Cud kanonizacyjny Ojca Pio. Uzdrowienie Matteo - relacja matki

W 2000 r. miało miejsce wydarzenie, które przesądziło o kanonizacji Ojca Pio. W cudowny sposób został uzdrowiony syn jednego z lekarzy pracujących w szpitalu założonym przez Ojca Pio. Autorką książki jest matka Matteo, która w porywający sposób opisuje wszystkie fakty i ich znaczenie nie tylko dla swoich najbliższych, ale także dla całego Kościoła. .:::::.

 


Czwartek, 24 lutego

Rozmawiałam z ojcem Gerardo pełna bojaźni, bo jest milczący, a jego oczy przenikają do głębi, badają, oceniają. Opowiedziałam mu o chorobie i uzdrowieniu Mattea, o mojej głębokiej miłości do Ojca Pio, o poznawaniu go przez jego listy, o tym, że – bez względu na to, jaka będzie decyzja ludzi na temat tego przypadku – ja, jako matka i osoba wierząca, pozostanę zawsze głęboko przekonana, że mój syn powrócił do nas, gdyż Pan oddał go nam, niegodnym, w swym niezmierzonym miłosierdziu pocieszył nas dzięki wstawiennictwu naszego drogiego Ojca Pio.

Następnie wróciłam do Mattea i wyjaśniłam mu, że opowiedziałam ojcu Gerardo jego sen (który, moim zdaniem, był prawdziwym spotkaniem z Ojcem Pio). Czuł się dobrze, był całkowicie przytomny i opowiedział mi o jeszcze innych szczegółach. “Wiesz, mamusiu, spałem i patrzyłem na siebie zza łóżka, tam gdzie stały aparaty, a w pewnej chwili zobaczyłem promienie bardzo jaskrawego światła, które wdzierały się przez drzwi sali. To światło przebudziło mnie i wtedy zobaczyłem najpierw Ojca Pio, a potem aniołów, z drugiej strony”. “Co pomyślałeś sobie o tym świetle?” – zapytałam. “Że to może jest Jezus!”.

Poruszające słowa, lecz ja zachowuję się jakby nigdy nic. Po paru sekundach Matteo dodaje: “Widziałem siebie i było mi dobrze!”. “Czy coś czułeś?” “Nie, nic, było mi dobrze, bo nic nie czułem. Natomiast kiedy mnie przebudziliście, czułem się źle i samotnie, bo nie było już Ojca Pio i aniołów, i szukałem ich, i cierpiałem”.

Milczę przez parę minut, zastanawiam się i wreszcie pytam: “Wybacz, Matteo, mówisz, że byłeś z Ojcem Pio, ale skąd ta pewność?”. “Bo to ten z fotografii” – odpowiada, wskazując na zdjęcie wiszące w jego sali. “A poza tym, u nas w domu mamy Ojca Pio w każdym pokoju!”. “Masz rację, Teo, dobrze go znasz, ale dlaczego o nic go nie poprosiłeś, kiedy z nim byłeś?”.

Na to Matteo z zarozumiałym westchnieniem: “Mamo, przecież nie mogłem mówić, zapomniałaś, że miałem założony przewód? Ale innym razem rozmawiałem z Ojcem Pio!”. “Kiedyż to?”. “Którejś nocy po przebudzeniu ze śpiączki śniło mi się, że podróżowałem z Ojcem Pio, pamiętasz, mamo, jak ci mówiłem, że uzdrowił jakieś sztywne dziecko? Powiedziałem też o tym wujkowi Giovanniemu. Tamtej nocy odbyłem z Ojcem Pio coś w rodzaju lotu. Podał mi rękę i polecieliśmy do takiego znanego miasta, jak ono się nazywa, mamusiu?”. “Nie wiem, może Neapol, Foggia?”. “Nie, mamo, takie miasto z domami, które znam, byliśmy tam razem!”. Chwilę milczy i wreszcie oznajmia z satysfakcją: “Rzym, to był Rzym!”.

“A po co udaliście się do Rzymu?” – pytam zaciekawiona. “Udaliśmy się do szpitala, gdzie leżał bardzo chory jedenastoletni chłopiec, którego jakbym znał, i tam Ojciec Pio powiedział mi, ale nie słowami, tylko w myśli: «Matteo, chcesz go uzdrowić?». Zapytałem: «A jak to się robi?», a on: «Siłą woli». Wtedy chłopiec przebudził się i podziękował nam. Zaraz potem i ja się przebudziłem i od tamtej pory nie widziałem już Ojca Pio.” Nie powiedziałam nic na słowa Tea, lecz przypomniało mi się, co opowiedział mnie i osobno memu bratu Giovanniemu na oddziale reanimacji, parę dni po wyjściu ze śpiączki. Obojgu nam, o różnej porze, mówił o swoim śnie, w czasie którego uzdrowił jakieś “sztywne” dziecko. My jednak nie przywiązywaliśmy do tego wagi. Nie przyszło mi nawet do głowy, by po tylu dniach mógł pamiętać swój sen i powtarzać go z takimi szczegółami, związanymi z jego hipotetyczna podróżą z Ojcem Pio.

Nie potrafię powiedzieć, co znaczą jego słowa, ale jedno jest pewne: Matteo opowiada o swoich snach pewnie i z przekonaniem. Jeden Bóg zna sens tego wszystkiego, co przytrafiło się naszej rodzinie. Ja jestem pewna, że On był przy nas i pobłogosławił nam, również dzięki wstawiennictwu i serdecznej modlitwie Ojca Pio, który tak mawiał o swojej misji na ziemi: “Moją misją, jako kapłana, jest pozyskiwanie Boga dla rodziny ludzkiej”.

I tak też, drogi Ojcze Pio, stało się. Objąłeś nas w naszej próbie i poleciłeś Bogu, tak jak sam mówisz w swoich Listach: “Chciałbym być blisko, żeby czym prędzej stoczyć dobry bój z wami... chciałbym być blisko was, by móc was kolejno pocieszać... Niechaj Jezus, Najświętsza Dziewica, wasz dobry anioł stróż dopomogą w spełnieniu tego pragnienia. Ja zadowolę się przebywaniem z wami duchem i pomaganiem wam, o ile to leży w mojej mocy, w inny sposób. Czyniłem tak dotychczas i będę – z Bożą pomocą – czynić w przyszłości, jeszcze sumienniej i doskonalej”.

Sądzę, wielebny Ojcze Gerardo, że to właśnie spotkało – choć niezasłużenie – mnie, Mattea i całą naszą rodzinę. Będąc doskonałym znawcą duchowości Ojca Pio i wielkim jego czcicielem, potrafi Ojciec zrozumieć moje przekonanie, że Ojciec Pio uczestniczył wielkodusznie w naszym bolesnym doświadczeniu swą modlitwą i wstawiennictwem.

Nie zależy mi na tym, by uzdrowienie Mattea zostało obwołane cudem, gdyż cudem dla mojej rodziny jest jego powrót do domu i liczne nawrócenia, do których przyczyniło się jego cierpienie. Było jednak moim obowiązkiem przekazać Ojcu moje świadectwo matki i osoby wierzącej.

Składam Ojcu dzięki za poświęconą mi uwagę i proszę o specjalne błogosławieństwo dla mojej doświadczonej rodziny.

Z wyrazami szacunku.

PS. Pozwalam sobie dołączyć do tej mojej skromniutkiej relacji modlitwę pochodzącą z dni cierpienia, która – mam nadzieję – pozwoli lepiej zrozumieć niżej podpisaną i jej drogę wewnętrzną.

 

 

«« | « | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg