W ogrodach mariawickich przy ul. Kazimierza Wielkiego w Płocku zamieszkały alpaki. Przesympatyczne zwierzęta, z którymi można się już przywitać, odwiedzając to miejsce, w przyszłości będą pomagały w terapii.
Na razie piątka alpak oswaja się ze swoimi nowymi opiekunami. - W tym momencie postępem jest dla nas to, że jedzą nam z ręki, z wyjątkiem najmłodszej alpaki, Wojtka. Powoli przyzwyczajamy ich, aby dały się pogłaskać - wyjaśnia Maciej Tarka.
Alpaki, choć wyglądają rozbrajająco, nie są na pewno żywymi maskotkami. Na początku bywają nieufne i stronią od bezpośredniego kontaktu. Jednocześnie są łagodne, i na tyle ciekawskie, że już po chwili podchodzą do człowieka, tak jakby chciały mu się przyjrzeć z bliska. I zawsze chętnie zjedzą z jego ręki marchewkę, którą uwielbiają.
W Płocku to bodaj pierwsze stadko tych niezwykłych zwierząt. Urodziły się w Peru, a niedawno przyleciały do Polski, do hodowli w Ciechanowcu. Stamtąd, po okresie adaptacji, dotarły - zwykłym samochodem - busem - do Płocka ze swoimi nowymi opiekunami. Ich nowym domem stały się ogrody, otaczające klasztor i świątynię Miłości i Miłosierdzia Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w Płocku. Mają tu swoją przystosowaną do ich potrzeb zagrodę i wybieg.
Skąd pomysł na taką hodowlę? Z inicjatywy bp. Karola Marii Babiego, biskupa naczelnego Kościoła Starokatolickiego Mariawitów zostało powołane Stowarzyszenie Miłosierdzie i Miłość; zrodził się także pomysł, by otworzyć tu Centrum Integracji Społecznej. W projekt m.in. została wpisana alpakoterapia. - Było to marzenie biskupa Babiego, aby z jednej strony nieść pomoc osobom wykluczonym, ale z drugiej też zrobić coś dobrego dla dzieci. Od jakiegoś czasu ten klasztor, o którym przyznam się sama wcześniej nie wiedziałam, zaczął się otwierać na mieszkańców Płocka. Niedługo zacznie działać Centrum Integracji Społecznej. Mamy już zrekrutowane 20 osób, wśród nich osoby wykluczone, trwale bezrobotne, albo z lekkim stopniem upośledzenia - wyjaśnia Edyta Wróbel, kierownik CIS i prezes Stowarzyszenia Miłosierdzie i Miłość. Kościół Starokatolicki Mariawitów otrzymał na rozpoczęcie działalności CIS ponad 2 mln zł dotacji z Urzędy Marszałkowskiego. Niedługo też w ogrodach pojawią się ule z pszczołami. W ramach działań Centrum będzie więc m.in. możliwa produkcja miodu z pasieki.
Alpaki to jeden z najprzyjemniejszych aspektów tego przedsięwzięcia. - Muszę przyznać, że gdy wychodzę z biura i przychodzę do nich, to nie czuję, jakbym była pracy - cieszy się pani Edyta, która wcześniej nie miała do czynienia ze zwierzętami, tym bardziej takimi. Z entuzjazmem pokazuje zdjęcia alpak jeszcze przed strzyżeniem [ich cenna wełna jest mięciutka, hipoalergiczna i higroskopijna]. W swoich gęstych futerkach wyglądały jak owieczki.
Zwierzętami opiekują się Maciej, Igor i Jarek, którzy przeszli do tej pory dwa szkolenia, przygotowujące do alpakoterapii. Ta zaś może skierowana do osób niepełnosprawnych, szczególnie dzieci m.in. z autyzmem i Zespołem Downa, ale też do osób z depresjami, czy chorobą nowotworową. Jednak do takiej terapii muszą być również gotowe same zwierzęta. Dlatego na dobre alpakoterpia ruszy u Mariawitów w Płocku za kilka miesięcy. Jednak już teraz można przyjść do ogrodów za katedrą Miłości i Miłosierdzia i klasztorem przy ul. Kazimierza Wielkiego, by zobaczyć te zwierzęta, które samym widokiem rozbrajają i od razu poprawiają humor.
- Mieliśmy już pierwsze grupy dzieci i reakcje były bardzo pozytywne. Do zagrody alpak wchodziły po 3-4 osoby i bez problemu karmiły je marchewką, która jest ich przysmakiem. One na razie nie dają się głaskać, ale myślę, że już samo przyjście tu, samo nakarmienie z ręki, wywołuje uśmiech. Gdy przychodzą grupy dzieci, powtarzam im, że muszą się uśmiechać, bo inaczej alapka nie podejdzie. To są zwierzęta, które wyczuwają ludzkie emocje i nie można przy nich być zestresowanym, zdenerwowanym, bo wtedy nie chcą współpracować - wyjaśnia Maciej Tarka, który zna już wiele tajników i ciekawostek z życia tych zwierząt.
Ich opiekunowie już myślą o zorganizowaniu spacerów z alpakami. Te zaś mają szansę stać się albo już powoli stają się nową atrakcją dla płocczan, odwiedzających mariawickie ogrody. A można tu przyjść w tygodniu, od wtorku do piątku w godz. 11-16 oraz w weekendy. W słoneczny dzień można posiedzieć na trawie, zapoznać się z alpkami; niebawem będą nowe atrakcje - wata cukrowa i otwarty sklepik.
Przypomnijmy, że jeszcze przed pandemią we wrześniu, w ogrodach mariawickich, w Światowym Dniu Modlitw o Ochronę Stworzenia, ustanowionym przez papieża Franciszka odbywało się ekumeniczne spotkanie. Na dyskusji i modlitwie spotykali się katolicy, mariawici, protestanci i prawosławni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Najbardziej mieszkańców Starego Kontynentu martwi sytuacja gospodarcza, międzynarodowa i migracja.
Badaczki ustaliły, że larwy drewnojada skuteczniej trawią plastik niż larwy mącznika.
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.