W Drodze Mlecznej wykryto gwiazdową czarną dziurę o rekordowo dużej masie
Astronomowie zapewniają, że miną one naszą planetę w bezpiecznej odległości.
Szympansy i bonobo rozpoznają widocznych na zdjęciach członków stada niewidzianych od ponad 25 lat.
Jak na razie jego jednym przedstawicielem jest osa Capitojoppa amazonica.
Wilki z obrożami telemetrycznymi pomagają ujawniać przypadki wyrzucania padliny w lesie.
Tymczasem istnieją konkretne dane EMPIRYCZNE, które pokazują, że szczepionki mogą szkodzić. Przyznaje to w swoich publikacjach i pan Rożek: przecież wiadomo o skutkach ubocznych. Uczciwy argument powinien więc brzmieć: zysk, jaki społeczeństwo ma ze szczepień przewyższa (wielokrotnie) zagrożenie, jakie dla społeczeństwa stanowi. Wtedy możemy dyskutować. I na przykład systemowo pomagać tym nieszczęśnikom, którzy znaleźli się w grupie osób dotkniętych "skutkami ubocznymi". Tymczasem pan Rożek woli iść na przekór uczciwemu rozumowaniu: choć czasem przyznaje, że szkodzą, w tym jak dzisiejsze wystąpieniu szydzi z tych, którzy o tym przypominają.
Jasne, wszędzie znajdą się oszołomy, które podważą wszystko. Tak jest i w kwestii szczepień. Sęk w tym, ze pan Rożek wszystkim przypisuje poglądy skrajne i ostro występuje także przeciw tym, którzy chcieliby większej kontroli nad szczepieniami: przemyślenia, czemu w Polsce jest obowiązkowych więcej, niż w innych krajach Europy, czy rzeczywiście trzeba szczepić noworodki kilka godzin po urodzeniu, dlaczego władza nie zgadza się na możliwośc zgłaszania odczynów poszczepiennych przez rodziców (teraz może to zrobić tylko lekarz). No i dlaczego przed szczepieniem nie ma obowiązkowych badań dziecka, tylko opiera się wszystko na deklaracjach rodzica, który przecież nie zawsze wie, jak się jego dziecko czuje, prawda? A czasem może po prpstu chcieć mieć święty spokój i nie łazić osiem razy na szczeienie, bo dziecko zakaszlało.
NIestety, tak to jest. Przyjdzie czas, że w tej kwestii pan Rożek albo jego dzieci, będa się tych wypowiedzi wstydzić.