To postać nietuzinkowa, wyprzedzająca swoją epokę. Mimo że co roku wręczana jest nagroda jego imienia, wciąż wiele osób nie ma pojęcia, kim był i czym zasłużył się dla Gdańska.
Nagroda dla młodych naukowców im. Jana Uphagena przyznawana jest od 2006 roku, (wcześniej jej nazwa brzmiała: nagroda Młodego Heweliusza). Otrzymują ją osoby do 30 lat za wybitne osiągnięcia w dwóch kategoriach: nauk ścisłych i przyrodniczych oraz nauk humanistycznych. Niedawno poznaliśmy kolejnych laureatów. Zostali nimi dr inż. Marek Tobiszewski oraz mgr Piotr Kitowski.
– Mało kto wie, że patron nagrody był jednym z wybitnych historyków i bibliofilów XVIII-wiecznego Gdańska – tłumaczy dr Ewa Barylewska-Szymańska, sekretarz Towarzystwa „Dom Uphagena”.
Milionerzy
Rodzina Uphagenów przybyła do nadmotławskiego miasta pod koniec XVI wieku. Przedstawiciel kalwińskiego rodu, Arnold, opuścił Flandrię z powodu prześladowań religijnych. – W ciągu stu lat rodzina Uphagenów z niezbyt zamożnych handlarzy stała się kupiecką potęgą, osiągając wyżyny społeczne – wyjaśnia E. Barylewska-Szymańska. Największe zasługi na tym polu położył Piotr. Kierował w Gdańsku spółką armatorską, która istniała przez 40 lat. Prowadził interesy w całej Europie. W testamencie ofiarował każdemu z trojga swoich dzieci 300 tys. florenów.
Dla porównania, kamienica w reprezentacyjnym miejscu miasta kosztowała wówczas „zaledwie” 25–30 tys. – Można powiedzieć, że Piotr był milionerem swoich czasów. Dodatkowo jako pierwszy z rodziny został rajcą – uzupełnia E. Barylewska-Szymańska.
Jan Uphagen, najstarszy z synów Piotra, początkowo praktykował w firmie ojca. Później studiował w Getyndze prawo, filozofię i historię. Po zakończeniu studiów uniwersyteckich odbył wielomiesięczną podróż po Niemczech, Holandii i Francji, kilka miesięcy spędzając w Paryżu. Poznawał świat i nabierał towarzyskiej ogłady. Po powrocie do Gdańska sprawował szereg funkcji publicznych. W 1792 r. został racją. Jednak kiedy miasto przeszło pod panowanie pruskie, zrzekł się urzędu.
Postawa Jana spodobała się ówczesnemu królowi Polski Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, który podarował gdańszczaninowi złotą tabakierę. – Do dzisiaj nie wiemy, czy Uphagen przejął kupiecką schedę po swoim ojcu. Według jednej tezy, był na tyle zamożny, że nie musiał pracować. Zdaniem innych badaczy, kontynuował działalność armatorską – mówi E. Barylewska-Szymańska.
Jak z romantycznej powieści
Jan był słynnym bibliofilem. Jego księgozbiór, gromadzony przez całe życie, liczył ponad 10 tys. dzieł. W większości zachowały się one do naszych czasów. Uphagen zawodowo zajmował się historią. Był autorem kilku znaczących rozpraw. W dowód uznania został członkiem elitarnego Gdańskiego Towarzystwa Przyrodniczego oraz towarzystwa badaczy starożytności w Londynie. Czy wiemy coś na temat jego życia prywatnego?
– Z pewnością wiele powiedziałby nam prowadzony przez niego diariusz. Niestety, obecnie uznaje się go za zaginiony. Na szczęście fragmenty tych zapisków znane są dzięki autorom niemieckim, którzy jeszcze na początku XX w. mieli wgląd w spisane wspomnienia Uphagena – tłumaczy E. Barylewska-Szymańska.
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.