Żelazny lud

W miejscu, gdzie 2 tys. lat temu wytapiano żelazo, powstała starożytna wioska. Można tutaj z bliska poznać tajniki starożytnego hutnictwa, a w odtworzonych starych chatach – ulepić garnek z gliny lub utkać płótno.

Na środku osady piecowisko. Gliniany piec, gotowy do wytopu żelaza. Do niego podłączony ol­brzymi miech poruszany przez jednego z hutników. – Trzeba mieć krzepę, by kilka godzin tak dymać, aby rozpalić piec i wytopić żelazo – z uśmiechem wyjaśnia Grzegorz Gałecki, przebrany za starożyt­nego hutnika. Gdy zadmie, snop ognia i iskier oraz słup dymu unosi się z pieca. Ale to dopiero początek hutniczej przygody. Po kilkunastu godzinach trzeba będzie rozebrać piec, aby wydobyć zanieczyszczoną żużlem surową łupkę żelaza, z której powstanie po przerobie kęs metalu. Tak właśnie powstawało pierwsze na tere­nach Polski żelazo.

Świętokrzyskie złoto
Mieszkańcy Nowej Słupi i okolic wielokrotnie narzekali na ciężkie i ogromne bryły żuż­la, które wyorywali podczas prac polowych. Wyrzucany z pól ma­teriał w połowie ubiegłego wieku zainteresował krakowskich na­ukowców – metalurga prof. Mie­czysława Radwana i archeologa prof. Kazimierza Bielenina. To, co stanowiło utrapienie rolników, okazało się archeologicznym skar­bem. Na północnych terenach Gór Świętokrzyskich aż po dolinę rze­ki Kamiennej odkryto olbrzymi starożytny okręg przemysłowy sprzed dwu tysiącleci. To bezpre­cedensowe odkrycie zaowocowało utworzeniem w 1967 r. Muzeum Starożytnego Hutnictwa w Nowej Słupi oraz organizowaniem do­rocznej imprezy „Świętokrzyskie Dymarki”, na której starano się odtworzyć dawne metody wytopu żelaza.

– Odkrycia i badania archeologiczne w rejonie święto­krzyskim pokazują, że w okresie od II w. przed Chr. do IV w. po Chr. mieli tu swoje siedziby Lugiowie, określani w archeologii mianem kultury przeworskiej, którzy po­siadali niezwykłe umiejętności wydobycia naturalnych bogactw naszej ziemi i zamianę ich na cen­ny towar, jakim było żelazo. Hut­nicy ci wytapiali go z występują­cych na tym terenie rud w małych, użytkowanych jednorazowo, pie­cach typu kotlinkowego, zwanych potocznie dymarkami – tłumaczy dr Szymon Orzechowski z Uni­wersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Taka technika wytopu znana była wcześniej plemionom celtyckim, ale jej upowszechnie­nie na naszych terenach należy raczej przypisać ludom germań­skim. Pewnym fenomenem jest to, że jedynie w tym regionie hutni­cy do budowy naziemnej części pieca używali glinianych bloczków-cegieł, co prawdopodobnie zaczerpnęli od obcych rzemieśl­ników, niewykluczone, że może nawet z kręgu prowincjonalno-rzymskiego. W okolicach Gór Świętokrzyskich odkryto wiele stanowisk wskazujących na ist­nienie dwóch nurtów produkcji.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg