Na przewlekłą niewydolność żylną cierpi prawie połowa Polaków po 50. roku życia. Nie lekceważmy tej choroby! Może ona doprowadzić nawet do śmierci lub kalectwa przestrzega prof. Krzysztof Ziaja. .:::::.
Prof. Krzysztof Ziaja jest krajowym konsultantem ds. angiologii, kierownikiem Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej i Naczyń i Pracowni Interwencji Wewnątrznaczyniowej Szpitala Klinicznego nr 7 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Krzysztof Maciejczyk: Co to jest przewlekła niewydolność żylna? Jak to możliwe, że większość Polaków nic nie wie o chorobie, na którą cierpi tak wielu ludzi?
Prof. Krzysztof Ziaja: – Przewlekła niewydolność żylna to dolegliwości związane z zaburzeniami odpływu krwi z kończyn. Polskie Towarzystwo Flebologiczne wkłada ogromny wysiłek w to, by zwiększyć świadomość Polaków na temat tej choroby. Jest to tym bardziej istotne, że cierpi na nią ponad 50 proc. kobiet i ponad 40 proc. mężczyzn w wieku powyżej 50 lat. Kobiety są bardziej narażone, ponieważ schorzenie to może rozwinąć się w czasie ciąży.
Jakie są objawy tej choroby? Czy może ona zagrozić życiu?
– Na początku pojawia się uczucie ciężkich lub zimnych nóg, kurcze nocne, czy tzw. niespokojne nogi. Ten ostatni objaw polega na przymusie poruszania nogami, wywołanym nieprzyjemnym drętwieniem czy mrowieniem. W dalszych etapach rozwoju choroby powstać może zakrzepica. Jeśli dojdzie do zatoru tętnicy płucnej, może to skończyć się śmiercią chorego. Poza tym w nieleczonej lub źle leczonej przewlekłej nie-wydolności żylnej może pojawić się tzw. zespół pozakrzepowy z uformowanym wrzodem żylnym, który jest powodem licznych rent inwalidzkich. Ludzie cierpiący na to schorzenie są często wyrzuceni na margines społeczeństwa i niejednokrotnie odwracają się od nich rodziny. W ich ciele powstaje bowiem cuchnąca, otwarta rana. Leczenie jej jest i drogie, i długotrwałe. Niestety, zdarza się też, że wrzód żylny po jakimś czasie nawraca.
Słyszałem, że objawy przewlekłej niewydolności żylnej nasilają się latem. Czy to prawda?
– Im cieplej jest na zewnątrz, tym więcej ciepła musimy oddać, a tym samym naczynia się rozszerzają. Wzmaga to objawy choroby, takie jak uczucie ciężkich nóg, obrzęki wokół kostek czy goleni. Ciepło jest z pewnością cudowne, opalanie jest fantastyczne, ale nie do końca zdrowe.
Sportowcy dobrze znają chorobę zwaną „łokciem tenisisty”. Czy możemy powiedzieć, że przypadłość, o której rozmawiamy, mogłaby być nazwana np. „podudziem księgowej” czy „nogą ekspedientki”? Długotrwała pozycja siedząca czy stojąca zwiększa przecież ryzyko zachorowania.
– Warto się zastanowić, czy nie wprowadzić takich terminów do piśmiennictwa. Praca siedząca i stojąca rzeczywiście nie sprzyja dobremu odpływowi krwi z kończyn dolnych, a tym samym może doprowadzić do zastoju. Ja zawsze zalecam aktywność fizyczną, jednak trudno sobie wyobrazić księgową, która co piętnaście minut będzie biegała po schodach. W związku z tym należałoby jej zapewnić bardzo wygodne krzesło, które nie uciskałoby ud. Powinna ona też pamiętać o tym, że zgięcie palców nogi czy całej stopy pozwala wypchnąć w kierunku serca krew, która zalega w kończynach, zatem ćwiczenia stóp są jak najbardziej wskazane.