Choć badania laboratoryjne wykazały potencjalną skuteczność leku przeciw SARS-CoV-2, późniejsze badania kliniczne jej nie potwierdziły.
WHO wydała komunikat ws. dopuszczonego do stosowania przeciw covid-19 w kilku krajach (w tym w Czechach) leku - iwermektyny.
Lek ten od pewnego czasu budził duże nadzieje w związku z poszukiwaniem skutecznego leku na covid-19 a testy przeprowadzone w warunkach laboratoryjnych dowiodły, że iwermektyna wykazała działanie inhibicyjne dla wirusa SARS-CoV-2 – czyli go dezaktywowała. Substancja ta była w stanie nie tylko zatrzymać namnażanie wirusa, ale również niemal całkowicie go wyeliminować w ciągu zaledwie 48 godzin.
Jednak w najnowszym oświadczeniu Światowa Organizacja Zdrowia stanowczo ostrzega, że tego leku nie należy stosować w leczeniu covid-19, gdyż badania kliniczne przeprowadzone z udziałem pacjentów nie potwierdzają skuteczności leku, a przeanalizowane 16 różnych badań, które dotąd opublikowano na temat rzekomej skuteczności leku opiera się na małej liczbie danych i ich niskiej jakości. Ponadto artykuły naukowców twierdzących o skuteczności leku były kwestionowane przez recenzentów.
Lek został dotąd dopuszczony do stosowania w kilku krajach, m.in. Czechach, RPA i Peru. Ostatni z tych krajów zdążył już wycofać zezwolenie.
Co ciekawe podobnej treści komunikat wydał koncern farmaceutyczny Merck, który jest wynalazcą i producentem tego leku. W oświadczeniu Merck zwrócono też uwagę na to, że w przeprowadzonych badaniach sugerujących przydatność iwermektyny w leczeniu covid w ogóle nie uwzględniono aspektu bezpieczeństwa pacjentów.
Bardziej powściągliwa w ocenie iwermektyny jest Europejska Agencja Leków (EMA), która w komunikacie wydanym 22 marca podkreśla, że w dotychczasowych badań nie można wyciągnąć wniosku o korzyści stosowania tego leku w leczeniu covid-19, wzywa jednak do prowadzenia dalszych badań. EMA zwraca też uwagę na to, skąd w testach laboratoryjnych osiągnięto budzące nadzieję wyniki - otóż stosowano w nich znacznie większe dawki leku niż te, które stosuje się u ludzi.
Potwierdzone badaniami działanie deksametazonu
Do tej pory jednoznaczne rekomendacje do stosowania w leczeniu covid-19 u pacjentów z poważnym przebiegiem infekcji otrzymały sterydy z grupy kortykosterydów, w tym znany od wielu lat deksametazon.
Jak czytamy w portalu "Termedia.pl" w badaniu porównującym możliwe terapie u pacjentów hospitalizowanych z powodu COVID-19, w którym wzięło udział 11,3 tys. chorych, losowo przypisano uczestników do otrzymania deksametazonu albo doustnie, albo dożylnie. Dawka wynosiła 6 mg raz dziennie i była podawana do 10 dni lub do czasu uzyskania możliwości prowadzenia samodzielnej standardowej opieki. W badaniu głównie sprawdzano wpływ leków na ryzyko zgonu w czasie 28 dni. Śmiertelność w 28 dniu badania okazała się być znacząco niższa w grupie przyjmujących deksametazon, niż w tej z opieką standardową. Szeroki opis badania opublikowano na łamach "New England Journal of Medicine".
W Polsce trwają badania nad skutecznością amantadyny
Nad Wisłą ogromne emocje wzbudza popularny lek stosowany przed laty w leczeniu grypy, a obecnie u pacjentów z chorobą Parkinsona - amantadyna. Pierwsze informacje o potencjalnej skuteczności leku pochodzą od lekarza z Podkarpacia, dra Włodzimierza Bodnara, który twierdzi, że wyleczył amantadyną około 3 tys. pacjentów zakażonych wirusem SARS-CoV-2. Niestety w ślad za tymi doniesieniami nie rozpoczęto szybko badań klinicznych. Te ruszyły dopiero pod koniec marca tego roku w szpitalu w Lublinie, pod kierunkiem prof. Konrada Rejdaka, a ich pierwsze, wstępne wyniki poznamy najprawdopodobniej za kilka miesięcy. Prowadzący badania podkreślają jednak, że nie można stosować amantadyny na własną rękę.
- Każdy lek na receptę ma różne działania niepożądane indywidualne, konieczne jest też odpowiednie dawkowanie - podkreśla w rozmowie z portalem "Medonet.pl" prof. Rejdak.
Amantadyna w odróżnieniu od deksametazonu stosowanego u pacjentów z silnym przebiegiem choroby, przynosi potencjalne efekty we wcześniejszej fazie covid-19.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.