Małpia ospa zwykle nie wymaga specjalnego leczenia

Większość ludzi wraca do zdrowia po małpiej ospie w ciągu kilku tygodni bez leczenia - powiedział cytowany przez "Nature" Jay Hooper, wirusolog z US Army Medical Research Institute of Infectious Diseases.

W przeciwieństwie do wirusa SARS-CoV-2, który roznosi się poprzez maleńkie kropelki unoszące się w powietrzu - zwane aerozolami, małpia ospa rozprzestrzenia się w wyniku bliskiego kontaktu z płynami ustrojowymi, takimi jak ślina z kaszlu. Oznacza to, że osoba z małpią ospą zakazi znacznie mniej osób z najbliższego otoczenia, niż osoba z SARS-CoV-2. Oba wirusy mogą wywoływać objawy grypopodobne, ale małpia ospa wywołuje również powiększone węzły chłonne i charakterystyczne, wypełnione płynem zmiany na twarzy, dłoniach i stopach.

"Większość ludzi wraca do zdrowia po małpiej ospie w ciągu kilku tygodni bez leczenia" - powiedział "Nature" Jay Hooper, wirusolog z US Army Medical Research Institute of Infectious Diseases. Dodał, że naukowcy są zaniepokojeni i zastanawia ich rozprzestrzenianie się wirusa poza Afryką, ale nie ma powodu do paniki.

"Naukowcy są zaniepokojeni, ponieważ każde nowe zachowanie wirusowe jest niepokojące - ale nie są oni w panice" - zaznaczył Hooper. Przypomniał też, że na powstrzymanie rozprzestrzeniania się małpiej ospy, lekarze są przygotowani - istnieją bowiem leki i szczepionki.

Naukowcy przyglądają się małpiej ospie od czasu zakończenia kampanii zwalczania ospy prawdziwej, która zakończyła się w latach 70. XX wieku. "Kiedy ospa przestała być zagrożeniem dzięki ogólnoświatowym szczepionkom - co również powstrzymywało ospę małpią, urzędnicy ds. zdrowia publicznego przestali zalecać szczepienie na ospę. Z każdym rokiem, który minął od wytępienia ospy, populacja z osłabioną odpornością lub brakiem odporności na te wirusy rosła" - powiedziała Andrea McCollum, epidemiolog z Centers for Disease Control and Prevention w USA (CDC).

Od tego czasu doszło do kilku epidemii. Demokratyczna Republika Konga zmaga się z małpią ospą od dziesięcioleci. W 2017 r. po prawie 40 latach przerwy, Nigeria zgłosiła 200 potwierdzonych przypadków choroby i 200 podejrzeń. Również Stany Zjednoczone zgłosiły wybuch epidemii w 2003 r., kiedy to transport gryzoni z Ghany rozprzestrzenił wirusa na pieski preriowe w Illinois i zainfekował ponad 70 osób.

Choroba nazywana jest małpią ospą, ponieważ wywołującego ją wirusa naukowcy po raz pierwszy wykryli u małp laboratoryjnych w 1958 roku. Uważa się, że wirus przenosi się z dzikich zwierząt, takich jak gryzonie, na ludzi lub od zakażonych ludzi. Średnio rocznie w Afryce występuje kilka tysięcy zachorowań, zazwyczaj w zachodniej i środkowej części kontynentu. Ale przypadki poza Afryką ograniczały się do kilku przypadków związanych z podróżami do Afryki lub importem zakażonych zwierząt.

Liczba przypadków wykrytych poza Afryką (która z pewnością wzrośnie) - w samym tylko ostatnim tygodniu - przekroczyła już liczbę wykrytych poza kontynentem od 1970 r., kiedy wirus został po raz pierwszy zidentyfikowany jako wywołujący chorobę u ludzi. To szybkie rozprzestrzenianie się powoduje, że naukowcy są w stanie najwyższej gotowości.

