Fragment książki "Zdziwienia - wszechświat ludzi o długich oczach", Wydawnictwo WAM, 2006.
Od dawna wiadomo, że Ziemia jest stale bombardowana materią kosmiczną. Najnowsze oceny, opublikowane w 1992 roku przez czeskiego astronoma Zdenka Ceplechę, wskazują, że – biorąc pod uwagę najszerszy zakres mas od 10-21 kg (najmniejsze rejestrowane cząstki pyłu kosmicznego) do 1015 kg (typowe komety i planetoidy mogące zbliżać się do Ziemi) – całkowity strumień materii napływającej na całą powierzchnię naszej planety wynosi 1,7 × 108 kg na rok. Zasadniczyp wkład do niego wnoszą naturalnie największe obiekty o rozmiarach rzędu kilometrów. Prawdopodobieństwo ich uderzenia w Ziemię jest jednak bardzo małe. Pomijając je więc, czyli uwzględniając jedynie pył kosmiczny oraz tzw. meteoroidy (czyli bryłki materii o masach – jak przyjęto umownie – do 104 kg), oszacowano, że w ciągu doby do atmosfery ziemskiej dostaje się średnio kilkaset kilogramów materii kosmicznej. Niewiele z niej zdoła dotrzeć do powierzchni Ziemi. Ale średnio raz na kilka dni trafia się kilkukilogramowy obiekt, który – jeśli ma stosunkowo niewielką prędkość – może przetrwać przelot przez atmosferę i spaść na powierzchnię Ziemi jako meteoryt. Większość z nich trafia oczywiście do oceanów i na tereny niezaludnione, a więc nic dziwnego, że pozostaje najczęściej niezauważona. Czasem bywa jednak inaczej.
Tak opisał niezwykłe wydarzenie krakowski astronom dr Krzysztof Włodarczyk („Urania” nr 4/1993). Chociaż do dziś nie ustalono definitywnie, co się stało w Jerzmanowicach, to jednak całe zdarzenie wydaje się dobrą ilustracją konsekwencji stosunkowo częstego zjawiska, jakim jest spadek na Ziemię niewielkiej bryłki materii kosmicznej*.
Uderzenie w Ziemię większego obiektu, o rozmiarach rzędu kilkudziesięciu metrów, następuje – według najnowszych oszacowań – średnio co kilkaset lat. Uwzględniając natomiast jedynie tereny zamieszkane przez ludzi, ten odstęp czasu wzrasta do kilku tysięcy lat, a tylko obszary gęsto zaludnione i miejskie – nawet do kilkuset tysięcy lat. Przykładem takiego wydarzenia, które – jak się dziś sądzi – było spadkiem na Ziemię maleńkiej planetoidy lub fragmentu komety, jest słynna katastrofa tunguska. Rankiem 30 czerwca 1908 roku w okolicach syberyjskiej rzeki Podkamienna Tunguska, na wysokości około 10 km nad powierzchnią Ziemi nastąpił wybuch, który zniszczył tajgę na obszarze ponad 2000 km2 oraz uszkodził wiele domów w oddalonym o około 65 km osiedlu. Stacja sejsmologiczna, znajdująca się w położonym około 1000 km na południe od miejsca eksplozji Irkucku, zarejestrowała wstrząs o sile 4,5 stopnia; trzęsienie Ziemi w tym dniu odnotowały także obserwatoria w Jenie i w Londynie. W nocy z 30 czerwca na 1 lipca w Europie i w Azji dostrzeżono świecenie nieba. Obserwacje spektroskopowe tego niezwykłego zjawiska wykluczyły jego podobieństwo do zorzy polarnej. Analiza skutków wydarzenia doprowadziła do wniosku, że w wyniku eksplozji została wydzielona energia równa energii wybuchu około 12 megaton trotylu (TNT), czyli 800 razy więcej niż w przypadku bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę.
________________
* Późniejsze badania wydarzenia w Jerzmanowicach nie potwierdziły hipotezy meteorytowej, wskazując, że spowodował je najprawdopodobniej zespół efektów burzowych, a w szczególności silne wyładowanie liniowe i stowarzyszony z nim piorun kulisty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.