Wypadki w elektrowni jądrowej w Fukushimie ponownie zwróciły uwagę świata na atom. Czy warto inwestować w tę technologię? Czy bezpiecznie jest otwierać nowe instalacje? A może pozamykać nawet te, które już działają?
I to powietrze, które kiedyś było nad Japonią, za chwilę może być nad Polską. W normalnych warunkach taka informacja nikogo by nie zainteresowała. Ale gdy „masy powietrza” w przekazie medialnym zamienimy na „radioaktywną chmurę”, sytuacja diametralnie się zmienia. To nieważne, że nie ma zagrożenia, że – jak stwierdzili naukowcy – są nikłe szanse, że nawet najczulsze urządzenie będzie w stanie cokolwiek wykryć. To wszystko nieważne. Radioaktywna chmura, tak samo jak robienie zapasów jodu, wywołuje strach, a ten zwykle jest irracjonalny. Jakie zatem jest wyjście? Można by powiedzieć, że edukacja. Tyle tylko że nikogo nie wyedukuje się w jedno popołudnie. A skoro na to jest za późno? Katastroficzne informacje o tym, co dzieje się w elektrowni w Fukushimie, zniknęły nie tylko z czołówek, ale nawet z głównych stron serwisów w ciągu kilku sekund, gdy rozpoczęły się bombardowania Libii. Później pojawiły się krwawe zamachy w Syrii i Izraelu. Mrożące krew w żyłach informacje o atomie spadły gdzieś niżej. Bez jakiegokolwiek związku z ich powagą.
Emocje przed faktami
Losy energetyki jądrowej leżą nie w rękach polityków czy ekspertów, tylko mediów. Od tego, co napiszą, co powiedzą media i czy w ogóle problemem się zajmą, zależy to, jakie zdanie będzie miała opinia publiczna. Oczywiście im wyższa świadomość, im lepsze wykształcenie, tym wpływ mediów jest mniejszy. W Polsce wykształcenie ścisłe nie jest w cenie, więc i absurdy, jakie mogą bez reakcji przechodzić w środkach masowego komunikowania się, mogą niejednemu „znającemu się” zawrócić w głowie. Gdy dodać do tego brak zaufania do ekspertów, rola mediów w kształtowaniu zdania większości jest kluczowa. To, co mówią media, odpowiada myśleniu całkiem sporej części obywateli, a politycy bardzo rzadko robią coś wbrew elektoratowi. A co, gdyby raz zrobili? Jakie zostałyby podjęte decyzje, gdyby opierano je nie na sondażach, tylko na faktach, kalkulacjach i wyliczeniach?
Wytwarzanie energii zawsze będzie miało wpływ na środowisko naturalne. Każdy rodzaj przemysłu niesie pewne ryzyko. Sztuką jest wybrać technologię, która na środowisko, w tym człowieka, oddziałuje najmniej. Nie jest tym ani spalanie paliw kopalnych (bo powoduje uwolnienie do atmosfery setek milionów ton szkodliwych substancji, nie mówiąc o niebezpieczeństwie związanym z wydobyciem węgla czy ropy), ani nadmierne inwestowanie w zieloną energetykę (na której nie można polegać). Najtańszym sposobem na produkcję energii, a równocześnie najmniej obciążającym środowisko jest budowa reaktorów atomowych. Jeżeli spojrzeć chłodno na to, co stało się w Japonii, można dojść do wniosku, że technologia jądrowa jest bezpieczna. No bo jak nazwać instalację, która przetrwała kataklizm, jakim było trzęsienie ziemi o sile 9 w skali Richtera, i choć nie jest wolna od problemów, nie stanowi zagrożenia dla życia, a nawet zdrowia ludności?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.