Kod Życia. Cztery litery oznaczające cztery zasady azotowe wchodzące w skład DNA: guaninę, adeninę, cytozynę i tyminę. Tworzą trzymiliardowy ciąg znaków zawierający najdrobniejsze szczegóły o każdym z nas. Czy da się je odczytać? .:::::.
Wydarzyło się jednak to, co zaliczyć trzeba do ewenementów: projekt zrealizowano dużo wcześniej, mieszcząc się na dodatek w 1/3 przewidzianego budżetu. Miały na to wpływ dwa czynniki – pierwszym był intensywny rozwój narzędzi badawczych, drugim – konkurencja. Do gry włączyła się bowiem prywatna firma, która w razie sukcesu zamierzała ludzki genom opatentować. Ta perspektywa zmusiła zespół rządowy, który w między czasie stał się zespołem międzynarodowym, do zebrania wszystkich możliwych sił i przyspieszenia prac. Rywalizacja była pasjonująca aż do samego końca, którym było jednoczesne ogłoszenie rezultatów badań obu grup w dwóch różnych czasopismach naukowych – HUGO opublikowało sekwencję genomu ludzkiego w Nature, zaś firma Celera Genomics w Science.
Ale zanim to nastąpiło, wstępne wyniki przedstawiono podczas konferencji prasowej w Białym Domu w 2000 roku. Wzięli w niej udział prezydent USA Bill Clinton, premier Wielkiej Brytanii Tony Blair oraz szefowie obu zespołów. Bill Clinton powiedział wtedy: „Jest to niewątpliwie najważniejsza, najwspanialsza mapa, jaką kiedykolwiek stworzył człowiek. Poznajemy dzisiaj język, w jakim Bóg stworzył Życie. Odczuwamy tym większy podziw wobec złożoności, piękna i cudowności tego najbardziej boskiego i świętego daru Boga”. Po czym nagłówki gazet oszalały.
… który trwa nadal
Jednak odczytanie tego historycznego pierwszego ciągu liter nie oznacza jeszcze poznania genomu dowolnego człowieka. Bowiem nasze sekwencje DNA są do siebie podobne mniej więcej w 99%, a pozostały procent odpowiada przede wszystkim za nasze cechy indywidualne (na przykład kolor oczu), jednak również za różnego typu choroby czy też samą podatność na nie. Teraz gra toczy się więc o ten jeden procent. Dzięki zsekwencjonowaniu pierwszego genomu jej zasady są już jednak o wiele prostsze. DNA tnie się na małe fragmenty, które sekwencjonuje się (czyli odczytuje kolejne litery naszego szyfru) równolegle, a następnie porównuje ze wzorcem. Jeśli odcinki DNA nie były za krótkie, można – mimo indywidualnych różnic – bez problemu odnaleźć miejsce, z których pochodzą i skleić je w cały ciąg. I gotowe.
Brzmi prosto. Jednak jeszcze miesiąc temu kosztowało 250 tysięcy dolarów i wymagało pracy 200 ludzi. W tej sytuacji trudno mówić o powszechnym dostępie do takich badań – a do tego właśnie się dąży. Żeby zachęcić naukowców do większego wysiłku (a raczej do ruszenia głową, bo bardziej niż o ilość pracy chodzi tu o dobry pomysł), X Prize Foundation ufundowała nagrodę w wysokości 10 milionów dolarów dla osoby czy instytucji, której uda się zsekwencjonować 100 genomów w ciągu 10 dni przy koszcie 10 tysięcy dolarów na genom. I o ile do tej pory wydawało się to zupełnie nierealne, w ostatnim miesiącu sytuacja zmieniła się diametralnie. Profesor Stephen Quake ze Stanford University opracował bowiem metodę sekwencjonowania, która w miejsce armii laboratoriów korzysta z jednego niewielkiego urządzenia, zamiast dwustu osób angażuje trzy i wymaga poniesienia kosztów w wysokości nie 250, ale 50 tysięcy dolarów. A to dopiero początki – zsekwencjonowano w ten sposób jeden genom: samego profesora. Należy się oczywiście spodziewać, że z każdym następnym proces będzie coraz prostszy i coraz tańszy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.