Szkoła średniowiecznego życia

– Warsztaty mają z jednej strony charakter naukowy, a z drugiej badawczy, bo wykonujemy eksperymenty – mówi Paweł Lis, kierownik oddziału Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym: Grodzisko Żmijowiska.

Zielona polewka
W kręgu zainteresowań orga­nizatorów znalazł się słowiański jadłospis. – Zastanawialiśmy się, czy można gotować w wytworzo­nych naczyniach, co zainspirowało nas do zajęcia się dawnym menu. Naukowcy z Katedry Bromatologii Warszawskiego Uniwersytetu Me­dycznego namówili nas na kolejny projekt. Pomagali nam, badając wartości odżywcze, skład, przyswajalność potraw – mówi Paweł Lis.

– Słowianie nie znali słowa „zupa”. Dlatego używając ich no­menklatury, będę gotowała zieloną polewkę ze szczawiu – mówi Hanna Lis. – Żeby gliniany garnek nie pękł, musi być jednakowa temperatura wody i naczynia. Dopiero wtedy można go mocniej podgrzewać. Zagadką było pieczenie chleba. Nie wiemy, czy Słowianie znali piece, choć stosowali zakwas. Na południu Europy odkryto klosze piekarnicze, które u nas zrekonstru­owaliśmy. Pieczemy podpłomyki, kiedyś służące też jako talerze.

Polepa gliniana
Hutnictwo, dziegciarstwo i smolarstwo to kolejne projekty badawcze. Pierwszy, realizowa­ny przez Władysława Wekera z Państwowego Muzeum Arche­ologicznego w Warszawie, pole­gał na uzyskaniu żelaza z rudy darniowej w piecu dymarskim. Do zajęcia się średniowiecznym dziegciarstwem zainspirowa­ło organizatorów urządzenie znalezione w 2011 r. na trasie S17 w okolicach Kurowa.

– Oka­zało się, że pochodzi ze schyłku XV w. Nie udało się wyciągnąć go w całości, gdyż polepa glinia­na była poprzerastana korzonka­mi. Wyjęliśmy je w elementach i obecnie znajduje się w muzeum w Kazimierzu Dolnym – tłumaczy Paweł Lis. Podczas warsztatów zbudowano jamę dziegciarską, wzorując się na wspomnianym znalezisku. – Spróbujemy pozy­skiwać dziegieć tzw. metodą beznaczyniową. Stos musi się ogrzać własnym ciepłem, czyli trzeba tak pokierować ogień, aby się nie spa­lił, a jak najmniejszą ilością ma­teriału własnego się rozgrzał – opisuje Krzysztof Wasilczyk, prowadzący projekt.

Bez ogrodzeń
Grodzisko Żmijowiska znaj­duje się na piaszczystej wydmie w widłach dwóch rzek: Chodelki i Jankówki. Od końca IX w. zakładali tu swoje osady Słowianie. – Główna część to relikty grodu. Dzięki badaniom w latach 2002–2009 udało się odwzorować system obronny. Wyznaczono dokładną datę ścięcia drewna do jego budowy (888 r.). W głębi poza stanowiskiem archeologicznym wybudowano skansen archeologiczny. Rzeźby bóstw wokół pokazują nam teren, który należy do Muzeum Nadwi­ślańskiego – tłumaczy Anna Kac­przak, archeolog.

– Świadomie zrezygnowaliśmy ze współczesnych obiektów – pawilonów wystawowych, ogrodzeń, kas. To ma być część przywrócone­go, pierwotnego krajobrazu kul­turowego. Nie możemy tu robić masowych imprez. To jest miejsce na kameralne spotkania z arche­ologią. Wielką zaletą jest położenie grodziska daleko od zgiełku życia. Gdy się przebieramy, możemy po­czuć klimat tamtych czasów. Śpimy w chacie. Jesteśmy sami. Nie krę­cą się tłumy turystów – podkreśla Marcin Springer z Tarnowa, kie­rownik oddziału muzeum.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg