O Tunice z Argenteuil, Sudarionie z Oviedo i Chuście z Manopello opowiedział Krzysztof Sadło wczoraj 29 marca podczas kolejnego bielskiego "Wykładu w Sercu". Dlaczego ocalały mimo upływu prawie dwóch tysięcy lat?
Przed dwoma laty pasjonujący wykład Krzysztofa Sadły o Całunie Turyńskim przyciągnął do bielskiego kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa tłum słuchaczy. W tym roku, kiedy duszpasterze parafii z ks. proboszczem Marcinem Aleksym zaprosili go z wykładem: "Relikwie chrystologiczne i ich autentyczność", nie było to możliwe ze względu na obostrzenia sanitarne, ale dzięki przeprowadzonej transmisji i przygotowanemu nagraniu, każdy może do niego wrócić.
Cały wykład wraz z towarzyszącą mu prezentacją zdjęć: TUTAJ.
Jak zapowiedział ks. M. Aleksy, spotkanie przybrało formę celebracji wprowadzającej do świętowania Triduum Paschalnego. Ksiądz proboszcz najpierw zaprosił do wysłuchania fragmentu Ewangelii św. Łukasza (11, 29-32): "To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia".
Urszula Rogólska /Foto Gość Ks. prałat Marcin Aleksy zaznaczył, że marcowy "Wykład w Sercu" miał formę celebracji wprowadzającej do świętowania Triduum Paschalnego.- Człowiek od zawsze potrzebuje znaków - również, żeby wierzyć. I Pan Bóg udziela tych znaków. Pełnia znaków obecności Pana Boga pośród swojego ludu jest w Jezusie Chrystusie, Synu Bożym i Synu Człowieczym. Wszystko inne jest tylko dodatkiem do tego, co jest w pełni Objawienia. I właśnie o tych dodatkach chcemy dziś usłyszeć - zauważył ks. M. Aleksy.
Krzysztof Sadło, dyrektor Komitetu Duszpasterskiego Polskiego Centrum Syndologicznego (zajmującego się szeroko rozumianą tematyką Całunu Turyńskiego i ewangelizowania z jego pomocą), zaprosił do porywającej wyprawy przez dzieje szlakami Europy, prowadzącymi spod Golgoty w Jerozolimie. A na tych szlakach znalazły się historie: Tuniki z Argenteuil - tej, o którą los rzucili żołnierze pod krzyżem, Sudarionu z Oviedo - chusty, którą okryto twarz Jezusa, zdejmując go z krzyża i która leżała w jego grobie, oraz Chusty z Manopello - wizerunku uwielbionego Jezusa po zmartwychwstaniu, nazywanego chustą Weroniki.
Urszula Rogólska /Foto Gość Tunika z Argenteuil - jedna z relikwii chrystologicznych.Każdą historię wykładowca poprzedził mówiącym o niej fragmencie słowa Bożego - Ewangelii lub Apokalipsy. Ze szczegółami opowiadał o zawirowaniach historycznych, przez co wymienione relikwie prewieziono z Jerozolimy do Francji, Hiszpanii i Włoch. Mówił o współczesnych badaniach naukowych, dzięki którym można było dokładnie przeanalizować wymienione tkaniny, ich skład, a także pozostawione na nich ślady krwi, płynów ustrojowych, pyłków roślin.
W wyniku badań stwierdzono szereg zbieżności między Całunem Turyńskim, śladami z Sudarionu, a wizerunkiem z Chusty.
Krzysztof Sadło zaprezentował także krótko kolejne pamiątki - relikwie związane z Męką Pańską: włócznię, która przebito bok Jezusa, gwoździe, fragment titulusa z krzyża oraz koronę cierniową.
Na zakończenie wykładu prelegent zaprosił do poszukiwania odpowiedzi na pytanie: jaki jest sens tego, że te przedmioty się zachowały?
Urszula Rogólska /Foto Gość Sudarion z Oviedo - jedna z relikwii chrystologicznych.- Pamiątki po tym, że Jezus kiedyś chodził po ziemi i był człowiekiem, są nam bardzo potrzebne - zaznaczył. - Nawet nie chodzi o to, że to jest jakiś rodzaj dowodu na prawdziwość Jezusa. Ale to jest taki rodzaj pamiątki, która nas chroni od błędu. A jaki błąd możemy popełnić? No właśnie większość błędów na gruncie naszej wiary brała się z pytania o to, ile było Boga, a ile było człowieka w Panu Jezusie. I zazwyczaj ci, którzy opowiadali się za tym, że był tylko Bogiem albo tylko człowiekiem, prędzej czy później popadali w jakiś błąd. A my wierzymy w Pana Jezusa, który był i Bogiem, i człowiekiem. I te materialne pamiątki, które po Nim pozostały, zachowują naszą pamięć o Jego człowieczeństwie. One sprawiają, że my, pamiętając Jezusa jako prawdziwego człowieka, który chodził po ziemi, wierzymy naprawdę.
Krzysztof Sadło dodał, że dla nas, wierzących, "wiara nie jest mitem historiozbawczym". - Wielu filozofów czy teologów chciałoby zrobić z Chrystusa taki pożyteczny dla ludzkości mit, że kiedy będziemy w Niego wierzyć, w tę baśń, w Ewangelię, to dzięki temu będziemy lepszymi ludzi - tłumaczył. - Wielu by dzisiaj chciało zrobić z chrześcijaństwa taki pożyteczny mit, który nie jest prawdziwą wiarą, będącą w stanie zbawić człowieka. I właśnie obecność tych materialnych pamiątek niejako sprawia, że nie możemy wierzyć na zasadach mitu, bo Jezus naprawdę kiedyś żył na ziemi, umarł i zmartwychwstał. To nie jest baśń, którą sobie opowiadamy, tylko rzeczywistość, która miała miejsce naprawdę.
Urszula Rogólska /Foto Gość Chusta z Manopello - jedna z relikwii chrystologicznych.Wykładowca tłumaczył fakt, że relikwie przetrwały mimo zawirowań historii, prób zniszczenia, unicestwienia. - Może one ocalały po to, żebyśmy mogli wierzyć; żeby ta nasza wiara pozostała czysta - podkreślił, dodając, że przez spotkanie z tymi pamiątkami może się narodzić wiara: - Czemu Dobry Łotr się nawrócił? Przecież ani cudów nie zobaczył, ani mądrej nauki nie usłyszał. On po prostu widział, jak Jezus cierpiał i umierał. To wystarczyło, żeby jego życie się zmieniło. Może w naszym życiu też tak jest, że musimy zobaczyć coś takiego, zobaczyć Chrystusa takiego, jakim On jest na Chuście z Manopello, jakim jest na Całunie Turyńskim, żeby podobnie jak ten Dobry Łotr uwierzyć, jak Bóg w swojej miłości, w swoim uniżeniu, stał się człowiekiem, przyszedł na świat, cierpiał i zmartwychwstał - jak bardzo nas w tym ukochał…
Kolejny "Wykład w Sercu" - 26 kwietnia o 19.15: "Stworzenie w wierze i nauce" - ks. dr Włodzimierz Skoczny.
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.