Astrofizyka. Latem chętniej patrzymy w nocne niebo. Co tam widzimy? A co dostrzega Nikodem Popławski, radomianin pracujący na uniwersytecie Indiana w USA, twórca koncepcji o tym, że żyjemy w czarnej dziurze?
Kłopot z osobliwościami
Maturę Nikodem zdawał niespełna dwadzieścia lat temu. Potem przyszły studia z fizyki na UJ w Krakowie, międzywydziałowe studia na Uniwersytecie Warszawskim i zgłębianie fizyki jądrowej uwieńczone doktoratem na Indiana University w USA. Tam dziś jest wykładowcą. W ostatnich miesiącach wykładał biofizykę komputerową i mechanikę analityczną.
Studia łączyły się nie tylko z zaliczaniem kolejnych semestrów. Były czasem zgłębiania krok po kroku kwestii, która zdawała się spędzać sen z oczu młodemu naukowcowi. Męczyła go sprawa osobliwości, jednego z elementów, nad którymi mozolił się Albert Einstein w ramach swej teorii względności i teorii grawitacji.
– Początkowo uważałem, że teoria grawitacji Einsteina jest tak piękna, że nie ma tam co poprawiać. Ale w moich rozważaniach wracała sprawa obecnych tam osobliwości. Są to punkty, gdzie materia zapada się do nieskończenie gęstego stanu. Nieskończoność nie jest pojęciem za bardzo fizycznym, bo w fizyce wszystko trzeba zmierzyć, a nieskończoności zmierzyć nie można – wspomina Nikodem.
Kolejnym punktem, gdzie Einstein go niepokoił, była sprawa geometrycznego skręcenia czasoprzestrzeni. Twórca teorii względności mówił o jej zakrzywieniu, ale pomijał skręcenie. – Mówiąc obrazowo, to jest tak jak z metalowym prętem, który możemy zgiąć. Ale przecież możemy go też jednocześnie skręcić – wyjaśnia. – A przecież ugięcie i skręcenie czasoprzestrzeni istnieje. Wiedział o tym Einstein, choć je pomijał – dodaje.
Trudno językiem laika wyjaśnić każdy z elementów dowodzenia astrofizyka. Ufając jego kompetencji, przejdźmy do ostatecznych wyników. Uwzględnienie skręcenia czasoprzestrzeni połączone z grawitacją sprawia, że da się uniknąć osobliwości. Materia nie zapada się do nieskończoności. Ona w pewnym momencie zaczyna odbijać w potężnym wybuchu i rozszerza się. Ten stan można obliczać. I co z tego wynika?
Żyjemy w czarnej dziurze
Trzy lata temu Nikodem Popławski zaczął publikować w fachowych czasopismach artykuły, które przyciągnęły uwagę badaczy. Zdaniem astrofizyka, nasz wszechświat, to znaczy ten, który możemy obserwować i badać, swój początek bierze w czarnej dziurze, a więc w momencie, gdy jakaś bardzo duża gwiazda zaczęła zapadać się w ten właśnie stan.
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.