Popękane szklane paciorki, przetopione fragmenty szkła i szklane "łezki" - to m.in. świadectwa po warsztacie szklarskim, który działał ok. 2 tys. lat temu na górze Grojec w Żywcu. Być może jest to najstarsze tego typu miejsce na terenie Polski.
Dowody na to, że na terenie Polski w pradziejach wytwarzano i obrabiano szkło, są bardzo słabe. Tego typu działalność rozkwitła dopiero w okresie średniowiecza. "Dlatego nasze odkrycia są bardzo ważne" - podkreśla kierownik wykopalisk na górze Grojec, dr Tomasz Gralak z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Góra Grojec, obecnie porośnięta lasem, jest częstym celem wycieczek mieszkańców Żywca i wielu turystów. "Góra jest centralnie położona w Kotlinie Żywieckiej i doskonale nadaje się do obserwacji okolicy. Zapewne z tego względu założono tutaj ponad 2,5 tys. lat temu osadę" - opowiada dr Gralak.
Z badań wynika, że ludzie zamieszkiwali stoki góry już od ok. VI/V w. p.n.e. - aż do przełomu er. Świadczą o tym charakterystyczne formy znalezionych zabytków. Na koniec tego długiego okresu datowane są natomiast pozostałości po intensywnej działalności gospodarczej - archeolodzy odkryli liczne piece, być może niektóre z nich służyły do obróbki metali i szkła.
"To tutaj dostarczano półsurowiec w postaci brył surowego szkła lub sztab metalu, z których wyrabiano konkretne przedmioty" - mówi dr Gralak.
Szczególną uwagę badaczy zwróciły przedmioty szklane odkrywane w sąsiedztwie pieców. Z tak wczesnych okresów na naszych ziemiach znane są dotychczas tylko nieliczne i niepewne ślady obróbki szkła - podkreśla archeolog.
Obok pieców naukowcy odkryli m.in. szlakę szklaną, czyli bardzo silnie przetopione grudki szkła, będące odpadami po działalności warsztatu. Były też pokruszone fragmenty brył surowego szkła - półsurowca dostarczonego z huty. Archeolodzy znaleźli również szklane "łezki", będące kolejnym rodzaj odpadów produkcyjnych.
Fragmentów przedmiotów i odpadów szklanych nie odkryto wiele - podkreśla archeolog. Ale obrazują one pełen przebieg procesu technologicznego. Zamykają go odkrycia gotowych wyrobów, tj. niebiesko-fioletowych paciorków, oraz egzemplarzy popękanych - czyli tych, które dawnym szklarzom się nie udały.
O tym, że badane miejsce miało warsztatowy charakter, świadczy też znalezisko w postaci wykopanej nieopodal, obszernej studni-cysterny. Woda była bowiem niezbędna w trakcie obróbki metali. Są też tygielki, które służyły do przetapiania brązu, jak również kamienne rozcieracze potrzebne do formowania przedmiotów w końcowej fazie. Nie można wykluczyć, że część z tych przedmiotów używano także w procesie produkcji paciorków szklanych. Wykażą to jednak dopiero dalsze ekspertyzy specjalistyczne - zastrzega archeolog.
W badanej okolicy archeolodzy odkryli też kilka domostw.
Szymon Zdziebłowski (PAP)
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.