Plama ropy, powstała po zatonięciu przed tygodniem platformy wiertniczej "Deep Water Horizon" w Zatoce Meksykańskiej, w czwartek może zagrozić bagnom u wybrzeży amerykańskiego stanu Luizjana. Wyciek jest pięć razy większy, niż początkowo sądzono.
Amerykańska straż przybrzeżna poinformowały w środę wieczorem, że odkryto nowy wyciek, szacowany na 5 tys. baryłek dziennie. Firma BP, do której należy platforma, zapowiedziała, że jest gotowa zwrócić się do amerykańskiej armii o pomoc w usuwaniu skutków wycieku.
Gubernator Luizjany Bobby Jindal zwrócił się do władz federalnych o pilną pomoc w ochronie wybrzeży, powołując się na informacje, że "część plamy ropy może dotrzeć do wybrzeży Luizjany wcześniej, niż pierwotnie sądzono", grożąc katastrofą we wrażliwym ekosystemie.
Cześć plamy ropy, która ma już 965 km obwodu, oddzieliła się i z powodu silnych wiatrów może w czwartek zagrażać bezpośrednio rezerwatom przyrody na wybrzeżach Luizjany - alarmował, powołując się na służby meteorologiczne.
Platforma zatonęła w wyniku silnej eksplozji, do której doszło w ubiegły czwartek, 22 kwietnia. Znajdowała się 70 km od Nowego Orleanu. Przed eksplozją w jej zbiornikach było 2,6 mln litrów ropy. W momencie eksplozji na platformie przebywało 126 osób. 121 pracownikom udało się uciec.(PAP)
keb/ kar/
Badacze wykorzystali dane z ponad 10 lat obserwacji pojawiających się na planecie zórz.
Mają posiadać cechy prehistorycznego, wymarłego ponad 10 tysięcy lat temu gatunku, wilka strasznego.
Pozwala przewidzieć zwiększone ryzyko śmiertelności i incydentów sercowo-naczyniowych.
Zakłócenia spowodowane przez człowieka mają znacznie szerszy wpływ, niż wcześniej sądzono.
Hiszpańsko-australijski zespół opracował pionierską metodę rozkładu plastikowych śmieci.
Odkryte w Alpach i Arktyce mikroorganizmy potrafią rozkładać plastik w niskich temperaturach.
Do substancji perfluoroalkilowych (PFAS) zaliczane są tysiące syntetycznych związków chemicznych.