To jedno z miejsc najlepiej pokazujących, jak promieniowanie oddziałuje na międzygwiezdną materię.
Szympansy i bonobo rozpoznają widocznych na zdjęciach członków stada niewidzianych od ponad 25 lat.
Jak na razie jego jednym przedstawicielem jest osa Capitojoppa amazonica.
Wilki z obrożami telemetrycznymi pomagają ujawniać przypadki wyrzucania padliny w lesie.
"Durairaj ustalił, że za 23 proc. ugryzień odpowiadały kundle. (...)"
Niefachowa statystyka. Nie pokazuje wcale tego co niby ma pokazywać, lecz popularność posiadanych ras. Jeśilby chciało się pokazać prawdę, to należałoby pokazać ile z posiadanych psów danej rasy, u właścicieli z dziećmi w podanym wieku ugryzło dziecko. A poza tym "rasa" kundle to zarówno mieszańce np. "kaukaza", pitbulla (w Polsce co widać na ulicy ostatnio dość popularne), jak i dajmy na to ratlerka.
Po prostu bicie piany. Każde zwierzę, udomowione czy nie, jeśli będzie się czuło zagrożone bez możliwości ucieczki, jeśli będzie się z nim człowiek niewłaściwie, nieumiejętnie obchodzić, będzie się bronić i też czasem gryźć. Nawet milusia sarenka zagoniona w lesie w miejsce bez ucieczki może tak z zada kopnąć, że zabije.
Trzeba ludzi nie straszyć "rasami", lecz edukować. Dawniej człowiek obcujący na codzień z naturą (rolnik, pasterz, myśliwy) to wiedział, dziś mieszczuchowi (temu z willi na przedmieściu też) wydaje się, że posiadanie zwierzaka nie wymaga żadnej wiedzy i żadnych umiejętności.
Po prostu i "posiadanie" dzieci i posiadanie zwierząt to odpowiedzialność, i jedne i drugie wymagają nadzoru. Jak się je pozostawia samym sobie to skutki prędzej czy później będą opłakane, dla zwierzaków, rodziców i ich niewychowanych dzieci.