Liczące 800 lat pozostałości domów, wież i kręgów kamiennych w Kolorado w USA od sześciu lat badają krakowscy archeolodzy. Indianie wierzą, że te budowle są wciąż zamieszkane przez duchy przodków i bez powodu nie należy zakłócać ich spokoju.
"Gdy towarzyszą nam Indianie, przed każdym wejściem do badanej przez nas osady modlą się i składają ofiarę z mąki sporządzonej ze świętej dla nich rośliny, kukurydzy. Zachęcają nas, by dołączyć do tego rytuału" - opowiada w rozmowie z PAP kierownik polskiego projektu, dr Radosław Palonka z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Jednym z głównych celów badań Projektu Archeologicznego Sand Canyon, prowadzonych od od 2011 r., jest analiza i rekonstrukcja modelu osadniczego, a także prześledzenie zmian społeczno-kulturowych, jakie zaszły w społecznościach starożytnych Pueblo w XIII wieku n.e. Badane osady położone są w trzech malowniczych kanionach w Kolorado na Południowym Zachodzie USA w regionie Mesa Verde.
"Miejsca, nazywane przez nas często ruinami, według Indian wcale nie są opuszczone, ale wciąż mieszkają tam duchy przodków" - zwraca uwagę dr Palonka. Co oznacza, że zgodę na prowadzenie większych prac wykopaliskowych archeolodzy muszą uzyskać nie tylko od lokalnych służb zajmujących się zarządzaniem starożytnościami, ale i od przedstawicieli rdzennej społeczności.
"Spotkania i rozmowy z Indianami są bardzo cenne - dzięki nim możemy w odpowiedni sposób zinterpretować pozostałości dawnych konstrukcji. Jest to możliwe m.in. dlatego, że część budowli podobnych do tych, jakie odkrywamy w miastach sprzed blisko tysiąca lat, jest nadal wznoszona i używana przez Indian" - opowiada dr Palonka.
W czasie ostatniego sezonu badawczego z Polakami współpracowali trzej Indianie Hopi: Leigh Lomayestewa, Ronald Wadsworth i Gary Nicholas, pracujący w Hopi Cultural Center. Zajmują się tam m.in. przekazywaniem i podtrzymaniem wśród młodzieży i dzieci tradycyji plemiennej. Ich wiedza okazała się kluczowa w czasie badania dawnych krajobrazów. Odkrywane ruiny interpretowane są w szerszym kontekście - pod kątem tego, gdzie i w jaki sposób zostały wzniesione, w stosunku do otaczającego terenu.
"Badane przez nas, dawne osiedla Indian Pueblo wchodziły w skład sieci, którą można określić +świętym krajobrazem+" - opowiada archeolog.
Główną rolę w "świętym krajobrazie" odgrywały najwyższe wierzchołki gór w okolicy i charakterystycznie ukształtowane płaskowyże - wynika z rozmów z potomkami Indian, mieszkających dawniej na terenie badanym przez Polaków. W ten układ wpisywały się również konstrukcje wzniesione przez człowieka, np. kręgi kamienne, całe osady lub wybrane budynki. Ważne było też ich położenie w stosunku do otaczającego krajobrazu i kierunków świata.
Najwyższą górą, jaką widać z miejsc badanych przez Polaków (położoną w odległości od trzech do czterech kilometrów), jest Sleeping Ute Mountain (2996 m n.p.m.). Naukowiec wskazuje, że większość analizowanych przez Polaków osad było skierowanych na południe lub południowy-wschód, co w praktyce oznacza właśnie wierzchołek tej góry.
"Wprawdzie skierowanie osady na południe ma również względy praktyczne - zimą więcej ciepła dostaje się do budynków - ale musiało mieć także wymiar religijny i duchowy, ponieważ trzy z czterech kultowych kręgów kamiennych, które również znajdują się na badanym przez nas obszarze, też miały otwory skierowane na południe albo w stronę wspomnianej góry lub jednego z płaskowyżów lub też na największe stanowisko w badanym przez nas zespole osadniczym" - opowiada archeolog.
Gdyby nie Indianie, odkrywane przez polskich archeologów kamienne kręgi w Kolorado byłyby niemal taką samą zagadką, jak kręgi znane z Europy. Dzięki rozmowom wiadomo, że składano tam ofiary, odprawiano uroczystości i ceremonie, a być może w części z nich obserwowano ruchy słońca i innych ciał niebieskich.
"Indianie wyjaśniali, że +ściągawkami+ przy obserwacjach astronomicznych mogły być malowidła i ryty naskalne, które bardzo często wykonywano w sąsiedztwie wsi" - opowiada krakowski badacz. Przewodnicy pokazali naukowcom np. jeden panel naskalny, na którym odnotowano przesilenie zimowe i letnie. "Być może wykorzystywano go nie tylko w celach rytualnych, ale również w związku z potrzebą wyznaczania pór i okresów dobrych pod zasiewy i zbiory roślin" - sugeruje.
Polscy naukowcy mają dużo szczęścia, że mogą prowadzić badania archeologiczne na terenie związanym z bezpośrednimi przodkami współczesnych Indian. "Wiele grup i plemion indiańskich sprzeciwia się dziś zewnętrznej ingerencji w ważne dla nich miejsca, m.in. święte góry. Nie powinno to dziwić, bo nadal niestety miejsca te często są niszczone lub wykorzystywane bez wsłuchania się w protesty rdzennych mieszkańców Ameryki. Bywa, że projektowane są tam stoki narciarskie" - podsumowuje dr Palonka.
Szymon Zdziebłowski (PAP)
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.