konsens co do oryginalnego charakteru obserwowanych w człowieku charakterystycznych przejawów refleksyjnej świadomości i myśli; niemniej wszyscy też zgodnie przyjmują, że przejawy te są z konieczności powiązane z niezwykle złożoną strukturą materii, do tego stopnia, że jakakolwiek koncepcja duszy, czerpiąca inspirację z kartezjańskiego dualizmu, wydaje się nie do przyjęcia, a w każdym razie nie jest zrozumiała.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.