Fragment książki "Nauka i stworzenie. Poszukiwanie zrozumienia.", Wydawnictwo WAM, 2008 .:::::.
Rozważania te mogą stanowić podstawę teologii naturalnej, która opiera się na dążeniu do dogłębnego zrozumienia poznawalnej struktury świata badanego przez naukę. Ponieważ podejście to skupia się raczej na osiągnięciach nauki niż na tym, czego nauce jeszcze nie udało się ustalić, broni się ono przed zarzutem, że tego rodzaju refleksja stanowi powrót do obrazu „Boga-zapchajdziury”. Takiego obrazu Boga używano do „tłumaczenia”, istniejących we współczesnej nauce, luk, co do których nie było żadnego powodu przypuszczać, że któregoś dnia nie zostaną wypełnione za sprawą właściwych badań naukowych; nam natomiast chodzi tu o pytania, których nauka z natury swej nie jest w stanie rozważać, a bez odpowiedzi na które jej obraz świata pozostaje intelektualnie niepełny i niezadowalający. Należy jednak przy tym rozważyć, czy nie istnieją intuicje alternatywne, zdolne dostarczyć odpowiedzi równie lub nawet bardziej spójnych, niż te, których udziela teizm. Ostatecznie trzeba przyznać, że Paley i jemu podobni apologeci, byli całkiem przekonywujący, póki nie pojawił się Darwin, usuwając im ziemię spod nóg swoją alternatywną hipotezą ewolucji, tworzącej nowe gatunki w drodze procesu współzawodnictwa.
Mówiliśmy już o wytłumaczeniu zasady antropicznej odwołującym się do hipotezy wielu światów, wedle którego dostrzegana przez nas płodna równowaga wszechświata nie jest czymś bardziej zaskakującym niż wiadomość, że małpa napisała pierwsze strofy Hamleta, o ile wiedzielibyśmy, że miliony małp od milionów lat uderzają palcami w klawiaturę. Hipoteza ta jest jednak zbyt fantastyczna i zbyt wyrafinowana, by okazała się przekonywująca.
Z innym rozwiązaniem rozważanej tu kwestii, stanowiącym dokładną odwrotność hipotezy wielu światów, mielibyśmy do czynienia, gdyby okazało się, że nie ma żadnej swobody „strojenia” parametrów kosmosu, a równowaga sił natury ukształtowała się tak, a nie inaczej, gdyż inaczej ukształtować się nie mogła. Możliwość tę dostrzegł płodny umysł Davida Hume’a. Pytał on: „czyż nie może być tak, że gdybyśmy tylko mogli wniknąć w wewnętrzną naturę ciał, dostrzeglibyśmy jasno, że było rzeczą absolutnie niemożliwą, aby mogły one być zbudowane w jakikolwiek inny sposób?”14. Sugestia ta może się wydawać zupełnie nieprawdopodobna, a jednak niektórzy sądzą, że współczesna fizyka po części ją uwiarygodnia. Połączenie teorii kwantów z teorią względności daje niezmiernie finezyjną teorię, o dużej liczbie wzajemnych powiązań, niezbędnych do zapewnienia spójności temu tworowi teoretycznemu. Nieprzerwanie trwają badania nad wszystkimi konsekwencjami tego przedsięwzięcia, a kwantowa teoria pola (stanowiąca matematyczne ujęcie relatywistycznej teorii kwantowej) wciąż zaskakuje analizujących ją fizyków nowymi niespodziankami. Niektórzy w związku z tym spekulują, że jeśli w pełni zrozumielibyśmy strukturę materii, okazałoby się, że istnieje jedynie jedna niebanalna i całkowicie spójna teoria. Jeśli to przypuszczenie okazałoby się prawdziwe, luźne kosmiczne węzły, dzięki którym wciąż istnieją luki i rozbieżności pomiędzy poszczególnymi teoriami, zostałyby mocno zawiązane.
Tego rodzaju spekulacje wychodzą daleko poza naszą obecną wiedzę, i właściwie nie wydają mi się prawdopodobne. Elektrodynamika kwantowa, która okazała się teorią dobrze opisującą zachowanie systemów złożonych jedynie z elektronów i z fotonów, wydaje się być doskonale spójna (przynajmniej w perspektywie zmodyfikowanej teorii pola). Nie widzę powodów, dla których nie mógłby istnieć świat złożony wyłącznie z fotonów i elektronów, choć dla nas nie byłoby w nim miejsca i nie moglibyśmy podziwiać jego oszczędnej i eleganckiej konstrukcji. Mówiąc nieco bardziej technicznie, można przypuszczać, że każda teoria świata przyjmie formę spontanicznie złamanej symetrii skali, i że zawsze sposób, w jaki złamie się symetria będzie w pewnej mierze arbitralny, co oznacza z kolei arbitralność wynikłej z owego przełamania równowagi sił (zob. początek następnego rozdziału).
Nawet jeśli wspomniane wcześniej spekulacje okazałyby się prawdziwe, oznaczałoby to jedynie redukcję drugiego z naszych zagadnień teologii naturalnej (równowaga) do pierwszego z nich (poznawalność), gdyż świat musiałby odznaczać się racjonalną spójnością swej struktury, która z kolei gwarantowałaby możliwość pojawienia się człowieka, to jest zawierać zasadę antropiczną. Możliwość ta zostałaby zagwarantowana spójnością jedynej teorii, o której tu mowa. Byłby to bardzo znamienny fakt dotyczący struktury świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Najbardziej mieszkańców Starego Kontynentu martwi sytuacja gospodarcza, międzynarodowa i migracja.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
Badaczki ustaliły, że larwy drewnojada skuteczniej trawią plastik niż larwy mącznika.
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.