Rowerem przez Europę

Wywiad z Piotrem Mitko, który podróżuje rowerem do różnych miejsc w Europie. Łącznie odwiedził 15 krajów. Rozmowa o spełnianiu marzeń, walce z własnymi słabościami, ludzkiej gościnności i o nieujarzmionej naturze przyrody której musi stawiać czoła.

Gdzie podczas swoich podróży nocujesz?

- W Polsce nierzadko „po ludziach”. Mam kilkoro niezawodnych przyjaciół w różnych częściach kraju. Poza tymi kilkoma miastami śpię w namiocie. Szukam jakiegoś gospodarstwa na przedmieściach albo na wsi, gdzie ludzie pozwalają mi rozbić namiot. Czuję się wtedy bezpiecznie, nie robię wielkiego kłopotu, ale w razie czego mogę poprosić o naładowanie telefonu czy skorzystanie z toalety. Ludzie na polskiej wsi są niezwykle gościnni i hojni. Wiele razy oferowano mi śniadanie, wodę, nieraz coś na drogę. Zawsze pomagano mi z dobrego serca i bezinteresownie. Za granicą niemal wyłącznie sypiam w namiocie, z dala od ludzi. Najlepsze warunki do spania na dziko ma Finlandia, Norwegia, Szwecja i Islandia.

Co Cię motywuje do odbywania ekstremalnych wypraw i ciągnie do odległych krain?

- To nie są ekstremalne wyprawy. Choć to zależy od punktu widzenia. Motywuje mnie to, że znam swoje możliwości i wiem, że mogę więcej. To wielka satysfakcja wyznaczyć sobie trudny cel i go osiągnąć. Rzym, Nordkapp i Islandia – każda z tych podróży była dla mnie nie do pomyślenia jeszcze dwa lata wcześniej. Zdobywanie granic swojej wyobraźni jest fantastyczne. Nie kręcą mnie teraz zbyt łatwe czy zbyt krótkie podróże. Im dalej, tym to ciekawsze. Im trudniej, tym bardziej warto.

Motywuje mnie też taka przyziemna kwestia, że póki mam takie możliwości, trzeba z nich korzystać. Może się okazać, że praca albo założenie rodziny sprawi, że o takim podróżowaniu będę musiał zapomnieć. Często trzeba wybrać – rower czy wyjazd z przyjaciółmi? Rower czy praca? Rower czy pieniądze? To nie zawsze łatwe, i nie ma dobrej odpowiedzi dla wszystkich. Ja potrafię sobie wielu rzeczy odmówić i jeśli jest taka potrzeba, to mogę chodzić 5 lat w tych samych ubraniach, odkładając każdą złotówkę na podróż. Młodość jest jedna, a te kilka tysięcy złotych mniej czy więcej nie będzie miało żadnego znaczenia... a wspomnienia i doświadczenia – owszem.

Co czujesz spędzając tak wiele dni w trudnych warunkach?

- Nie są to tak bardzo trudne warunki, choć na pewno spartańskie. Zwykle pierwszy tydzień jazdy był najgorszy. Każda część ciała musi się nieco przystosować do innych wymagań i obciążeń. Jeśli chodzi o psychikę, to na początku schodzi ze mnie stres wszystkich przygotowań, jestem w złym humorze i mam wiele obaw. W drugim tygodniu łapię luz, a ciało radzi sobie już znakomicie. Jestem sobą, ale przystosowanym do nowych okoliczności. W trzecim tygodniu widzę pewne postępy. Mogę jechać więcej i dłużej, nie przeszkadza mi zimno i niewygody, jestem twardszy i bardziej odporny, cieszę się nawet ze wszystkich trudów... Gdy jechałem ponad miesiąc, albo prawie dwa, to im bliżej końca, tym bardziej myślałem już o domu, marzyłem o dobrym jedzeniu, łóżku, łazience i czystym ubraniu. Obecnie jazda krótsza niż 2 tygodnie to dla mnie bezsens, bo to za mało czasu, by doświadczyć prawdziwej istoty takiej podróży. Tego się nie da opowiedzieć.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg