Dwa lata od wykrycia pierwszych przypadków Covid-19 w Wuhanie geneza pandemii wciąż jest zagadką. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) powołała nowy zespół naukowców do zbadania tej sprawy, ale Pekin odrzucił plan dalszego śledztwa w Chinach i kontroli w wuhańskim laboratorium.
Najczęściej komentowane hipotezy dotyczą naturalnego przejścia koronawirusa ze zwierząt na ludzi, być może na targu owoców morza Huanan w Wuhanie, oraz ucieczki patogenu z laboratorium Wuhańskiego Instytutu Wirusologii (WIV), jednego z największych ośrodków badań nad wirusami nietoperzy na świecie.
Chińskie władze twierdzą tymczasem, że choć Covid-19 został po raz pierwszy zdiagnozowany w Wuhanie, sam koronawirus niekoniecznie pochodzi z Chin. Kategorycznie odrzucają teorię o wycieku z laboratorium i twierdzą, że wirus mógł przybyć do Chin na importowanych mrożonkach. Wskazują też na badania sugerujące, że krążył na świecie już zanim wykryto go w Wuhanie.
Pierwsza połączona misja międzynarodowych badaczy pod egidą WHO i naukowców chińskich, która pracowała w Wuhanie na początku 2021 roku, nie przyniosła jednoznacznej odpowiedzi. Członkowie misji uznali, że wirus prawdopodobnie przeszedł na ludzi z nietoperzy poprzez inne zwierzęta. Hipotezę o wycieku z laboratorium ocenili jako "skrajnie mało prawdopodobną".
Pojawiły się jednak doniesienia o naciskach ze strony chińskich władz i utrudnianiu dostępu do potrzebnych danych. Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus ocenił wnioski misji jako przedwczesne i zapowiedział dalsze badania, w tym w sprawie wycieku.
W połowie października WHO powołała Naukową Grupę Doradczą w Sprawie Źródeł Nowych Patogenów (SAGO) złożoną z 26 naukowców z 26 krajów, w tym z Chin i USA. Dyrektor WHO ds. sytuacji kryzysowych Mike Ryan ocenił wtedy, że może to być "ostatnia szansa" na ustalenie źródła "wirusa, który zatrzymał cały nasz świat".
W nowym zespole znalazła się między innymi specjalistka ds. bezpieczeństwa biologicznego z laboratorium instytutu chorób zakaźnych w Szwajcarii dr Katharina Summermatter. Komentatorzy ocenili to jako sygnał, że WHO chce spełnić swoje zapowiedzi i rozważyć teorię o wycieku z laboratorium wraz z hipotezą o naturalnym przejściu wirusa ze zwierząt.
"Wypadek w laboratorium nie może być wykluczony, dopóki nie ma na to wystarczających dowodów i dopóki te wyniki nie będą otwarcie udostępnione" - napisał Tedros wraz z dwoma innymi urzędnikami WHO w komentarzu opublikowanym w piśmie "Science".
Przyszłość tych badań stoi jednak pod znakiem zapytania, ponieważ chińskie władze odrzuciły w lipcu plan drugiego etapu śledztwa przygotowany przez WHO. Pekin sprzeciwił się kontroli w WIV, twierdząc, że hipoteza o wycieku z laboratorium została już obalona. Według władz ChRL dalsze badania należy prowadzić w innych krajach.
Tymczasem w Laosie wykryto we wrześniu u nietoperzy wirusy bardziej zbliżone do SARS-CoV-2 niż wszystkie znane dotąd patogeny. Jeden z tych wirusów, nazwany BANAL-52, jest do niego podobny w 96,8 proc. Część badaczy uznała to za dowód, że niespotykane wcześniej cechy koronawirusa mogły pojawić się naturalnie. "Jestem teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej przekonany, że SARS-CoV-2 jest pochodzenia naturalnego" - ocenił wirusolog z Singapuru Linfa Wang.
Zwolennicy teorii o wycieku z laboratorium zwracają natomiast uwagę na - jak to określił portal magazynu "Science" - kontrowersyjne eksperymenty, które prowadziła w WIV chińska wirusolożka Shi Zhengli we współpracy z Peterem Daszakiem, jednym z członków pierwszej misji WHO w Wuhanie. Krytycy zarzucają Daszakowi, że zataił informacje o eksperymentach zwiększających zaraźliwość lub chorobotwórczość wirusów. Daszak zaprzecza.
Według "Science" w WIV przechowywano 2 tys. próbek zakażonych koronawirusami nietoperzy i tworzono chimeryczne wirusy, by określić, w jakim stopniu są groźne dla ludzi. Żaden z opisanych przez Shi i Daszaka wirusów nie był spokrewniony z SARS-CoV-2, ale część krytyków twierdzi, że jeśli prowadzili oni badania, które doprowadziły do pandemii, mogli je zataić. WIV i chińskie władze wielokrotnie odrzucały oskarżenia o rzekome związki z wybuchem pandemii.
W skład nowej grupy doradczej WHO ds. poszukiwania źródeł patogenów weszło sześcioro członków pierwszej połączonej misji w Wuhanie. Nie ma wśród nich Daszaka.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.