19 maja naukowcy z Portugalii przesłali pierwszy szkic genomu wirusa małpiej ospy, który został tam wykryty, ale Gustavo Palacios, wirusolog z Icahn School of Medicine w Mount Sinai w Nowym Jorku, podkreśla, że to wciąż bardzo wczesna wersja - i należy wykonać więcej pracy przed wyciągnięciem ostatecznych wniosków.

Na podstawie wstępnych danych genetycznych naukowcy twierdzą, że wykryty ostatnio wirus małpiej ospy jest spokrewniony ze szczepem wirusa występującym głównie w Afryce Zachodniej. Ten szczep powoduje łagodniejszą chorobę i ma niższą śmiertelność - około 1 proc. w biednych populacjach wiejskich - w porównaniu z odmianą, która krąży w środkowej Afryce. Ale dokładnie, jak bardzo szczep powodujący obecne epidemie różni się od tego w Afryce Zachodniej - i czy wirusy pojawiające się w różnych krajach są ze sobą powiązane - pozostaje nieznane.

"Odpowiedzi na te pytania mogą pomóc w ustaleniu, czy nagły wzrost liczby przypadków wynika z mutacji, która umożliwia wirusowi małpiej ospy przenoszenie się z większą łatwością niż w przeszłości, i czy każda z epidemii ma jedno pochodzenie" - powiedziała Raina MacIntyre, epidemiolożka chorób zakaźnych na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii w Sydney w Australii.

W przeciwieństwie do SARS-CoV-2, szybko ewoluującego wirusa RNA, którego warianty regularnie wymykają się odporności ze szczepionek i wcześniejszej infekcji - wirus ospy małpiej jest stosunkowo dużym wirusem DNA. "Wirusy DNA są lepsze w wykrywaniu i naprawianiu mutacji niż wirusy RNA, co oznacza, że jest mało prawdopodobne, aby wirus małpiej ospy nagle zmutował i stał się biegły w przenoszeniu przez człowieka" - powiedziała MacIntyre.

Naukowcy podkreślają, że przewagą w kontrolowaniu wirusa wywołującego małpią ospę nad wirusem SARS-CoV-2, są charakterystyczne objawy - wypełnione płynem zmiany na twarzy, dłoniach i stopach. Nie ma tu mowy o bezobjawowym przejściu choroby - jak w przypadku COVID-19.

Prowadzone właśnie dochodzenie epidemiologiczne polega na rygorystycznym śledzeniu kontaktów osób, u których wykryto małpią ospę. Dane dotyczące nowych przypadków wskazują bowiem, że w przeważającej części chorują mężczyźni w wieku 20-50 lat, z których wielu to geje, osoby biseksualne i uprawiające seks z mężczyznami (GBMSM).

"Chociaż nie wiadomo, czy małpia ospa jest przenoszona drogą płciową, aktywność seksualna z pewnością stanowi bliski kontakt" - powiedziała Anne Rimoin, epidemiolożka z University of California w Los Angeles, która od ponad dziesięciu lat bada małpią ospę w Demokratycznej Republice Konga. Według Rainy MacIntyre "najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem nieoczekiwanego wzorca transmisji jest to, że wirus został przypadkowo wprowadzony do społeczności GBMSM i nadal tam krąży".

Epidemiolodzy przewidują, że możliwą reakcją ze strony rządów krajów, w których odnotowano przypadki małpiej ospy, będzie tzw. szczepienie pierścieniowe. Polega ono na zaszczepieniu tylko osób z najbliższego otoczenia osoby zakażonej. Pozwoli to zapanować nad rozprzestrzenianiem się choroby. "Na podstawie danych, które do tej pory widziałam, nie będzie potrzeby wprowadzania strategii ograniczania innej niż szczepienie pierścieniowe. Nawet na obszarach, w których małpia ospa występuje każdego dnia, jest to nadal stosunkowo rzadka infekcja" - powiedziała Andrea McCollum.

Więcej informacji w artykule źródłowym: https://www.nature.com/articles/d41586-022-01421-8

Urszula Kaczorowska

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg