Zalewem do Rosji

Jak tylko lód puści, na Zalew Wiślany mają szansę wrócić barki wypełnione rosyjskim węglem i polskimi materiałami budowlanymi. Po pięciu latach przerwy ma odrodzić się żegluga między Elblągiem a Kaliningradem.

Zapora z siatek
Wprowadzanie przez Moskwę utrudnień na Zalewie Wiślanym jest, niestety, kompletnie nieprzewidywalne. Kiedy przed pięciu laty Rosja zamykała tu granicę, lokalni przedsiębiorcy z Obwodu Kaliningradzkiego co prawda trochę tracili, ale w tym czasie portowi w Elblągu zaciskała się pętla na szyi. Rosjanie mają bowiem po swojej stronie granicy Cieśninę Pilawską, która łączy wody Zalewu z otwartym Bałtykiem. Kiedy granica jest zamknięta, statki z Elbląga są odcięte od Bałtyku i uwięzione na Zalewie Wiślanym na amen. Szczególnie dramatycznie pokazują to liczby. W 1936 roku niemiecki wtedy port w Elblągu przeładował aż pół miliona ton towarów. Tymczasem w 2008 roku ten sam port, w dodatku unowocześniony, przeładował zaledwie... 5,7 tys. ton. I to głównie piachu.

Po II wojnie światowej Związek Sowiecki całkiem zamknął granicę na Zalewie Wiślanym. Dawny szlak żeglugowy Sowieci przecięli zaporą ze stalowych siatek. Ten stan trwał do początku lat 90., ub. wieku, gdy Rosja zaczęła przepuszczać tamtędy statki. Ich załogi nigdy jednak nie mogły być pewne, czy Rosjanie nie wymyślą jakiegoś dziwacznego powodu, żeby je zawrócić. Mimo to ruch na Zalewie wzrósł. Liczba przeładowanych w Elblągu towarów przewyższyła przedwojenny, niemiecki rekord. Niestety, w 2005 roku ten ożywiony handel dosłownie z dnia na dzień zamarł, kiedy Rosjanie znów zamknęli granicę na Zalewie. Teraz znów będzie można tam pływać. Jednak jeśli premier Putin zechce osiągnąć jakiś nowy polityczny cel, to z pewnością znów każe bez uprzedzenia tę granicę zamknąć. Przedsiębiorcy z Elbląga czy Fromborka po raz kolejny zostaną wtedy na lodzie.

Kopać czy nie kopać?
Dlatego w Polsce pojawił się pomysł przekopania kanału przez Mierzeję Wiślaną. Kanał połączyłby Zalew z Bałtykiem blisko podstawy Mierzei, obok miejscowości Skowronki. Połączenie z Bałtykiem uniezależniłby porty i przedsiębiorców znad Zalewu Wiślanego od kaprysów Rosji. W Elblągu marzą, że tamtejszy port mógłby wtedy stać się oknem na świat Ukrainy i pośredniczyć w wysyłaniu w świat na przykład ukraińskiego zboża. Jednak kanał przez Mierzeję ma też równie wielu przeciwników. Argumentują oni, że Zalew jest zbyt płytki, żeby wpuszczać na niego potężne statki z Bałtyku. Dzisiaj przy wejściu do Elbląga głębokość toru wodnego ma 2,2 metra. Po przekopaniu kanału na Zalew wpływałyby statki o zanurzeniu nawet do 4 metrów, szerokości do 20 metrów i długości do 100 metrów. Trzeba by wtedy często pogłębiać nowe tory wodne. A to, według przeciwników kanału, zmętniłoby wodę, utrudniło rozród ryb, a w konsekwencji uderzyło w rybaków.

Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy budowy kanału mają poważne argumenty z dziedziny gospodarki i ekologii. Zwolennicy mają jednak też jeden argument z dziedziny polityki: jeśli kanał nie powstanie, Rosjanie będą mogli wiecznie szantażować Polskę groźbą zamknięcia drogi przez Cieśninę Pilawską. Będą to robić, żeby uzyskiwać od nas rozmaite korzyści. Według planów rządu PiS, budowa kanału już miała trwać. Jednak obecny rząd pod koniec zeszłego roku ogłosił, że termin rozpoczęcia budowy zostaje przesunięty na 2017 rok. Może to znaczyć, że rząd zupełnie zrezygnował z tego projektu i kanał wcale nie powstanie. Być może jednak właśnie dlatego, że Polacy przygotowali się do jego zbudowania, Rosjanie Zalew Wiślany w ogóle otwarli.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg