Każdy uczony, chociaż o tym czasami nie wie, jest człowiekiem, który rozszyfrowuje zamysł Boga zawarty w dziele stworzenia i to jest istota nauki - mówi ks. prof. Michał Heller w rozmowie z KAI.
Przejdźmy do Hellera -filozofa. Bóg filozofów i Bóg teologów – to ten sam Bóg?
- Teologowie i filozofowie różnią się. Natomiast Pan Bóg jest na pewno jeden i ten sam. Gdy się patrzy na Boga z różnych pozycji, to wtedy pokazuje On swoje rozmaite oblicza. Zawsze zdawałem sobie z tego sprawę, że chcąc być dobrym filozofem, który interesuje się wszechświatem, muszę uprawiać kilka nauk jednocześnie. Znajomość nauk z drugiej ręki to za mało. Trzeba poczuć uprawianie każdej z nauk. Gdy ktoś się zajmuje się człowiekiem, czy wszechświatem, to nie wystarczy być tylko z wykształcenia filozofem i przeczytać parę popularnych książek. Będzie się powtarzać rzeczy przez innych już oklepane. Uprawianie nauki, filozofii i religii wymaga poświęcenia na całe życie. Zwłaszcza nauka jest wymagająca. Jeżeli człowiek nie uczy się całe życie, to się cofa.
Idąc dalej z Hellerem-filozofem, wybitny niemiecki filozof Gotfried Leibniz powiedział „Mój Bóg jest Wielkim Matematykiem”. W czym przejawia się ta matematyczna wielkość Boga?
- Leibniz powiedział jeszcze inne piękne zdanie, które mi się ogromnie podoba. Właściwie zapisał je na marginesie jednego ze swoich rękopisów: „Gdy Pan Bóg liczy i zamyśla, to świat się staje”. Leibniz widział stworzenie, jako rachunek Pana Boga. Dla porównania fizyk tworząc nową teorię - liczy, ma pewną wizję w postaci matematycznej struktury. Np. Albert Einstein, z wielkim bólem poszukiwał swoich równań do ogólnej teorii względności, ogłoszonej w 1915 r. przeżywał wielkie kryzysy. Wreszcie znalazłszy poszukiwane równanie napisał, że ujrzał światło i miał wrażenie jakby powstał nowy świat. Einstein zauważył, że z jego rachunku wynika, że promień światła przechodzący w pobliżu słońca musi ulec zakrzywieniu i on wyliczył jakie to musi być zakrzywienie. Dopiero w kilka lat potem astronomowie doświadczalnie stwierdzili, że tak rzeczywiście jest. Tak wygląda odkrywanie świata. Leibniz głosił, że Pan Bóg mówi „fiat” – niech się stanie i w tym „fiat” są wszystkie równania, według których świat jest stworzony. Gdy Bóg liczy, „mundus fit” – świat powstaje. Sądzę, że każdy uczony, chociaż o tym czasami nie wie, jest człowiekiem, który rozszyfrowuje zamysł Boga zawarty w dziele stworzenia i to jest istota nauki.
Ksiądz Profesor jest bardziej platonikiem, niż arystotelikiem?
- Zdecydowanie tak. Nie jest to tylko moja specyfika. Powiedziałbym, że fizycy z reguły filozofią się nie interesują, ale jeśli już się nią zajmują, robią to podobnie jak matematycy, i dlatego mają większe skłonności do platonizmu. Wynika to z tego, że struktury matematyczne, czy obiekty matematyczne – wszystko jedno jak je się nazywa – mają jakiś sposób niezależnego istnienia. Jeśli się nad nimi pracuje na co dzień, to dla matematyka czy fizyka teoretyka stanowią one bardzo namacalną rzeczywistość. Mają oni świadomość, że nie mogą tej struktury dowolnie zmieniać, a jedynie odkryć. Jak chcę rozwalić mur, to mogę zrobić to kilofem, jak nie kilofem, to mogę podłożyć dynamit, jak nie dynamitem, to mogę jeszcze liczyć na bombę atomową. Nawet całą ziemię można rozwalić w ten sposób. Natomiast jeśli dane równanie matematyczne jest rozwiązywalne, to choć mi się ono nie podoba, to ja na to nic nie poradzę. Jest to coś takiego, czego nie widać i nie można dotknąć, a jest silniejsze niż beton. To psychologiczne odczucie, sprawia, że wielu matematyków instynktownie są platonikami mając świadomość, że struktury matematyczne istnieją w sposób mocniejszy niż materia. Jeśli jakieś cząstki elementarne z przestrzeni kosmicznej zderzają się z cząsteczkami górnej warstwy atmosfery i rozpadają się na inne cząstki, to proces ten można opisać matematycznie oraz przewidzieć jakie będą produkty tego rozpadu. Nie chodzi o to, że jest jakaś materia, która się rozpada na inne cząstki i tak się przypadkowo zdarzyło, a jakieś struktury matematyczne to opisują. Nie jest tak. Jest inaczej, to cząstki elementarne zachowują się dokładnie tak, jak im struktura matematyczna pozwala się zachowywać. Inaczej mówiąc materia – to słowo nie jest tu najlepsze – wykonuje pogram, który jest już zawarty w jakiejś strukturze matematycznej.
Ksiądz Profesor wspomina często o aspekcie piękna w nauce.
- A czy to, o czym rozmawiamy nie jest piękne?
Uważa Ksiądz Profesor, że rozwiązywanie niektórych równań matematycznych może być głębokim przeżyciem estetycznym.
- Niewątpliwie tak jest. Bardzo trudno jest to zwerbalizować. Dlatego mylą się ci filozofowie, którzy mówią, że myśli się językiem, słowami. Język jest chyba jednak czymś wtórnym. W matematyce nie myśli się słowami. Myśli się jakimiś strukturami. Natomiast potem dobiera się słowa, żeby to wyrazić. Matematyk, czy fizyk zmaga się z tym samym problemem, co artysta, malarz czy rzeźbiarz, który ma jakąś wizję i musi ją potem wyrazić w języku barw, kształtów, dźwięków. Podobieństwo jest bardzo duże.