Możliwość przewidzenia przebiegu choroby COVID-19 u danego pacjenta od razu po przyjęciu do szpitala ma kluczowe znaczenie dla przebiegu terapii.
Szybki wzrost poziomu białka CRP, czyli powszechnie oznaczanego markera stanu zapalnego, w ciągu pierwszych 48-72 godzin hospitalizacji z powodu COVID-19 jest czynnikiem prognozującym poważny przebieg choroby koronawirusowej, m.in. zaburzeń oddychania i potrzeby intubacji - ustalili badacze. Z kolei wyrównane poziomy CRP są obserwowane u pacjentów, których stan pozostaje stabilny - informuje czasopismo "Cell Reports Medicine" (http://dx.doi.org/10.1016/j.xcrm.2020.100144).
Autorami odkrycia są naukowcy z Harvard Medical School w Bostonie (USA). Jak tłumaczą, możliwość przewidzenia przebiegu choroby COVID-19 u danego pacjenta od razu po przyjęciu do szpitala ma kluczowe znaczenie dla przebiegu terapii. Ważne jest więc zidentyfikowanie markerów, które to umożliwiają. W przypadku wielu chorób toczących się ze stanem zapalnym takim markerem jest białko C-reaktywne (CRP). Cząsteczka należy do tzw. białek ostrej fazy i wydzielana jest do krwi przez cytokiny.
Badacze pod kierunkiem dr. Edy Yong Kima przeanalizowali poziom białka CRP u 100 pacjentów przyjętych do szpitala uniwersyteckiego z powodu COVID-19. Okazało się, że ci z nich, u których w ciągu pierwszych 2-3 dób hospitalizacji doszło do gwałtownego wzrostu poziomu CRP, rokowali dużo gorzej, m.in. częściej dochodziło u nich do zaburzeń oddychania i częściej wymagali intubacji. Osoby ze stabilniejszymi stężeniami CRP pozostawały w dobrym stanie przez cały pobyt w szpitalu.
"Zdaliśmy sobie sprawę, że chociaż pojedyncza wartość laboratoryjna CRP oznaczana w momencie przyjęcia do szpitala nie była skutecznym predyktorem tego, jak ktoś przejdzie zakażenie, to śledzenie tempa zmian stężeń tego białka między 1 a 2 lub 3 dniem hospitalizacji było bardzo skutecznym i klinicznie użytecznym wskaźnikiem - mówi dr Kim. - Mimo że wszyscy pacjenci przy przyjęciu byli klinicznie podobni, to już po 24 godzinach różnice można było dostrzec znaczące różnice w ilościach białka CRP między tymi, którzy trafią później na intensywną terapię, a tymi, którzy nie będą wymagali zaawansowanych procedur medycznych i pozostaną stabilni".
"W wyniku naszych ustaleń w szpitalu Brigham już zmieniono wytyczne dotyczące postępowania z pacjentami covidowymi. Nakazaliśmy codzienne śledzenie poziomów CRP przez pierwsze trzy dni hospitalizacji, co za pozwolić na zidentyfikowanie szczególnie wrażliwych chorych" -opowiada Kim. Naukowiec podkreśla, że w kontekście obecnego wzrostu liczby pozytywnych przypadków ważne jest najwcześniejsze wprowadzenia tych ustaleń w życie.
Wyniki uzyskane przez jego zespół zapewniły również wgląd w mechanizmy leżące u podstaw zakażeń COVID-19. Naukowcy zauważyli, że wzrost stężenia cytokiny zwanej IL-6 w ciągu pierwszych 24-48 godzin był wyraźnie skorelowany z poziomami CRP i postępem choroby.
"U piętnastu pacjentów leczonych w tym ostrym okresie lekiem o nazwie tocilizumab, który jest receptorem dla IL-6, nastąpiło szybkie i trwałe obniżenie poziomu CRP - opowiada autor publikacji. - W większych, randomizowanych badaniach nie wykazano co prawda, aby tocilizumab przynosił korzyści pacjentom z COVID-19, ale mogło to wynikać z tego, że lek nie został podany wystarczająco wcześnie".
"Np. jeśli poda się pacjentowi leki immunomodulujące, które zmniejszają narastający stan zapalny, w 3 dniu - czyli dość wcześnie jak na badanie kliniczne - to i tak może być już za późno - wyjaśnia Kim. - Istnieją pewne dowody na to, że wzrost stanu zapalnego bezpośrednio powoduje niewydolność oddechową, co sugeruje, że leki immunomodulujące mogłyby zapobiegać temu stanowi, jeśli zostaną podane bardzo, bardzo wcześnie: w 1 lub 2 dniu hospitalizacji".
Kim ma nadzieję, że jego odkrycia pomogą medykom z pierwszej linii walki z pandemią lepiej zrozumieć zmienność stanu pacjentów z COVID-19. "To ważne, bo instynkty kliniczne lekarzy i pielęgniarek odnośnie COVID-19 nie są w pełni rozwinięte, ponieważ choroba jest dla nas całkowicie nowa - mówi badacz. - Ale kiedy pokazaliśmy nasze wyniki medykom z Brigham, powiedzieli, że są one zgodne z tym, co obserwowali wiosną. Miło jest usłyszeć, że to, co robimy w laboratorium, odzwierciedla to, co dzieje się w prawdziwym świecie".
Zakłócenia spowodowane przez człowieka mają znacznie szerszy wpływ, niż wcześniej sądzono.
Dokumnent wskazuje m.in na wyzwania wynikające ze skutków innowacji.
Zwłaszcza niebezpieczne są matki, które bronią swojego potomstwa.
Hiszpańsko-australijski zespół opracował pionierską metodę rozkładu plastikowych śmieci.
Odkryte w Alpach i Arktyce mikroorganizmy potrafią rozkładać plastik w niskich temperaturach.
Do substancji perfluoroalkilowych (PFAS) zaliczane są tysiące syntetycznych związków chemicznych.