Nie ma drogi na skróty

Z prof. dr. hab. n. med. Wiesławem Jędrzejczakiem, kierownikiem Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultantem krajowym w dziedzinie hematologii, rozmawia Tomasz Rożek.

W Polsce działa kilka prywatnych banków krwi pępowinowej, które reklamują się, twierdząc, że warto zamrozić krew swojego dziecka, bo jest ona swego rodzaju polisą na życie. Gdyby dziecko zachorowało, komórki macierzyste z jego własnej krwi mogą posłużyć do wyprodukowania innych uszkodzonych komórek. Na przykład nerwowych.
– Tego nigdzie na świecie się nie robi.

Mrozić krew noworodków czy nie?
– Nie uważam tego za celowe, i to z kilku powodów. Ryzyko, że dowolna osoba zachoruje na chorobę wymagającą leczniczego wykorzystania takich komórek, to jest co najwyżej jeden przypadek na 10 tys., a niektórzy szacują, że nawet jeden na 200 tys. Co to oznacza w praktyce? To, że trzeba zamrozić i latami przechowywać przynajmniej 10 tys. jednostek krwi po to, żeby ewentualnie jedna osoba mogła te komórki wykorzystać. To z punktu widzenia ekonomii medycyny jest strata pieniędzy.

Sugeruje Pan, że prywatne banki krwi pępowinowej mijają się z rzeczywistością, żeby nie użyć mocniejszego stwierdzenia, że naciągają przyszłych rodziców?
– Ja tego nie sugeruję, ja to mówię. Tutaj nie ma żadnej dwuznaczności. To, co one robią, to sprzedawanie obietnic bez pokrycia.

No ale podejmuje się próby podawania krwi pępowinowej dzieciom chorującym na porażenie mózgowe, z nadzieją, że zawarte w niej komórki macierzyste będą się przekształcały w komórki nerwowe, które u chorego są uszkodzone.
– Ja też czytałem o takich próbach, nawet co jakiś czas rozpatruję wnioski z komisji bioetycznych dotyczące tego typu eksperymentów. Szczerze powiem, że nie widzę żadnej możliwości, żeby coś takiego zadziałało. Dziecięce porażenie mózgowe, czy szereg innych tzw. degeneracyjnych chorób nerwowych, to są być może największe wyzwania współczesnej medycyny. My nie wiemy, jak tym osobom pomóc. Nawet nie mamy jakiejś hipotezy. Nie wiadomo też, czy komórki macierzyste mogą tutaj coś zmienić. Dla ludzi, czy dla bliskich osób dotkniętych tą chorobą to sytuacja rozpaczliwa i dlatego zdarza się, że one są skłonne do działań niekiedy bardzo ryzykownych. Wiem, że na Ukrainie, w Rosji czy w Chinach są ośrodki obiecujące terapię komórkami macierzystymi. To polega na tym, że bierze się zarodki z aborcji, rozdrabnia się je na pojedyncze komórki i wstrzykuje komuś w różne miejsca.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg