Odkrycie przemawia za większymi szansami na istnienie w przeszłości życia na Czerwonej Planecie.
To pierwsze tak silne dowody na istnienie planety na orbicie biegunowej układzie podwójnym.
Wskazują one na wulkaniczną przeszłość planety, co ma ogromne znaczenie dla poszukiwań śladów życia.
Mogłoby to rozwiązać jedną z głównych kosmologicznych zagadek.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.
Sam argument, że jest to "coś co nie powinno istnieć" używają chociażby ludzie wierzący w UFO, tak samo mówili o idealnie obrobionych kamieniach z Ameryki Południowej, czy jeszcze nie tak dawno o piramidach. A ostatecznie okazywało się, że zawsze się da.
Widzę, że wiesz lepiej co sam widziałem i gdzie byłem, zazdrościć daru "prorokowania" ;)
Tu masz punkt po punkcie analizę błędów anatomicznych, wskazujących, że chusta z Manopello nie przedstawia prawdziwego człowieka, tylko oddaje styl malowideł renesansowych. Analiza wykonana przez naukowca, który udowadnia różnice między chustą z Manopello i Całunem, zakładając, że Całun z Turynu jest autentyczny.
https://www.shroud.com/pdfs/henrich.pdf
Skąd niby wiadomo, że chusta jest starsza, niż renesans? W przeciwieństwie do Całunu nie pozwolono na wykonanie badań pozwalających stwierdzić wiek?
Tego typu chust jest kilka na świecie, jedna jest w Oviedo, druga w Rzymie. Skoro Ewangelia mówi o jednej chuście, to tylko jedna jest prawdziwa.
Argument "nie jest stworzona ludzką ręką" jest jednym z najbardziej naciąganych argumentów. W ten sposób można "udowodnić", że piramidy zbudowali kosmici, albo, że przylatuje UFO i robi kręgi w zbożu.
Jeśli chodzi o bycie podstawą innych obrazów, to się mylisz. Wizerunki Jezusa znacznie różnią się od tego z Manopello. Twarz proporcjami i detalami anatomicznymi różni się od Całunu (zachowany jest układ ran).
Co do fenomenu, że obraz widoczny jest tylko w określonych warunkach, to nie jest to nic nadzwyczajnego, renesansowi malarze potrafili osiągać takie efekty. Przykładem jest chociażby obraz Caravaggia, gdzie artysta ukrył swój autoportret w odbiciu karafy z winem, też jest to niewidoczne, chyba, że użyje się odpowiedniego szkła, przez które wizerunek zaczyna być widoczny.
Co do obecności farby, to stwierdzono jej obecność w badaniu mikroskopowym. Jest ona obecna na powierzchni, a nie wewnątrz włókien, ponieważ użyto materiału, który nie nasiąka farbą, właśnie w celu osiągnięcia efektu "niewidocznego" obrazu.
Zaś w obrazie mikroskopowym Chusty z Manopello odkryto fragmenty barwników.
Co ważne, bisioru nie stosowano w Palestynie za czasów Jezusa, przepisy hebrajskie precyzowały, że sundarium musi być wykonane z płótna i szczelnie okrywać twarz. Tak cienka tkanina nie mogła być użyta w pochówku, który według świadectwa Jana był dokonany zgodnie z żydowskimi zwyczajami.
Eksperymenty z barwieniem bisioru wykonano w 2010 roku w Polsce, wykorzystując środki chemiczne dostępne w XV wieku uzyskano paletę barw typową dla Chusty.
Co do samego wizerunku, każde badanie mikroskopowe wykazało obecność pigmentu, konkretnie pheomelaniny. Każdy z naukowców, który badał Chustę pisze o tym w swoich publikacjach. Milczą o tym tylko przewodnicy w Manopello, którzy uparcie lansują dawno obaloną wersję, że żadnych barwników tam nie ma.
Barwienie bisioru, eksperyment Jaworskiego, 2010 rok.
W czasach Jezusa przeciętny wzrost mężczyzny wynosił 160cm. Mówią o tym źródła pisane (zasady rekrutacyjne dla rzymskiego wojska) jak i źródła kopalne.
W średniowieczu natomiast średni wzrost oscylował w okolicach 180cm. Królowa Jadwiga miała 175cm wzrostu.
Postać z Całunu ma 180cm od czubka głowy do końca stóp, ale trzeba pamiętać, że postać ma zgięte kolana i nienaturalnie nisko osadzoną głowę, po wyprostowaniu miałby ponad 2,1 metra wzrostu. Do tego ma bardzo nienaturalnie długie palce, przedramiona i nogi, nie przypominają one proporcji ludzkich, bardzo za to przypominają proporcje typowe dla malarstwa gotyckiego.
Grupa krwi AB nie została odnaleziona na Całunie.
Co do badania radiowęglem, poczytaj proszę o metodologii samego badania, pożar i srebro nie wpływają na czas częściowego rozpadu izotopu C-14. Jak na razie badanie to podważa się mówiąc, że próbki pobrano z łat, a nie z oryginalnego płótna, tyle, że łaty pochodzą z XVI wieku, a badanie wskazało wiek XIII. Co ciekawe, skoro badanie C14 miało dać przypadkowy wynik ze względu na rzekome błędy (łata, czy wspomniany pożar), to dlaczego data ta pokrywa się z wynikami średniowiecznego śledztwa Biskupa d’Arcis Memp, który jako pierwszy uznał Całun za falsyfikat?
Jak na razie za autentycznością przemawia "niezwykła" technika wykonania, którą udało się odtworzyć z użyciem średniowiecznych technik, splot materiału, zgodność z innymi relikwiami i mocno kontrowersyjne badanie pyłków. Jednoznacznego dowodu jak na razie nie ma, są przypuszczenia. Z kolei zwolennicy tezy o falsyfikacie mają silniejsze argumenty, jak choćby datowanie węglem C14. Badanie to jednoznacznie wskazało na średniowiecze, choć starano się je podważyć, mówiąc, że próbki zostały pobrane z wszytych później łat, a nie z oryginalnego płótna. Problem tylko taki, że łaty są z XVI wieku, a badanie wskazało trzysta lat wcześniej :) Same próbki były pobierane z kilku miejsc, udokumentowanych przez badaczy Całunu i na pewno nie były to łaty. Sama metodologia badania też uniemożliwiała fałszerstwo, czy tendencyjność badania.
Na prawdziwym Całunie też nie ma krwi ani osocza, nie znalazł się ani jeden naukowiec, który by to zdołał potwierdzić. Był natomiast taki, który udowodnił, że to farba, a nie krew.
Co do obecności krwi i osocza odpowiedziałem, żaden z badaczy nie potwierdził z pewnością, że jest to krew. Jeden z badaczy potwierdził z pewnością, że to farba.
Zadam pytanie inaczej, jakie są według Ciebie dowody na autentyczność Całunu?
Po pierwsze, Ewangelista Jan wyraźnie pisze, że Jezus został pochowany zgodnie ze zwyczajem jak to jest u Żydów. Zwyczaj nakazuje albo umycie ciała, albo, w przypadku gdy krew ma być pochowana wraz z ciałem zawinięcie go w soeb, tak, by krew nie dotknęła sindarium. Sam całun pogrzebowy nie mógł mieć żadnego śladu krwi, ponieważ zmarły niesiony był w procesji przez rodzinę i żałobników, gdyby na płótnie był choć mały ślad krwi, to nie można było go dotknąć.
Również sam sposób zawijania ciała nie jest zgodny z żydowskimi zwyczajami, całun pogrzebowy był wieloczęściowy, składał się z kilku mniejszych i większych płócien. Świadectwo ewangeliczne również mówi o "płótnach" w liczbie mnogiej. W dodatku zmarły był owijany szczelnie i zawiązywany, a Całun Turyński nie nosi żadnych śladów zawiązywania.
Dodatkowo, o obmyciu ciała mówi apokryficzna Ewangelia Piotra, która w pierwszych wiekach chrześcijaństwa była pismem zaliczanym do kanonu.
W prawodawstwie żydowskim nie ma wzmianki o szczególnym traktowaniu skazańców i zakazie obmywania ich ciał. W Talmudzie znajdują się dokładne wytyczne odnośnie ciał ukrzyżowanych, rabini Symeon i Juda precyzują ile krwi i gdzie ma upłynąć, by ciało stało się czyste, lub nieczyste.
Nie obmytego ciała nie namaszczano, natomiast z Ewangelii wiadomo, że Jezus został namaszczony mirrą i aloesem przyniesionymi przez Nikodema.
Jeżeli więc wierzymy w słowa Ewangelii, to nie było możliwości, by krew przedostała się na całun.
W Palestynie nie było tak wysokich ludzi. Odstępstwa się zdarzały, ale o takich rzeczach zawsze Biblia wspomina.
Co do znajomości fotografii, to w średniowieczu znano technikę negatywu, używano techniki drzeworytu, która jest właśnie techniką negatywową.
Naukowcy badający Całun, którzy twierdzą, że jest fałszywy są w większości katolikami ;)
Ibn al-Haytham w XI wieku napisał księgę o optyce z przykładami jak wykonać fotografie, podobne dzieło napisał Alhazen. W średniowieczu te arabskie księgi były znane w Europie. Technikami fotograficznymi posługiwał się Leonardo da Vinci.
Zdjęcie przedstawia rzeźbę wykonaną na podstawie Całunu. 180cm jest od PIĘT do czubka głowy, nie uwzględniając nienaturalnie długich palców u stóp. Po wyprostowaniu zgiętych kolan i "rozkurczeniu" szyi wychodzi ponad 2 metry wzrostu. Dla porównania, pan na podeście ma 156cm wzrostu, co odpowiadało wzrostowi rzymskiego legionisty z czasów Jezusa. Na tle współczesnych mu ludzi Jezus byłby gigantem, zdecydowanie przewyższającym wzrostem innych mieszkańców Palestyny.
Co do szacowania wzrostu na podstawie zbroi, w Tower of London stoi zbroja na faceta 2,1 metra. Rynsztunek bojowy rycerza pochodzącego z północy Europy wskazuje, że mieli oni średnio 180cm wzrostu. Dowody archeologiczne wskazują, że ofiary bitew z okresu średniowiecza były średnio o 12 cm wyższe od ofiar II wojny światowej.
wysoką zawartość żelaza (związanego w hemie) na zakrwawionych fragmentach, wykrytą przy testach fluorescencyjnych w promieniowaniu rentgenowskim,
cechy charakterystyczne dla widma krwi, widoczne w widmach promieniowania odbitego,
charakterystyczne dla krwi mikrospektrofotometryczne widma transmisyjne (światła przechodzącego przez próbkę),
charakterystyczną fluorescencję porfirynową, widoczną w ultrafiolecie (porfiryna jest pochodną hemoglobiny),
pozytywne testy hemochromagenowe,
pozytywne testy cyjanomethemoglobinowe,
obecność protein,
wykrycie ludzkiej albuminy w testach immunologicznych,
pozytywne wyniki testów proteazowych wskazujące, że proteiny rozpadły się na poszczególne aminokwasy. Badania te zakwestionował McCrone jednak jego argumenty są moim zdaniem słabe. Większość badaczy całunu (nawet niewierzących) zgadza się z tym że na całunie jest ludzka krew.
Sami Adler i Heller nigdy nie potwierdzili na 100%, że jest to krew. Za użyciem barwnika przemawia też kolor, stara krew nigdy nie pozostaje czerwona, tylko czarna.
Co do grupy AB, stwierdzono ją na jednej tylko próbce, nie udało się tego potwierdzić na pobranych później próbkach. Sami naukowcy stwierdzili, że identyfikacja krwi niczego nie dowodzi, bo samo płótno mogło być poprawiane ludzką krwią podczas napraw.
Pierwszego pomiaru w oparciu o kryteria antropologiczne dokonał prof. Gedda.Wynuci swojego studium ogłosił w 1939 r. na Kongresie Syndonologicznym. Uzyskał miarę 181 cm. Wydłużył ją jednak o 2 cm, korzystając z okazji wystawienia prywatnego relikwii po przewiezieniu jej w 1946 r. do Turynu z Montevergine, gdzie była ukryta na czas wojny. Jednak tę pierwszą miarę potwierdził prof. G. B. Judica-Cordiglia, przeprowadzając niemniej dokładne badania. Przyjęła ją większość syndonologów, choć inni wskazywali na wymiary od 162 do 187 cm. Do tych miar należy włączyć te, jakie uzyskali J. Jackson i E. Jumper w 1968 r. Badanie przeprowadzili na żywym modelu podczas prac zmierzających do odtworzenia pozycji ciała Jezusa w grobowym płótnie, przy okazji jednak uzyskali miarę jego wzrostu. Bez trudności dobrali spośród jedenastu ochotników pasującego do wizerunku całunowego mężczyznę. Był wysoki 5 stóp i 10,5 cala, czyli 179 cm. Jeśli zaś chodzi o wzrost w średniowieczu to z informacji, które ja znalazłem, a szukałem tylko danych archeologicznych dotyczacych grobów pobitewnych, wynika jedno: przeciętny wzrost ofiar bitew wynosił 170 cm.
Jeśli chodzi o samą anatomię, od wzrostu ważniejsze są proporcje ciała, nienaturalnie wydłużone palce, oczy ułożone wyżej, niż w ludzkiej twarzy, przesadna muskulatura, wszystko typowe dla stylu malowania w okresie średniowiecza.
Pewnie jehowi, anarchiści i inni lgbt. Niech wam Bóg błogosławi ! Dzięki wam Pan Bóg w Trójcy Świętej Jedyny ćwiczy nas wierzących w cnotach wiary, nadziei i miłości. Światła Ducha Świętego życzę !
"170cm" to wzrost dla całego średniowiecza, a ja mówię konkretnie o momencie powstania Całunu. Polecam badania Steckela, wykazał on, że przed 1300 rokiem ludzie w Europie byli nieco wyżsi, niż obecnie. Potem zaczęli "maleć" w wyniku zlodowacenia, jakie wtedy przyszło do Europy.
Resztę przemilczę, nie mam w zwyczaju wchodzić w personalne pyskówki.