Fakty i spekulacje

Polska i cały świat zadają sobie pytanie, jak doszło do katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego.

Najszybszy na świecie
Po wycofaniu ponaddźwiękowych Concorde’ów, Tu-154 jest najszybszym na świecie samolotem pasażerskim. Nie jest to bynajmniej konstrukcja nowoczesna – pochodzi jeszcze z lat 60. XX wieku. Ogółem wyprodukowano nieco ponad 1000 egzemplarzy „tutków”. Z Polskich Linii Lotniczych LOT zostały one wycofane jeszcze w roku 1996. Od niedawna nie ma ich nawet we flocie rosyjskiego przewoźnika narodowego – Aerofłotu. Samoloty tego typu już prawie nie latają poza krajami Trzeciego Świata, ponieważ ich charakterystycznie ułożone trzy silniki wytwarzają zbyt wiele hałasu i są paliwożerne, a przez to ich używanie albo jest zakazane ze względów ekologicznych, albo nieopłacalne z ekonomicznego punktu widzenia.

Tu-154 znajduje się jednak we flocie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który wozi polskich VIP-ów. Tylko ten specjalny status pozwalał naszym „tutkom” na loty po Europie. Od początku lat 90. w specpułku służyły dwie takie maszyny. Po katastrofie prezydenckiego tupolewa koło Smoleńska we władaniu specpułku pozostał jeszcze jeden Tu-154, który przechodzi właśnie remont w Rosji. Zwykły Tu-154 zdolny jest do przewozu 180 pasażerów. VIP-owska wersja Lux zabiera jednak na pokład mniej niż 100 osób, ponieważ w jej przedniej części urządzony jest salonik dla głównego pasażera, obok znajduje się jeszcze przedział dla jego świty, a dopiero dalej, w tylnej części maszyny umieszczona jest kabina dla kilkudziesięciu pasażerów, przypominająca zwykły przedział klasy ekonomicznej.

Czy Tu-154 są bezpieczne?
Są one tak bezpieczne, jak pozwala na to technologia, w której zostały zaprojektowane i wykonane. Statystycznie rzecz biorąc, katastrofy Tu-154 zdarzają się raz na 431 200 lotów. Dla porównania, wypadki Boeingów 737, które są typowymi końmi pociągowymi światowego lotnictwa cywilnego, zdarzają się raz na 2,68 mln lotów. Stan techniczny naszych „tutków” nie był nigdy przyczyną lotniczej katastrofy z udziałem polskich VIP-ów. Dość często dochodziło jednak do awarii tych maszyn. Ostatnio samolot zawiódł podczas lotu z pomocą humanitarną dla ofiar trzęsienia ziemi na Haiti.

O wymianie VIP-owskich tupolewów mówiło się więc od wielu lat. To samo należałoby się także należącym do specpułku czterem mniejszym samolotom Jak-40 (nazywanych „latającymi trumnami”), a także helikopterom Mi-8. Jeden z tych śmigłowców rozbił się w pamiętnej katastrofie w 2003 r., gdy na pokładzie znajdował się ówczesny premier Leszek Miller. Ironizował on potem, że o zakupie nowych samolotów dla rządu politycy zdecydują dopiero po tym, jak któryś z nich nie przeżyje kolejnego wypadku. Nawet jeśli usterka techniczna nie była przyczyną katastrofy w Smoleńsku, to tragedia ta może przyczynić się do przyspieszenia zakupu nowych maszyn. Dotąd politycy obawiali się podjęcia tej decyzji w obawie przed reakcją społeczeństwa w rodzaju: „ci na górze pasą się naszym kosztem”. Dziś jednak chyba nikt w Polsce nie chce czekać z wymianą VIP-owskiej floty na kolejną katastrofę.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg