Podobno cena samochodów elektrycznych i tych tradycyjnych, spalinowych, około 2019 r. ma się zrównać.
Może nasze dzieci i wnuki, mówiąc „tradycyjny samochód”, będą miały na myśli właśnie auta na prąd?
Samochód elektryczny ma same zalety i tylko dwie wady. Dwie, które z punktu widzenia kierowcy, właściciela, są bardzo istotne. Tymi wadami są cena i zasięg. W miastach wcale nie rzadko można już spotkać ładowane (a nie tankowane) pojazdy, tyle tylko, że w miastach nie robimy dużych dystansów. Gdy mamy więc dostęp do ładowarek, bez problemu możemy z aut elektrycznych korzystać. Gdy ładowarek brakuje, problem zaczyna narastać. W Polsce brakuje. Druga kwestia to cena. Samochody elektryczne, które parametrami można byłoby porównać do tych konwencjonalnych, są koszmarnie drogie. Stać na nie nielicznych. Tyle wady. A zalety? Te samochody są ciche, bezpieczniejsze, znacznie mniej awaryjne i – w porównaniu ze spalinowymi – nieporównywalnie bardziej zielone.
Zalet sporo, ale dwie wady – nie da się ukryć – kluczowe. Skąd zatem pomysł, że ceny – i to już niedługo – zrównoważą się? Cena ropy w dłuższej perspektywie rośnie. Administracje państwowe dokładają do ceny podatki i regulacje, które powodują, że samochody spalinowe drożeją. W niektórych państwach wyśrubowane normy środowiskowe powodują, że niektóre auta (nawet nowe, prosto z fabryki) nie mogą zostać zarejestrowane. Tak stało się w ostatnich dniach z jednym z modeli Porsche w Szwajcarii.
Równocześnie spada cena podzespołów wchodzących w skład samochodów elektrycznych. Na razie nie widać przełomu w technologii budowy akumulatorów, ale i na to znajdzie się sposób. Na przykład w Niemczech już w przyszłym roku na kawałku autostrady A5 powstanie eksperymentalna instalacja do ładowania w czasie jazdy hybrydowych ciężarówek. Kierowca nie będzie musiał nawet zwalniać, a jego samochód naładuje akumulatory w czasie jazdy. Stanie się to dzięki zainstalowaniu nad szosą systemu przewodów elektrycznych. W wielu miastach europejskich duża część publicznego transportu (a w niektórych – cały) jest elektryczna, a autobusy ładują baterie w czasie postoju na przystankach.
Rewolucja, o której piszę (a nie mam wątpliwości, że w zasadzie już stała się ona faktem), ma sens, o ile prąd, który płynie w gniazdku, jest produkowany w sposób nowoczesny i z poszanowaniem zasad ochrony środowiska. To warunek podstawowy, który w Polsce nie jest spełniony. Mamy stare elektrownie węglowe, a te do rewolucji energetycznej pasują jak pięść do nosa. Żeby się nie okazało, że z powodu lenistwa i braku wizji rządzących spóźnimy się na kolejną rewolucję. I znowu przyjdzie nam kogoś gonić.
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.