O cudzie powrotu widzenia, różach zrywanych dla Maryi i wieloosobowej orkiestrze z prof. Edwardem Wylęgałą rozmawia Barbara Gruszka-Zych.
Pierwszy przeszczep rogówki wykonał Pan w 1991 r.
– Pod okiem prof. Szaflika w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu. Potem było następnych 400 zabiegów przy wsparciu drugiego nauczyciela – prof. Wandy Romaniuk. W 2000 r. przeszedłem do Szpitala Kolejowego w Katowicach. To było wyzwanie – oddział zamknięty, trzeba było zaczynać od początku. Zamówiłem wtedy portret św. Karola Boromeusza. Mam do niego sentyment, bo kiedy w 1989 r. dostałem stypendium od Jana Pawła II, pojechałem na uniwersytet do Pavii, gdzie mieszkałem w założonej przez niego bursie. Chciałem Boromeusza, ale artyście nie wychodził niefotogeniczny nos świętego i namalował o. Pio. To właśnie z jego wstawiennictwem wiążę pomoc w rozwijaniu naszej okulistyki. Nawiasem mówiąc, to fenomen, że w małym San Giovanni Rotondo jest świetna okulistyka, która miała laser do przeszczepu rogówek wcześniej niż w Rzymie.
Jaka jest rozpiętość wieku operowanych?
– Niesamowita – od 3 miesięcy do 93 lat, a na zaćmę nawet 99 lat. Kiedy spojrzałem w metrykę tamtej pacjentki, musiałem skomentować: „Pani ma sto lat”. A ona na to: „O, przepraszam, dopiero za dwa miesiące”.
Na Pana oddziale pracują siostry zakonne.
– Mamy trzy siostry salwatorianki, jedną służebniczkę, jedną mariankę. Może jest jeszcze jakaś skrytka. Wspólnie ze świeckimi tworzą świetny 20-osobowy zespół. Nikt sam niczego nie zrobi. Ważny jest zespół, od salowej przez oddziałową, kapelana po dyrygenta. To wieloosobowa orkiestra.
Czego ich Pan uczy?
– Tego, co przeczytałem u ks. Twardowskiego: „Żeby być dobrym kapłanem, trzeba być najpierw dobrym, zwykłym człowiekiem”. Przekładam to: „Żeby być dobrym lekarzem, trzeba być najpierw dobrym, zwykłym człowiekiem”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.