Jak zdrowie przegrało z biznesem

Okazuje się, że powszechne stosowanie fluoru jest konsekwencją wadliwych wytycznych żywieniowych.

 Zalecane do niedawna przez większość organizacji zajmujących się zdrowiem publicznym diety wysokowęglowodanowe szkodzą zębom, więc ich stosowanie wymagało ogólnoświatowego wprowadzenia dodatkowej suplementacji fluorem. Mógł to być jednak duży błąd - uważa dr Philippe Hujoel ze School of Dentistry przy Uniwersytecie Waszyngtońskim.

Znane organizacje, w tym Światowa Organizacja Zdrowia, American Heart Association czy American Diabetes Association, swego czasu odrzucały diety niskowęglowodanowe, które są korzystniejsze dla zębów - na rzecz diet wysokowęglowodanowych. Uzasadniały to tym, że te pierwsze nie są w stanie równie dobrze zaspokoić zapotrzebowania na składniki odżywcze.

Diety wysokowęglowodanowe wymagały jednak wprowadzenia suplementacji fluorem - czy to w postaci wzbogacanej tym pierwiastkiem wody, czy wzbogacanej żywności - który miał obniżyć narażenie zębów na próchnicę.

Na łamach "MDPI Nutrients" (http://dx.doi.org/10.3390/nu14204263) dr Hujoel twierdzi, iż wspomniane wyżej organizacje ignorowały dowody naukowe osłabiające ich tezę, że jedynym niekorzystnym skutkiem zdrowotnym diety wysokowęglowodanowej są ubytki w zębach. Rozwiązaniem tego problemu miało być ich zdaniem wprowadzenie suplementacji fluoru.

Z upływem lat pojawiało się jednak coraz więcej dowodów na to, że diety niskowęglowodanowe są co najmniej tak samo korzystne dla zdrowia, jak te oparte na wysokiej ilości węglowodanów. Dodatkowo te pierwsze pomagają zapobiegać próchnicy zębów i sprawiają, że fluor - który poza wzmacnianiem szkliwa nie ma innych namacalnych korzyści zdrowotnych - jest w dużej mierze niepotrzebny.

Dr Hujoela przytacza w swoim artykule przykład Emory'ego W. Morrisa, prezesa Kellogg Foundation, znanego amerykańskiego producenta płatków śniadaniowych, który już kilkadziesiąt lat temu sugerował, że problem próchnicy zębów należy rozwiązać za pomocą fluoru, zamiast trzymać się istniejącego wówczas zalecenia diety niskowęglowodanowej. Morris został nawet przewodniczącym American Dental Association (ADA), co było ewidentnym konfliktem interesów, ponieważ produkty marki Kellogg są oparte na węglowodanach i zwiększają ryzyko próchnicy.

Dr Hujoel wymienia całą listę zaleceń, jakie wydało w owym czasie American Dental Association, i jakie zmieniły dotychczasowe wytyczne tego organu. Znalazło się wśród nich m.in. twierdzenie, że miejscowo stosowany fluor jest w pełni bezpieczny, odrzucono zaś to o konieczności zmniejszenia spożycia węglowodanów. Odrzucono także pogląd, że to niedobory składników odżywczych są jedną z głównych przyczyn próchnicy zębów, co wcześniej uznawano za fakt.

Badanie dr Hujoela ujawniło jeszcze kilka innych przykładów konfliktu interesów, do których dochodziło, gdy przedstawiciele ADA podejmowali decyzję o poparciu obowiązujących do dziś wytycznych żywieniowych mówiących o wysokiej zawartości węglowodanów uzupełnianych fluorem. "Fluor nie ma żadnych namacalnych korzyści zdrowotnych poza zapobieganiem próchnicy. Za to istnieje niewielka różnica między minimalną skuteczną dawką tego pierwiastka a minimalną dawką toksyczną - podsumowuje dr Hujoela. - Wiodące światowe organizacje zdrowotne zalecają suplementację fluorem, ponieważ promują także diety wysokowęglowodanowe, które mogą powodować próchnicę. Ponieważ diety niskowęglowodanowe pomagają zapobiegać próchnicy zębów, a ich wprowadzenie mogłoby sprawić, że zalecenia dotyczące fluoru stałyby się w dużej mierze niepotrzebne".

Jego zdaniem, przeprowadzona analiza dowodzi, że to prywatne interesy odegrały znaczącą rolę w zapoczątkowaniu popierania wytycznych żywieniowych o wysokiej zawartości węglowodanów i uzupełnianiu ich fluorem.

Katarzyna Czechowicz

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| MEDYCYNA, NAUKA, PAP

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg