Cud kanonizacyjny Ojca Pio. Uzdrowienie Matteo - relacja matki

W 2000 r. miało miejsce wydarzenie, które przesądziło o kanonizacji Ojca Pio. W cudowny sposób został uzdrowiony syn jednego z lekarzy pracujących w szpitalu założonym przez Ojca Pio. Autorką książki jest matka Matteo, która w porywający sposób opisuje wszystkie fakty i ich znaczenie nie tylko dla swoich najbliższych, ale także dla całego Kościoła. .:::::.

 


Poniedziałek, 7 lutego

Jest wieczór, godzina siódma, modlę się, dziękując Bogu i szczęśliwa ściskam rączkę Tea, który – choć jeszcze bardzo chory – żyje. Żyje!

Myślę, że powinnam komuś powiedzieć o tym, co usłyszałam od dziecka. Nie wiem jednak, jak i komu, proszę więc o pomoc Ducha Świętego. I w tym właśnie momencie wchodzi ojciec Giacinto.

Już raz odwiedził Tea, kiedy ten spał, i przyłożył mu do ust relikwię Ojca Pio, którą właśnie w tych dniach od kogoś otrzymał. Pytam go, czy moja szwagierka Maria, zakrystianka w klasztorze, coś mu mówiła. On zaprzecza i uszczęśliwiony słucha tego, co mi powiedział Matteo.

Na koniec mówi z uśmiechem: “Modlitwą wyrwaliśmy ten cud Bogu, ale by inni mogli się o tym dowiedzieć, musimy poczekać, aż Matteo wyjdzie stąd, z oddziału reanimacji. I choć my wiemy, choć pewni jesteśmy, że stał się cud, to żeby był całkowity, żeby Bóg działał w dalszym ciągu, musicie być w stanie łaski, w stanie łaski!”.

Słucham jego słów i jestem pewna, że mówi w natchnieniu. Modlimy się razem z Matteo, odmawiamy Anioł Pański oraz Chwała Ojcu, ja zaś postanawiam w duchu czekać.

Sobota, 12 lutego

Dzisiaj, wcześniej niż planowano, Matteo został przeniesiony na pediatrię. Jest jeszcze pokryty ranami, ma liczne, głębokie owrzodzenia, ma jeszcze otwór w tchawicy i przetokę zewnętrzną żołądka, jego mięśnie są hipotoniczne, nie jest w stanie poruszyć się, ale mimo to jego stan powoli, jak u ”mróweczki”, ulega poprawie. “Mróweczką” nazwała go Rosetta, słodka i wyjątkowa przyjaciółka z Salerno, która tyle modliła się za niego, zapewniając mnie, że dziecko powoli dojdzie do siebie.

Radość moja i Mattea jest ogromna, patrzę na Ukrzyżowanego i myślę to, co wiele razy czytałam: “Otwórz moje wargi, Panie, a usta moje będą głosiły Twoją chwałę!”.

Na pediatrii zgotowano chłopcu wspaniałe powitanie, tutaj też wszyscy mu kibicowali, otworzyli nawet butelkę musującego wina. Honory domu czynił, razem z doktorem Gorgoglione, doktor Pellegrino, który był również dla nas wszystkich aniołem stróżem.

Po południu odwiedza nas znowu ojciec Giacinto i tym razem prosi, bym szybko napisała o całym zdarzeniu kilka słów, które on przekaże ojcu Gerardo, gdyż sądzi, że nadszedł czas, by spokojnie i taktownie powiadomić wicepostulatora o tym, co się stało.

Mówię mu, że przed paroma dniami dostałam modlitwę Ojca Pio z 1934 r., a ojciec Giacinto, zadowolony, wyjaśnia, że to on mi ją posłał. Otrzymał ją w konfesjonale, właśnie wtedy, gdy Matteo zachorował, od pewnego pielgrzyma, który przejeżdżając przez Foggię, poczuł, jak coś pcha go nieodparcie do San Giovanni Rotondo, żeby dać tamtejszym braciom fotokopię Ukrzyżowanego, którą jego tata otrzymał od Ojca Pio w 1934 r. Były na niej te cudowne słowa, które napełniły mnie mocą podczas pełnych cierpienia dni spędzonych przy dziecku na sali reanimacyjnej.

Właśnie z tą modlitwą wiąże się pewna dziwna rzecz, która spotkała mnie dwa dni wcześniej i o której chcę go powiadomić: kiedy siedziałam na łóżku, przepisując pierwszą stronę Listów Ojca Pio (drugi ich tom, ten, który otworzyłam w tragiczny wieczór i w którym znalazłam słowa nadziei), kiedy dziękowałam ze łzami szczęścia Panu, że istotnie po bólu zesłał na mnie potok szczęścia, poczułam znowu – tak jak w zakrystii – zapach kwiatów, jakby Ojciec Pio chciał mi powiedzieć: “Widzisz, byłem i jestem z tobą!”.

Ojciec Giacinto na moje słowa uśmiecha się uszczęśliwiony, ale milczy, potem bierze swoją relikwię i podaje ją mnie i dziecku do ucałowania – tak jak podczas akcji reanimacyjnej. Pyta mnie, czy czuję wspaniałą woń, jaką owa relikwia emanuje. Nic nie czuję, spoglądam więc na niego trochę zmartwiona. Jednak trochę później, gdy odejdzie, znowu zaleje mnie na chwilę ów niesłychany, łagodny i przyjemny zapach kwiatów. Być może wcześniej nie byłam jeszcze skłonna uwierzyć!

I kiedy tak patrzę na Mattea bawiącego się spokojnie swymi zabawkami, przypominają mi się słowa pieśni Mojżesza: “Pan jest moją mocą i źródłem męstwa! Jemu zawdzięczam moje ocalenie... Któż jest równy Tobie, Panie, straszliwy w czynach, cuda działający?”.

 

 

«« | « | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg